Ojro z szamba

Ojro z szamba Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Suweren przejawiający swoją indywidualność w społecznościowych mediach chadza niekiedy własnymi intelektualnymi ścieżkami. Czasem indywidualnie, za własną intelektualnej potrzebą, penetruje internetową socjosferę. Poza wygodnym ściekiem, w którym trolle czują się rekinami, trafia się na takie egzemplarze. No i w ubiegłą sobotę trafiłem na nadzwyczaj optymistyczną informację, że prezeska Gersdorf, która zanim odejdzie w zasłużony stan spoczynku, biorąc co najmniej 10 krotną średniej krajowej emerytury i zanim pozbawi prezydenta Dudę prezydentury, zezwoliła, aby po sobocie odbyła się niedziela. Ten egzemplarz suwerena, który zamieścił ten jakże pokrzepiający komunikat w sieci, oczywiście natychmiast zalajkowałem i zakwalifikowałem do obserwowanych.

Wśród suwerenów jedni myślą po swojemu, pozostali myślą tak jak im ktoś do głowy nałoży i szpadelkiem uklepie. Nie odważę się wskazać ilu jest więcej. Brak mi nie tyle odwagi, co materiału badawczego. Domyślam się jednak, że na skutek upadku czytelnictwa i masowego likwidowania bibliotek, suweren w większości ma alergię na czytanie i woli słuchać. Oglądałem nawet jedną panią posłankę, która w tej kwestii z dumą oświadczyła, że jest artystką i nie ma własnego zdania, ale za to w każdej sprawie, na której się nie zna, ma własnego autoryteta. To sytuacja dosyć wygodna, bo pozwala pani poseł koncentrować aktywność intelektu na przymilaniu się do partyjnej władzy i trzymaniu się biorącego miejsca na liście wyborczej. A nie jest to łatwe w zamieszaniu jakie towarzyszy zmianie wodza. Tu warto zaznaczyć, że poseł też, jakby na to nie patrzeć, jest suwerenem i może służyć za kliniczny przypadek nieposiadania własnego zdania i mówienia jedynie echem jakiegoś partyjnego autorytetu, którzy się rozplenili jak perz.

Zwłaszcza czytanie konstytucji dla sporej części suwerena przekracza zdolności wolicjonalne. Ta część suwerena została do cna zniechęcona istnieniem w Polsce tzw konstytucjonalistów, czyli tych którzy w imieniu suwerena konstytucję przeczytali i w imieniu suwerena to co przeczytali zrozumieli. Na tym zrobili profesury, co wskazuje, że taki szaraczek prawniczy jak ja, czy ty drogi czytelniku, nie możemy sobie konstytucji przeczytać bez certyfikowanego zdjęcia kagańca i bez profesorskiej intelektualnej endoprotezy, by zrozumieć, co tam napisano.

Zatem do oczywistości należy, że jak profesor Małgorzata Gersdorf coś w kwestii konstytucji zawyrokuje, to musi to mieć moc prawną niczym uchwały kolejnego zjazdu Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Suweren może jedynie rozdziawić japę i zapartym tchem wsłuchać się w głos prawniczego genseka z SN, nie śmiąc spojrzeć w oczy swoim wątpliwościom. Rzecz jasna rozumieć nic nie musi, ma jedynie pokornie się dostosować. Od rozumienia jest Gosia.

Ja się tym zupełnie nie zrażam, czytam sobie czasem niektóre artykuły w konstytucji. Dla kaprysu. Dla kaprysu także czytam, to co mi podlinkują w necie inni, tacy którzy też czytają. No i idąc tym tropem wyczytałem, że Małgorzata G. otrzymała 5 000 euro od Internationale Demokratiepreis z Bonn za „niestrudzone zaangażowanie” na rzecz „niezależnego wymiaru sprawiedliwości”, czyli mówiąc po ludzku, w dowód uznania za właściwe tłumaczenie suwerenowi w Polsce konstytucji. No jak Niemcy chwalą, to tak jakby dostać od nich mercedesa S klasy za free. Trzeba brać, nawet jak to jest jakieś drobne 5000 ojro. Bo jak od Niemca, to nie poniża. Wszak to nacja poetów i filozofów. Nawet jurgeld dają tak jakoś elegancko.

Exit mobile version