Tylko niewiedza daje szczęście

Tylko niewiedza daje szczęście Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 22. 11. 20

Tak w wolnym (od językowej precyzji) tłumaczeniu brzmi starożytnej proweniencji (hm) mądrość. Niedawno pewien solidnie wykształcony antropolog kultury (etnolog) i kulturoznawca z Akademii Jakuba z Paradyża podzielił się ze mną jako absolwentem studiów filozoficznych (lata 70. ubw.), obserwacją w nieco alarmistycznym tonie: „Coraz częściej spotykam absolwentów filozofii, którzy o filozofii nie mają bladego pojęcia” – zawyrokował ów. No cóż, mógłbym, gdybym, jak nie jestem, był złośliwy orzec, że jest to najkrótsza recenzja systemu edukacji tzw. wyższej, w której Pan Dr od lat uczestniczy, nawet jeśli chodziło mu raczej o absolwentów studiów uniwersyteckich. Ale jestem i będę jakoś wyrozumiały dla tego typu konstatacji, bowiem sam do niedawna w tym akademickim, chaotycznym co by nie rzec systemie brałem czynny udział (starałem się!), a ponadto mam sentyment tak do etnologów (mój syn, absolwent UMK, obecnie programista), jak do Pana Dr. osobiście.

No i nagle zrobiło się nazbyt kameralnie i osobiście zgoła, wbrew moim zamiarom zmierzającym wszak do filozoficznych uogólnień. Pamiętając o Miłoszowym: „Uogólnienie jest największym wrogiem człowieka. Człowieka pojedynczego” staram się bowiem zrozumieć aktualną medialno – komunikacyjną sytuację. Oczywiście mam na myśli… nadmiar informacji z jakim zmaga się przeciętny odbiorca mediów wszelakich, tzw. społecznościowych nie wyłączając. Nota bene ta łagodząca ów gigantyczny, globalny biznes z wyraźnymi cechami „ideolo” nazwa, to zjawisko charakterystyczne nad wyraz. Wszelkie redefinicje, zmiany znaczeń (nawet kontra) i tym podobne zjawiska mają swoją podbudowę filozoficzną w postmodernizmie, marksizmie kulturowym czy politycznej poprawności. Ale przypominania o tym chciałbym jednak w miarę możliwości uniknąć, żeby nie pogłębiać chaosu informacyjnego jaki jest dziś udziałem owego „pojedynczego człowieka” czyli każdego z Nas.

Zgrabnie ominę tu też dwie zasadnicze, acz najtrudniejsze kwestie czyli walkę z pandemią i veto + „mechanizm praworządności”. Choć nadmiernej ilości informacji towarzyszy w nich nadmierna oczywiście ilość idiotyzmów wszelakich (obojętnie czy z niewiedzy czy złej woli) powodujących klasyczne dysonanse poznawcze. I żeby było jasne nie da się tego ani zatrzymać, ani nawet ograniczyć, czyli każdy musi przez to przejść sam wyposażony w oldskoolowy „filtr” zwany też zdrowym rozsądkiem. Jeśli jednak przeniesiemy się na „twardy grunt” filozofii to mamy, do wyboru, do koloru, myśli, idee, ideologie znane, kontynuowane i odnawiane oraz dekonstruowane pospołu. Postmodernizm, Spinelli, Szkoła Frankfurcka, Foucault, Bauman i Żiżek, ale też Kołakowski i Tischner, Wojtyła, Świerzawski, Krąpiec i tomizm. Zatem eklektyzm czy może symetryzm? A kto to powiedział, że „symetria to estetyka głupców”? Osobiście dobrze pamiętam słowa mojego profesora logiki, że pewność charakteryzuje durniów. Może więc dla odmiany „100 dni solidarności”?

 

Tekst” Andrzej Pierzchała

fot. Pixabay

 

 

Exit mobile version