Jurek, Owsiak, Rock’n’Roll

Owsiak

fot. Kreciola TV

szczodrość darczyńców

Każdego roku od niemal 30 lat, zwykle po Trzech Królach gra orkiestra Jerzego Owsiaka. Zjawisko, które jest ewenementem w skali światowej, przyciąga tłumy wolontariuszy i miliony Polaków chcące wesprzeć ideę pomocy osobom chorym, a w szczególności dzieciom. Idea jak najbardziej słuszna, cel szczytny, odzew społeczny nie do przecenienia. Polacy w kraju i za granicą z czystym sumieniem wrzucają do puszki słuszny datek na zbożny cel. Mimo zimna wolontariusze z puszkami pojawiają się przy kościołach, na miejskich starówkach, a ze scen wieczornie płynie światełko do nieba, które podsyca dobroć darczyńców i szczodrość licytujących.

W tym roku, mimo pandemii, kolejny pewnie raz padnie zbiórkowy rekord. Kolejny raz Polacy zdadzą egzamin z okazania wsparcia tym, którzy go potrzebują, wielu dzielenia się nie tym, co mi zbywa, ale czego i samemu mnie brakuje. Kolejne szpitale wzbogacą się o cenny sprzęt ratujący życie. Kolejny raz pozostanie, w tym roku być może wybrzmiewając mocniej, kontrowersja z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy związana.

Ta kontrowersja wokół WOŚP tli się od dawna. Teraz mówi się o niej coraz głośniej, ze względu na polityczny kontekst. WOŚP od zawsze była hołubiona przez polityków przez lata piastujących władzę, a dziś będących w opozycji, od SLD po PO. Dzisiejsza totalna opozycja czerpała z tej symbiozy sowite wyborcze profity. To skojarzenie polityczne nie wychodzi jednak orkiestrze na dobre. Zwłaszcza w czasie protestów kobiet, które domagają się legalizacji aborcji, co w kontekście ratowania życia noworodków brzmi morderczo. Jerzy Owsiak rzadko zabiera głos w sprawach publicznych, ale zdarza mu się. Gdyby zajął krytyczne stanowisko w sprawie marszy proaborcyjnych, byłoby to nie tylko właściwe i logiczne, ale także wytrąciłoby argumenty jego zagorzałym przeciwnikom. Skoro bowiem walczy o ochronę życia… Tylko, czy ochrona życia jest dla Jerzego Owsiaka rzeczywistym priorytetem?

 

siemanizacja młodych

Sie ma! – hasło nie mówiące nic, ale właśnie nicość jest celem. Jeżeli człowiek ma w głowie mądrość, w sercu Ojczyznę, a w duszy Boga – taki człowiek jest nie do pokonania. Dlatego trzeba, żeby miał „nic”. Wojna o „nic” w głowach, sercach i duszach naszych młodych pokoleń przybiera na sile. Sie ma! – to sprytne zejście w slangu politycznych elit do poziomu tych, którymi na co dzień się gardzi.

Owsiak swoimi hasłami daje młodym ludziom, w których po wielokroć mgli się samotność, niezrozumienie, zachwianie, a czasem odrzucenie – fałszywe poczucie akceptacji. Jest gorzej, on łudząc ich tą akceptacją daje zgodę na wolność totalną, która prowadzi młodych do wszystkiego, także do tego co niszczy ich godność, zniewala ciało, zabija ducha i przetrąca wrażliwość. Parada systematycznej systemowej opresji jaką Owsiak funduje naszym dzieciom za fasadą największego kłamstwa związanego w haśle „miłość, przyjaźń, muzyka” (będącym semantyczną kamufladą „sex, drugs, rock&roll”) sięga aż do wyzwania rzuconego ludziom: „Jedzcie, będziecie jak Bóg”. Ta triada dopełniająca leżące u początków działalności „róbta co chceta” ma w istocie zniekształcić w młodych ludziach właściwy ogląd rozróżniania dobra od zła. Ma wprost wskazać, że zło jest dobre.

Festiwale rockowe Owsiaka nadal pozostają istotnym czynnikiem demoralizującym.

Kto był na Przystanku Woodstock czy Pol’and’Rock Festival wie o czym mówię. Kulturalna i polityczna elita zaprzeczy, ale ludzkiego upodlenia, które tam się rozkłada ze sceny nie widać. Nie wymagam też od tych ludzi, by dostrzegali i obnażali zło, które im służy. Nie liczę na to. Byłem na Woodstocku i w Żarach i w Kostrzynie nad Odrą. Widziałem odczłowieczenie zachowań, które nie nadają się do publikacji, mętniejącą mentalność dogorywającą w poczuciu narkotykowego czy alkoholowego upojenia, zapomnianych w swoimi ułomnym człowieczeństwie, dowykorzystanych w swoim rozpadzie moralnym…

z tyłu sceny

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest misternie szytą maską, która zło i demoralizację Przystanku Woodstock wcześniej, Pol’and’Rock Festival dzisiaj, ma skutecznie osłonić. Największym problemem zła jest jego jawność, dlatego robi wszystko, żeby się zamaskować.

