Kto jest kto? (…i rzuciliby nas lwom)

Kto jest kto? (...i rzuciliby nas lwom) Radio Zachód - Lubuskie

foto.Pixabay

dobre strony protestu

Napoleon Bonaparte mawiał, że dobry wódz dostrzega pozytywy w każdej sytuacji. Ta, która zadziała się w Polsce i trwa w najgorsze, też je wbrew pozorom ma. Po 1945 w Polsce zakłamywano wszystko. Zakłamanie sięgnęło zenitu, kiedy w 1989 roku udało się Polakom wmówić, że komunizm upadł. W tym kłamstwie żyliśmy aż do dziś. Protesty ujawniły ponad wszelką watpliwość kto jest kto? 

Środowiska antyklerykalne wyszły zamanifestować w końcu swoją nienawiść skrywaną przez 31 lat. Skoro nie możemy zamordować tego, czy innego księdza, wyrzucić religii ze szkół, to chociaż wyrzygajmy się na nich wulgaryzmami, pomachajmy środkowym palcem, oplujmy świętosci, a wszystko pod przykrywką walki o demokrację i prawa mniejszości, w domyśle licząc, że zareaguje Bruksela i inne organizacje wrażliwe na tym punkcie. Dobrze wiemy, że ani o demokrację, a już tym bardziej prawa mniejszości tu nie chodzi. Demokracja ma się dobrze, nawet lepiej niż na zachodzie Europy. 

W obecnym pandemicznym czasie takie demonstracje powinny być natychmiast zneutralizowane. Gdyby jednak premier Morawiecki postąpił w stosunku do protestantów tak, jak prezydent Macron, dopieroż by się podniósł rwetes. To się nazywa Europa dwóch prędkości…. ale dzięki protestom wiemy wreszcie i ponad wszelką wątpliwość kto jest kto? Kto każe w……ć, a kto jest w..yrzucony..m? I to (z)robi ogromną różnicę. Pomijając całkowicie polityczny kontekst to straszliwie przykre, ze ktoś każe komuś w….ć. Z drugiej strony, to szalenie pozytywne, że można ocenić bez całego tego zakłamanego na potrzeby mediów anturażu poziom pewnych polityków, profesorów, krewnych… Nie to, kim są w świetle kamer kampanii wyborczej, ale kim są naprawdę. 

Przykre, ale bezkompromisowe mechanizmy podzielą nie tylko społeczeństwo, ale i rodziny. Popieranie protestu poprzez umieszczenie symbolu w postaci pioruna na swoim profilu społecznościowym jest równoznaczne z podpisaniem się pod plejadą doborowych haseł z tym „najbłyskotliwszym” na czele. Wystarczy wejść na FB i wiadomo, z kim nie ma już o czym rozmawiać. Nie dlatego, że reprezentuje inne poglądy, nie. Dlatego, że zszedł na dno i jednym wulgaryzmem przekreślił pewne więzi, relacje. Tak, tak to właśnie działa. Nie da się pewnych rzeczy wymazać recepturką. One zostaną. One zaważą. Możemy dyskutować o wszystkim, spierać się, rozważać, szukać kompromisu, ale po słowie „w….ć” nie ma już nic. Ono jest jednoznaczne i brutalne. Uczciwy i przyzwoity człowiek pod tym się nie podpisze, protestu nie poprze, pioruna nie umieści. Ta akcja stała się pulapka dla wielu ludzi, w którą wpadli często bezwiednie klikajac lajki i inne. Znajomy napisał: „nawet nie wiesz jak mi się zmniejszyła rodzina. A tyle lat udawali kogoś innego. teraz już wiem, kto jest kto.”

Ten protest jest tylko, aż emanacją wieloletniego tłumienia nienawiści. To przecież przeciekało w różnych formach, ale te wysięki zła brano za złośliwości: „schowaj babci dowód”, „moherowe berety”, „nie płać abonamentu” i inne antyludzkie, antypaństwowe hasła. Dziś upust emocji, który widzimy na ulicach działa w pewnym sensie w sposób oczyszczający. Nienawiść z tych ludzi ujdzie. Zostanie im ziejąca pustka i być może poczucie winy, że nie zachowali się w tym szczególnym czasie tak, jak powinni. Nie liczę na takie refleksje u prowodyrów protestu, ale niezbadane są wyroki boskie.

 

strony złe

O złych stronach protestu napiszą kilka dobrych doktoratów. Kiedyś. Ja krótko. Po pierwsze, że w czasie pandemii. Można było z tym poczekać. Kaczyński nigdzie się nie wybiera. Rząd za 3 lata można zmienić. A cytując klasyka PO „wygrajcie sobie wybory”. Poza tym jakim prawem ci ludzie igrają moim życiem, życiem moich bliskich? Walcząc o aborcję czynią eutanazje, to dopiero skuteczność! 

A może o to chodziło… wyprowadzić młodzież na ulice, bo ich najłatwiej przez media społecznościowe zmanipulować, a że są zmęczeni najbardziej ograniczeniami, bo nie żyli w komunie, to skrzyżujemy ich frustracje z naszymi i rzucimy tym koktajlem w PiS. Tylko dlaczego kosztem ludzi? I to jest druga niewybaczalna rzecz z tych złych, ze kosztem młodych walczy się o władzę dla siebie. I to grzech lewicy i platformy (czymkolwiek ona tam jeszcze jest), który się przeciw nim kiedyś obróci. Ogromna krzywda jaką wyrządzają tym, co są w fazie kształtowania postaw i osobowości (przypomnę, że dojrzałość społeczną osiąga się mniej wiecej po 28 roku życia), ci którzy powinni świecić przykładem respektu, powściągliwości i mądrości. Całe to zjawisko szerzej opisał w swoim felietonie Krzysztof Chmielnik – WIATR W PAMPERSACH. 

