Efekt Krugera – Duninga*. Dzień Ojca

Efekt Krugera - Duninga*. Dzień Ojca Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 19. 03. 21

Dziś święto św. Józefa – Ojca i Opiekuna czyli w odróżnieniu od św. Józefa Robotnika (Rzemieślnika jak chcą niektórzy) opiekuna ludzi pracy z 1. maja, data znakomicie wpisująca się w tradycję i symbolikę Dnia Ojca, jeśli traktować go poważnie i edukacyjnie, mniej zaś ozdobnie. Chcę w ten sposób wesprzeć pożyteczną jak sądzę społeczną inicjatywę zmierzającą do nadania temu świętu zarówno rangi jak i edukacyjnego wydźwięku. Pokorny (w sensie podstawowym, od pokory jako cnoty), opiekuńczy, odpowiedzialny, rozumiejący, powściągliwy, spolegliwy (w sensie, można na nim polegać) i pracowity to cechy dziś zagrożone i deprecjonowane przez agresywny permisywizm, które warto eksponować dla uzyskania efektu społecznego ładu zarówno w skali mikro (rodzina) jak i makro (społeczność lokalna, regionalna, narodowa, a nawet międzynarodowa). Któż nie chciałby mieć takiego Ojca?

Jednocześnie w zgrzytliwym kontraście do wymienionych tu przykładowo cech pozostają konsekwentnie np. nasi parlamentarzyści płci obojga (?), którzy nie tylko w najlepsze sieją zamęt, ale i „świecą przykładem” najgorszym z możliwych. Nasza klasa polityczna, którego to uogólniającego pojęcia nie lubią wszak politycy poważni, pracowici i odpowiedzialni stacza się po równi pochyłej dość regularnie od nieomal 30 lat i jeszcze nie raz pewnie nas zaskoczy, kultywując namiętnie, na co dzień i od święta „efekt Duninga-Krugera”, który ktoś dowcipny określił przy pomocy parafrazy Sokratesa a’ rebour jako „nie wiem, że nic nie wiem”. Oczywiście pamiętam tak „przyjaciół piwa”, jak „drużynę Leppera” oraz „palikociarnię” (czyli „naćpaną hołotę”) etc. Tyle że proporcje, zwolna się odwracają i tego typu przedstawicielstwo nacechowane ignorancją i tupetem, staje się regułą m.in. dzięki kalkulacjom partyjnych strategów, wspomaganym przez medialny stabloidyzowany do cna mainstream oraz… lenistwo wyborców. Ci ostatni bowiem „karnie głosują” na wstawionych w „miejsca biorące” celebrytów i im podobnych oraz partyjnych karierowiczów (często zwykłych durniów, odpowiednio głośnych), że o tych Rodakach, którym jest wszystko jedno i nie biorą udziału w wyborach (ok.40% uprawnionych !) nie wspomnę. Ujmując rzecz skrótowo winnych opisanej wyżej sytuacji jest więc wielu (sprzężenie zwrotne?). Zatem wypadałoby się zastanowić choćby nad… zmianą ordynacji. Na początek!

Na zakończenie chcę jeszcze nawiązać do sytuacji nowego posła Ziemi Lubuskiej (to brzmi dumnie!) Łukasza Mejzy, nie podzielając wszak kpiarskiego tonu niektórych komentarzy. Przed Mejzą bowiem 2 i pół roku posłowania i jak ono będzie wyglądało zależy w dużej mierze głównie od niego. Zaś krytykom tej parlamentarnej kariery chcę tylko przypomnieć, że w niedalekiej przeszłości „interesów Lubuskiego w Warszawie” (choć takiego zapisu w Konstytucji nie ma!) pilnowali np. Stefan (Szalony lub Jurny jak kto woli) Niesiołowski ( w porywach 70 tys. głosów Lubuszan!) oraz niejaki Mroczek, którego Palikot „wygrzebał”, gdzieś w Warszawie.

*zjawisko psychologiczne polegające na tym, że osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie życia mają tendencję do wypowiadania się chętnie i … ex catedra.

Tekst: Andrzej Pierzchała

Fot. Pixabay

Exit mobile version