WOŚP jest częścią dalekosiężnego planu, który zakłada, że dla założonego celu jakim jest demoralizacja młodych pokoleń, ta odrobina dobra za którą sami Polacy zresztą zapłacą, będzie niewielkim, koniecznym, a opłacalnym kosztem. Sam Woodstock ciężko byłoby wybronić, ale sygnowany Orkiestrą budzi wątpliwości mniejsze, a przecież to ten sam Woodstock.

Kreowanie WOŚP jako wiekopomnego dzieła, przypisywanie jej zbawiennego charakteru, a samemu Owsiakowi sprawstwa ratowania życia ludzkiego są arogancją wobec milionów Polaków, którzy jak co roku wrzucają do puszki swój datek. W czasach nieudolności władzy pookrągłostołowych zależności i kompromisów, zgniłego układu Wałęsy, Kiszczaka, Tuska i paru innych znanych i mniej znanych beneficjentów, zbiórki WOŚP były władzy na rękę. Pieniądze zebrane przez Owsiaka od ludzi, były wprost dodatkowym podatkiem na rzecz służby zdrowia, zastrzykiem finansowym dla sprawujących władzę, darmowym i dobrowolnym.

Dobroć Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to złudzenie. W tle, o tym raz jeszcze przypomnę, jest fundacja Owsiaka „Złoty Melon” i szeroka paleta organizmów medialnopolitycznych. Rozpoznacie ich. Nie ukrywają się tak, jak zło Woodstocku za Orkiestry grą. Bo to tylko gra.

W telewizji, bez której jak sam Owsiak zresztą zauważył byłby „dziadem żebrzącym pod kościołem”, nigdy nie zobaczyliśmy dokąd wędrują zebrane przez nas (bo to my, a nie Owsiak zbieramy) pieniądze. Dlaczego miesiąc po finale WOŚP nie ma podsumowania, w którym Jurek woła „Sie ma!” i w stylu licytacji wykrzykuje kolejne kwoty i miejsca do których trafią zakupione z pieniędzy sprzęty? Dlaczego składamy się na obiad, ale nie wiemy, co z pieniędzmi zrobił kucharz? Co zainwestował w dania, a ile odkroił? I komu? Nie odmawiam ludziom kierującym akcją pobierania pensji, ale transparentność tego do jakiego poziomu WOŚP to wolontariat, a od jakiego zarobkowanie i w jakiej kwocie – zwyczajnie się ludziom, którzy wpłacają na ratowanie dzieci, należy. Ta przejrzystość wykorzystania pieniędzy ze zbiórki powinna także, a może przede wszystkim dotyczyć współfinansowania przez Orkiestrę festiwali rockowych.

grzech warty zachodu

Bycie częścią tego filantropijnego zjawiska wymaga również odpowiedzialności, od wszystkich. Tej odpowiedzialności zabrakło wielu politykom, ale numerem jeden jest Polak, Elżbieta Polak – marszałek Platformy z województwa lubuskiego, która od 11 lat nie znajdując pomysłu na skuteczną promocję regionu hołduje Owsiakowi spinając województwo z Przystankiem Woodstock i jej nową kreacją, upatrując w tym nieludzkim zohydzeniu własnego sukcesu.

Mam świadomość jakie głosy zaraz się podniosą i jakich argumentów obrony użyją. Wyprzedzając:

zejdźcie między zwykłych przystankowiczów, przebierzcie się, tak by was nie poznali, rozgościcie się w namiotach ich zbydlęcenia, wychylcie z nimi co nieco, jako zwykli ludzie między zwykłych idźcie, pochodźcie z nimi po działce, porozważajcie bełtne wizje, unurzajcie się w błocie po upalnym dniu i dotrwajcie w tej nędzy do rana. Ze sceny, w Akademii Sztuk Przepięknych tego nie zobaczycie, ale trudno wierzyć, że obrazy Woodstocku z jego drugiej strony nigdy do was nie dotarły. Jeśli tak, to jesteście ślepymi przewodnikami, których ślepota jest waszym grzechem, a naszym przekleństwem, jeśli zaś wiecie jak jest naprawdę, tym większa wasza wina.

Exit mobile version