Stelmet rozczarował w Kazachstanie

Stelmet rozczarował w Kazachstanie Radio Zachód - Lubuskie

fot. Jacek Białogłowy

Koszykarze Stelmetu ENEI BC Zielona Góra zagrali dzisiaj słaby mecz w lidze VTB – przegrali w Nursułtanie z BK Astaną 80-92.

W Stelmecie nie grał Drew Gordon, który jest w Zielonej Górze i nadal leczy kontuzję kolana – nie wiadomo, ile czasu mu jeszcze potrzeba, a w pierwszej piątce wyszli George King i Marcel Ponitka(miejsce w wyjściowym składzie tym razem stracili Jarosław Zyskowski i Joe Thomasson).

Początek był wyrównany, ale od stanu 6-4 dla Stelmetu siedem punktów z rzędu zdobyli Kazachowie i po 3 wolnych Malcolma Hilla prowadzili 11-6.

Mocna odpowiedź Stelmetu – teraz nasza ekipa zdobywa 7 punktów z rzędu i wychodzi na prowadzenie 13-11.

Końcówka kwarty wyrównana, 7 punktów zdobywa w niej Hakansson, trójkę trafia Zamojski, ale to Astana prowadzi po I kwarcie 25-22.

Na początku II kwarty Stelmet kompletnie zawodził w ataku, grał chaotycznie, a nie grająca wcale jakiegoś wielkiego meczu drużyna z Kazachstanu uciekła ekipie Żana Tabaka na 13 punktów – po wejściu pod kosz Jamesa Florenca i serii 9-2 Astana prowadziła w 16 minucie już 40-27, a potem…było jeszcze gorzej!

Chwilę przed końcem I połowy gospodarze prowadzili nawet 48-32; na koniec kwarty Radić i Zamojski(3) dali nam 5 punktów z rzędu i po 20 minutach wynik meczu brzmiał 48-37 dla Kazachów.

Druga połowa zaczęła się od faulu w ataku oraz błędu podwójnego kozłowania Ponitki, z czego skrzętnie skorzystali miejscowi i uciekli na 58-42 w 26 minucie.

Joe Thomasson i Ludde Hakansson dali nam 6 punktów z rzędu i zeszliśmy na 10 punktów straty(58-48). 

Za chwilę Astana znów uciekła na 65-50 po trójce Hilla; Stelmet przy życiu zaczęli trzymać Radić(dzisiaj 29 punktów!) i Hakansson i po rzucie tego drugiego w końcówce kwarty po 30 minutach było „tylko” 72-62 dla gospodarzy i ciągle mieliśmy nadzieję…

Ta jednak szybko została zgaszona – IV kwarta zaczęła się od pudła Stelmetu, straty Witlińskiego, straty Zyskowskiego – miejscowi wykorzystali kolejną niemoc Stelmetu i szybko „załatwili sprawę”. W tej kwarcie rządził w Astanie Ristić, który nawet trafił trójkę, nasi słabo bronili, przegrywali walkę o zbiórkę na własnej tablicy i w 3 i pół minuty Astana zrobiła zryw 11-2 i prowadziła 83-64.

W Stelmecie brakowało Gordona i ognia, energii oraz w końcówce chyba też chęci do walki. W prawdzie trener Żan Tabak wziął czas, ale nic to już nie dało – Stelmet nie był w stanie zrobić dzisiaj nie więcej. Przegrał ostatecznie 12 punktami, a teraz wraca do Polski i w środę w ekstraklasie zagra z Legią Warszawa.

Exit mobile version