Dialog ze strusiem

Dialog ze strusiem Radio Zachód - Lubuskie

Pixabay

W Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze stwierdzono ognisko epidemiologiczne po stwierdzeniu skolonizowania przez bakterię New Dehli 23 pacjentów. W tłumaczeniu na ludzki język oznacza, że mamy w szpitalu epidemię, a nosicielami jest 23 pacjentów, z których część znajduje się poza szpitalem. Władze sanitarne stwierdziły nieprzestrzeganie procedur, a Pani Marszałek Elżbieta Anna Polak, uznała, że mimo to nie doszło do złamania prawa. Podczas sesji nadzwyczajnej Sejmiku Lubuskiego, która odbyła się jakieś 2 tygodnie po wybuchu epidemii, radni zadecydowali o zakupie aparatury pozwalającej diagnozować zarażonych pacjentów. W ramach profilaktyki dyrekcja szpitala zwiększyła liczbę mopów i mydła w dozownikach.

Bakteria o której jest mowa nie daje się zabić żadnym antybiotykiem, a u jej nosiciela ujawnia się czasem po miesiącu. Przenosi się poprzez przewód pokarmowy i może być wszędzie. Na pościeli, na deskach klozetowych, talerzach na których jedzą pacjenci. Mogą bakterie roznosić lekarze, pielęgniarki i salowe z Ukrainy, których nikt nie szkoli w kwestach epidemiologicznych, bo zbyt szybko rotują. Na Sesji Sejmiku Wojewódzkiego poseł Jacek Kurzępa wspomniał o możliwości procesów sądowych wytaczanych przez zarażonych pacjentów szpitalowi, zaś radny Sebastian Ciemnoczołowski zażądał od wojewody Władysława Dajczaka, aby zaprzestał siać panikę.

Analiza tych faktów ukazuje nieomal całkowitą bezradność Urzędu Marszałkowskiego jako właściciela i zarządu Szpitala Uniwersyteckiego wobec potencjalnej katastrofy. Źródeł bezradności jest wiele. Najważniejszym jest logika systemu ochrony zdrowia w Polsce. Zaraz za tym jest forma prawna Szpitala Uniwersyteckiego, która multiplikuje wady systemu ochrony zdrowia. Kolejnym źródłem zagrożenia jest struktura organizacyjna szpitala i wynikająca z niej niezdolność reagowania na sytuacje kryzysowe obejmujące szpital jako całość. Nie bez znaczenia jest idea outsoursingu powodująca kompletny brak kontroli nad sanitarną jakością usług zlecanych na zewnątrz. Generalnie idea szpitala jako biznesu a NFZ’tu jako banku, ujawnia swoją szkodliwość.

Ale najlepsze z tego jest to, że ponieważ bakterii nie można zniszczyć medycznie, liczba nosicieli może jedynie rosnąć, a szpital, nie tylko uniwersytecki, będzie świetnym miejscem do rozprzestrzeniania się tej bakterii. Udawanie, że nie ma katastrofy to strusia polityka, a zakup najdroższego i najbardziej niezbędnego nawet sprzętu, przesuwa ją jedynie w czasie. Na razie więc nie wiadomo, kiedy szpital wznowi normalną działalność i kto zapłaci za straty jakie z tego wynikają.

fot. Pixabay

Exit mobile version