Włodzimierz Czarzasty mówi, że to wina PiSu, że są protesty. TVN wskazuje, że to wina Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeśli w ludziach bylby bunt i negacja, co pchałaby ich na ulice, to zadaniem wszystkich nas, którzyśmy władzy chwycili skrawek publicznej, głosem wyborczym czy mikrofonem, tych ludzi w czasie pandemii przywrócić do właściwego trybu postępowania, nawet jeśli rząd co tryb ten wprowadził nam się nie podoba. Bo rząd się zmieni, a Polska zostanie i od dzisiejszej właściwej, nas we władzę sposobnych, postawy zależy los Polaków i ich moment śmierci w czasie. 

Tymczasem w TVN na pasku czytam i nie dowierzam: „TK Przyłębskiej”. Pomijam, że to brak szacunku do wyborców, którzy takie, a nie inne zmiany w państwie swoim wyborem umożliwili, że to brak respektu dla Kodeksu Etycznego Dziennikarzy, ustawy o prawie prasowym, że to brak elementarnej rzetelności dziennikarskiej i przyzwoitości ludzkiej, to przecież łamanie standardów, o które TVN i środowiska z tą stacja związane każdego dnia nieustannie wołają. Drzazgę łatwiej dostrzec w oku bliźniego. Ot.

Pandemia to sytuacja absolutnie abstrakcyjna i wymaga abstrakcyjnego myślenia, zachowania i decyzji takichż. Obawiam się, że wykracza to niestety poza możliwości obecnej opozycji, która zamiast się jednoczyć – dzieli. Jest to wprawdzie jakaś forma rozmnażania, ale skończy się terminacją tego, czy innego ugrupowania w niedługim czasie i takie polityczne wolty będą jedyną abstrakcją, na którą opozycję będzie stać. Ku szkodzie Ojczyzny towarzysze zbrodniarze!

Do tych niechlubnych dwóch zachowań, obciążających opozycję, która poczuła krew i aż przebiera nogami do władzy, byle tylko odbić ją z rąk rządzących:  narażania na śmierć niewinnych i demoralizacji młodzieży dopisać trzeba prześladowanie chrześcijan. Hierarchowie kościoła katolickiego w Polsce popełnili szereg niewybaczalnych błędów, ale to nie powód, by poniewierać świętości poczynając od nabożeństw eucharystycznych, przez kościoły w całym kraju, a na Franciszkańskiej 3 kończąc. Są miejsca i wartości dla narodu polskiego wyjątkowe, a profanując je człowiek wyklucza się z tej wspólnoty, pozostaje jedynie obywatelem państwa.

 

co tam panie w chlewiku?

Te mierne skadinad, acz podłe i obrzydliwe swawole nie miałyby racji bytu, gdyby nie pandemia. To jest jednako osobliwe tchórzostwo, atakować, kiedy atakowany nie może się bronic. (patrioci mieli wszak nie lada dylemat: bronić kościoła przed moralnym bandytyzmem, czy przykładnie przestrzegać obostrzeń?) Gdyby strona protestujących mogła rzucić katolików na pożarcie lwom, to zrobiłaby to z całą bezwzględnością ku uciesze gawiedzi i interesowi własnemu. Oczyszczanie społeczeństwa, nadludzie, podludzie, eksterminacja. Czyśmy już tego nie przerabiali? 

Demokracja jest kruchym obrońcą przed tego rodzaju postawami. Jeszcze nic w Polsce nie jest pewne, jeszcze nikt nie może się czuć bezpieczny. Potrzebna dobra opozycja, bo przy takiej państwo ma nie tylko alternatywę, ale i władza wznosi się na wyższy poziom. Na razie jednak droga do tego daleka, bardzo daleka. I wciąż się oddala. Protesty przeniosły to w jakąś jeszcze odleglejszą otchłań. I myśląc o tym jakoś mimo chcący przyszły mi do głowy… „świnie w kosmosie”. W ramach rozrywki krótka pointa wierszowana do obecnej sytuacji na opozycji i co się tam dzieje? (z pozdrowieniami dla Danuty Wawiłow i podziękowaniami za inspirację. Ona wprawdzie już trochę nie żyje, ale skoro w Stanach umarli mogą głosować, to czemu w Polsce nie moglibyśmy ich chociaż pozdrowić).

 

„Dziesięć prosiaczków”

Dziesięć prosiaczków brykało w chlewiku,

dokładnie dziesięć, poznałem po kwiku.

Lecz jeden orzekł, że nie chce żyć w chlewie.

Przyszedł gospodarz i zostało dziewięć.

Dziewiąty podejrzewał: „mam spiralny włosień”…

Zbadał go weterynarz i zostało osiem.

Dwóch z nich się chciało dowiedzieć, co też robią w rzeźni?

Jak się już dowiedzieli, to zostało sześć ich.

Szosty się zaczął przyprawiać, miał na szynkę chęć,

jak się już zapeklowal, to zostało pięć.

Piąty chciał poczuć, jak to jest obuchem dostać siekiery?

Jak dostał, z dziesięciu prosiaczków zostały już tylko cztery.

Ten czwarty z dzikiem się zmierzyć chciał w pojedynku na kły,

bo myślał, ze sam jest dzikiem i w sumie zostały trzy.

Z tych trzech prosiąt by była dość zmyślna ekipa,

ale jednego z nienacka zabrała wnet świńska grypa.

Na koniec dwa te prosiaki na śmierć się zaśmiały,

bo jeden z prosiaków znał świńskie kawały.

10 prosiaczków brykało w chlewiku.

Ile z nich zostało? Poznacie po kwiku.

 

Tekst: Simon White
Foto: Pixabay

Exit mobile version