Budowniczowie bez litu

Budowniczowie bez litu Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Histeria jaką wywołuje Krajowy Program Odbudowy, u zwolenników pruskiej koncepcji rozwoju Polski, tym którym wystarczy lotnisko w Berlinie, wielu ma prawo dziwić. Używam słowa prawo, żeby była jasność, w rozumieniu praw obiektywnych, czyli nieludzkich. Do nich zalicza się na przykład prawo grawitacji, albo prawo, szczególnie mi ulubione, prawo Ohma. Do praw nieludzkich, w tym przewrotnym rozumieniu, należą wbrew pozorom prawa psychologiczne, socjologiczne czy medyczne. Jak choćby to, że wariaci mają w organizmie deficyty litu. A jak już o licie, to właśnie jego deficyt może wywoływać zadziwienie wspomnianą histerią.

Jakie zatem prawo rządzi histerią wywołaną Krajowym Planem Odbudowy u wyznawców opcji pruskiej? Okazuje się, że odkryć je łatwo. Ja, choć nie należę do osób szczególnie w lit wyposażonych, a w związku z tym, myślę i kojarzę nie tak szybko, jak miszczowie Budka, Nitras, Jachira, zdołałem je odkryć. Nie jest to bowiem aż tak trudne. Wystarczy traf i nieco wspomnianego litu.

Trafem jaki mnie się przytrafił, był filmik wyprodukowany i wyemitowany przez dworską telewizję Pani Marszałek Elżbiety Polak, telewizję nazywającą się dla niepoznaki Lubuskim Centrum Informacyjnym. I wcale nie mam zamiaru tu żartować sobie w stylu, „jaki dwór, taka telewizja”. Każde medium niesie bowiem ważny przekaz, niezależnie kto nim dyryguje. Przekaz słabo widoczny „między wierszami” propagandowego przekazu, niejako mimowolnie. Jak masońskie wątki w Panu Tadeuszu. Jednak na razie tego powszechnego „nieludzkiego” prawa nie będę tu omawiać.

Ów wyżej wspomniany traf „wymknął się” mimochodem i dał asumpt do odkrycia prawa uzasadniającego histerię opcji pruskiej wobec Krajowego Planu Odbudowy, także tej w naszym zielonym i innowacyjnym regionie. Ten traf, to relacja z budowy mostu przez Odrę w Milsku.

No bo. Budowa mostu finansowana jest z pieniędzy rządowych (bo wszystkie pieniądze w obiegu na inwestycje drogowe są rządowe), które po części rząd pozyskał z UE. Wbrew potocznym poglądom to nie są piniondze (jak mawiał jeden z wybitnych przedstawicieli opcji pruskiej) Unii Europejskiej, bo skoro UE je dała, to są one polskiego rządu. Most buduje firma, która wygrała przetarg. Zapewne też jest jakiś projektant tej inwestycji, który wniósł swój intelektualny wkład w ową budowę. Nadzór inwestorski nad inwestycją prowadzi rządowa agencja, podlegająca, poprzez regionalna delegaturę, Ministrowi Infrastruktury, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

I oto w relacji z budowy, pojawiają się regionalni politycy i funkcjonariusze opcji pruskiej, i opowiadają do kamery, czyli do mnie, że „BUDUJEMY”. Okazuje się, tak to wynika z medialnego doniesienia, że most buduje (podaję w kolejności występowania) Marcin Jabłoński, Grzegorz Potęga i wreszcie Waldemar Sługocki. Stoją owi budowniczowie w lubuskim piachu po kostki, odziani w odblaskowe żółtawe kamizelki, z kaskiem kryjącym tę część głowy, w której wyroiła się histeria i opowiadają jak to oni budują most.

Oglądnijcie tę relację. Dzięki niej zrozumiecie, że histeria ma źródło w złości. W złości, że na wielu budowach finansowanych z Krajowego Programu Odbudowy, słitfocie niebawem będzie sobie robiła polityczna konkurencja.
I dlatego „budowniczowie mostów” chcą zrobić wszystko, aby Krajowego Programu Odbudowy nie było. Dla głupich fotek z budowy. Dla głupich fotek…

Tekst: Krzysztof Chmielnik

Fot. Pixabay

 

Exit mobile version