Pasztet z parówek

Pasztet z parówek Radio Zachód - Lubuskie

fot. pixabay

Dzisiaj już mało kto pamięta, że polskie dziennikarstwo wskoczyło na wyższy lewel za sprawą potomka sowieckiego politruka, brata sądowego zbrodniarza, a którego nazwiska i tak nie warto podawać, bo jego nosiciel należy do tej kategorii osób, których nazwisko jest nieprawdziwe. Nawyk pouczania Polaków owa dziennikarska oberhiena wyniosła z domu rodzinnego, bo jego matka zgodnie z wytycznymi moskiewskiej władzy pisała polskiej młodzieży podręczniki z jednie słuszną wersja naszej historii.
 
Ten nosiciel sowieckiej wersji ideologicznego koronawirusa zainfekował polskie dziennikarstwo indoktrynując amoralnie całkiem spore grono lokalnych mini hienek. Jedna z nich, w prywatnej rozmowy ze mną, upichciła nieautoryzowany wywiad zamieszczony potem w centralnym wydaniu gazety, której skróconą do pierwszej litery nazwę wielu używa w zgoła mało szlachetnym kontekście. Jeszcze dzisiaj (20.03.2021) po 16 latach wpisując w Google trzy kluczowe słowa można bez trudu trafić na taki tekst:
„Krzysztof Chmielnik w Zielonej Górze znany jest z liberalnych poglądów i złośliwych felietonów w miesięczniku „Puls Gospodarczy”. Należy do PO i do Ordynackiej. I nie zamierza wybierać. – Jak każdy obywatel mam prawo należeć do dowolnego stowarzyszenia. I żadna partia nie powinna za to dyskryminować. Słyszałem od pani przewodniczącej jakieś przytyki. Ale odbierałem to jako brak wyczucia – zapewnia Chmielnik. – Nie przypuszczałem, że takie pytanie, w gruncie rzeczy dyskryminacyjne, może paść publicznie.”
 
Obok mnie wówczas ów propagandowy organ sekował jeszcze jednego członka Ordynackiej i PO, znanego przedsiębiorcę. W imię rzecz jasna podnoszenia wysokich standardów dziennikarskiego opluwania (przepraszam informowania), jakimi się ta gazeta szczyci do dzisiaj. A ponieważ przyzwyczajenie jest drugą naturą dziennikarstwa czerpiącego inspirację z wiecznie żywych leninowskich zaleceń, dzisiaj ta gazeta ubłaca prezydenta Janusza Kubickiego. I jak zawsze w imię słusznych zasad i obronie demokracji oraz wolnego słowa, tym bardziej, że jak głosi plotka, ktoś z rodziny, kogoś ważnego, pracuje na etacie w ważnej instytucji. Szczegółów nie przytaczam, aby nie powiększać medialnego smogu.
 
Nie wracałbym myślą i słowem do owych historii, ale sprowokował mnie do tego wybitny potomek sekretarza KC matuszki PZPR, który w jedynie słusznej telewizji stworzonej przez zasłużone środowisko ubeków, zapytał skąd się biorą parówki na Orlenie. Śledztwo w tej sprawie ma zniszczyć koncern, który oprócz parówek oferuje Polakom produkty ropopochodne, głównie pochodzenia rosyjskiego. Napinka jaka w redakcji newsowej owego medialnego kapiszoństwa panuje, wynika po części z tego, że konkurencja o tytuł hieny roku, w tym sezonie bardzo silnie obsadzona. Uczestnicy wyścigu o nagrodę „Kto bardziej dogryzie” tuczą się jak gęsi na pasztet antyrządowymi sterydami w efekcie czego maleje im IQ (tak już dosyć wątłe), a rozdyma wątroba.
 
Za oceanem młody duchem prezydent turlał się po schodach Air Force One zapomniawszy, że chęć nie może zanadto wyprzedzać możliwości. To taka aluzja na okrasę, czyli hienom na pointę.
 
Tekst: Krzysztof Chmielnik
Fot. Pixabay

Exit mobile version