Notatnik konserwatysty.. nowoczesnego 25. 04. 21
W ubiegłotygodniowych rozważaniach o poglądach posłużyłem się zgrabną, acz brutalną dość opinią o okrągłostołowych elitach, które to z krótkimi przerwami urządzają nam życie od ponad 30. lat w tzw. III RP, nic nie ujmując wszak staraniom raczej niż osiągnięciom obecnej władzy (vide sądy!). Opinią autorstwa zasłużonego jak mało kto Krzysztofa Wyszkowskiego.
Tak czy owak jest to jedna strona politycznego medalu. Chroniczne bowiem braki w edukacji społeczeństwa i to zarówno ekonomicznej, prawnej jak i (cokolwiek miałoby to znaczyć) politycznej powodują, że wymagania wobec tzw. klasy politycznej mają raczej charakter tabloidalny, powierzchowny i wizerunkowy w najbardziej trywialnym wydaniu.
Proszę niejako przy okazji spojrzeć na postać „lidera opozycji” (o tempora, o mores!). Sposób edukowania młodzieży w III RP w tej materii (30 lat!) ma przecież swoich autorów! Pytanie na ile świadomych? Zatem polityczna (poglądy i programy!) ignorancja jest polem, na którym rozgrywają się wybory wszelakie w/g ustalonych dość arbitralnie reguł. Nie wyłączając wszak Konstytucji RP (z 1997 r.), która również ma swoich autorów, a jej „bezradność”, obok fasadowości i braku precyzji, mieliśmy (i mamy) okazję oglądać ostatnimi czasy po wielokroć.
Przypomnę zatem, co mam nadzieję dowodnie przedstawiłem w poprzednich felietonach, że poglądy polityczne są u nas absolutną rzadkością i wydaje się, że taka sytuacja ani też tzw. klasie politycznej, ani jej sponsorom (wyborcom) nie przeszkadza. Czyli mówiąc najkrócej jest to klasyczne sprzężenie zwrotne. My (klasa polityczna) dajemy wam (wyborcom) to co chcecie od nas uzyskać czyli zestaw obietnic i politycznych komunałów, którymi po wyborach już nikt się raczej nie przejmuje, a wy „karnie” głosujcie na naszych kolegów na tzw. biorących miejscach. I choć ok. połowy naszych współobywateli z różnych, trudnych do zbadania powodów, nie bierze w tym udziału, to się „kręci” dość sprawnie.
U podstaw zatem obok niezbędnego cynizmu i manipulanctwa leży brak wymagań, amnezja i tolerancja (sic!), a resztą kierują mizerne, od zarania własnościowo podejrzane, uwolnione od wszelkiej odpowiedzialności i stabloidyzowane w większości „wolne media” czyli pośrednicy (czwarta władza!), które wyjątkowo skutecznie kreują też emocje najgorszego autoramentu (np. słynna nienawiść do Kaczora!).
To tyle w telegraficznym skrócie, bo czas wspomnieć o interesach, które to pojęcie niesie ze sobą wyjątkowo negatywne skojarzenia. Całkiem zresztą niesłuszne, bowiem wystarczy przedmiotowo wskazać tu hierarchie owych interesów, żeby przywrócić im właściwe znaczenia i proporcje. Jeśli zatem uczciwy polityk (sic!) na pierwszym miejscu umieści interes Narodu i Państwa Polskiego, a uwzględnia też kolejno jakiś inny interes zbiorowy (np. partii), a w dalszej kolejności np. rodziny i swój osobisty to… No właśnie, tylko kto ma tego pilnować, jeśli nikt go do tego nie zmusza, a może nawet wręcz przeciwnie ?
* „Oni nie mają poglądów, tylko interesy. Wyłącznie” – K. Wyszkowski. Nota bene po 16. latach (!) procesowania sąd dał mu wreszcie też prawo do nazywania Wałęsy „Bolkiem”. Pogratulować (?!).
Tekst: Andrzej Pierzchała
Fot. Pixabay