Gry liczbowe. Cotygodniowy intelektualny sado – masochizm

Gry liczbowe. Cotygodniowy intelektualny sado - masochizm Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 21. 02. 21

Zbliżający się weekend każdorazowo powoduje u mnie swoisty dysonans, wobec felietonowego obowiązku i niechęci do politycznej materii. Chodzi mi rzecz jasna o tzw. pakiet wydarzeń, a nawet szerzej zjawisk aktualnych do odnotowania, skomentowania, czy też w drastycznych przypadkach potępienia. Otóż co oczywiste, pod koniec weekendu tych spraw wartych skomentowania jest tak wiele, że nawet naturalny zgoła podział na satyryczne (w istocie), idiotyczne i niepoważne, groteskowe i hucpiarskie, ale też ważne, o skutkach trudnych do przecenienia, a i ambiwalentnych, acz medialnie nośnych powoduje u mnie tzw. „mieszane uczucia”.

Zaś chaos i poziom debaty publicznej wokół sprawia przecież, że każdy zdroworozsądkowo myślący obywatel( w tym i ja) będący „ofiarą” polityczno – medialnej hucpy przestaje się interesować życiem społeczno – politycznym, a osobliwie również gospodarczym, a nawet kulturalnym uznając słusznie, że jego prawo do rzetelnej informacji jest nieustannie naruszane i zmanipulowane. Nie muszę wszak przypominać, że niezbywalną misją publicysty jest stan psychicznego komfortu odbiorców – obywateli, w świetle… prawdy.

Owe” mieszane uczucia” onegdaj opisano prosto i satyrycznie zgoła (przepraszam co wrażliwszych estetycznie), że to sytuacja kiedy „teściowa spada w przepaść, ale… w twoim nowym samochodzie”. No cóż. Zrazu chciałem poświęcić nieco uwagi politycznej (a jakże!) magicznej i konkretnej zarazem liczbie 276, ale uznałem ten zastępczy pomysł za tyleż prostacki, co nierealny (chyba na szczęście!), będący wszak „suchą” (czytaj, pozbawioną jakiejkolwiek treści programowej) kuglarską sztuczką obrażającą inteligencję Rodaków.

Jeśli już warto zwrócić uwagę za owe liczbowe aktualne gry to np. są kolejne podwyżki cen przejazdów przez najdroższą bodaj w Europie autostradę (Wolności?). Gier liczbowych dotyczy również obrona… przed opodatkowaniem zysków od reklam (Senat, europoseł Lewandowski) pod hasłem obrony „wolności mediów” (sic!). Zarówno sprawa kontraktu na odcinki autostrady A2 (kilkakrotnie poprawianego na niekorzyść państwa) jak i „neoliberalne” brednie i pomyłki Janusza Lewandowskiego z Brukseli wymagają wszak uzupełnienia wiedzy, która jest od dawna dostępna. Np. lista przedsiębiorstw, które udało sie naszemu geniuszowi ekonomicznemu doprowadzić do upadku lub zbyć za grosze jest lekturą porażającą (dezindustrializacja). Choć niektórzy twierdzą, że historia i demokracja przyznała Lewandowskiemu rację (wybór do PE i sowita emerytura w perspektywie!). A przecież była jeszcze afera z NFI. Później zaś polityczni koledzy zawarli długoterminowy kontrakt na rosyjski gaz (Pawlak, Tusk) z wyliczeniami, które do dzisiejszych „gier liczbowych” tylko z pozoru pasują jak „pięść do nosa”.

Na koniec zaś zjawisko, które musimy przesunąć kategorialnie do groźnych, choć skłonni byliśmy kwitować je pukaniem się w czoło. Niejaki Bart Staszewski hucpiarsko przypinał i fotografował tablice z napisem „Strefa wolna od LGBT” imitujące znaki drogowe przy wjazdach do gmin, które podejmowały uchwały m.in. w obronie rodziny. Fotografie poszły w świat, gminy jako fobiczne traciły milionowe dotacje m.in. norweskie, bowiem okazało się, że to był… „antyhomofobiczny projekt” europejskiego lidera. Magazyn „Time” umieścił bowiem Staszewskiego na liście (uwaga!!!) 100. (gra liczbowa?) najbardziej wpływowych ludzi na świecie (sic!). Nota bene ów jest też jednym z dwóch polskich stypendystów Fundacji Baracka Obamy, obok pani mec. Bluszcz z-cy RPO. I co? Obudziłem Państwa? Słowem nie śmiać się z idiotyzmów, tylko roztropnie w oparciu o informacje odczytywać znaki. To dotyczy również bredni wygadywanych przez panią (?) Spurek, ale o tym już za tydzień.

Tekst: Andrzej Pierzchała

Fot. Pixabay

 

Exit mobile version