Kościół katolicki dziś

Kościół katolicki dziś Radio Zachód - Lubuskie

Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 5. 09.21

Problematyka związana z Kościołem katolickim (powszechnym!)i jego wymiarami instytucjonalnymi, wspólnotowymi czyli społecznymi, ale też kulturowymi, duchowymi,historycznymi, charytatywnymi, a osobliwie moralnymi (etycznymi), cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem w sferze medialnej i to od wielu dziesięcioleci. I nawet jeśli jeszcze trzydzieści kilka lat temu było to oficjalnie zainteresowanie dość jednowymiarowo wrogie, to warto przypomnieć, że nasza ustrojowa przemiana, cokolwiek dziś o niej sądzić, została „okupiona” tragicznymi zgonami wielu katolickich kapłanów. Nota bene te ostatnie zbrodnie (często określane jako działania „nieznanych sprawców”) nigdy nie zostały do końca wyjaśnione i ukarane, co fatalnie świadczy o całym segmencie śledczo-prokuratorsko– sądowym III RP, który wszak nie poradził sobie nawet z wyjaśnieniem zabójstwa najważniejszego Policjanta (sic!).

Warto w tym miejscu dodać, że to właśnie chrześcijanie, a w szczególności katolicy są dziś najbardziej prześladowaną i mordowaną grupą religijną na świecie, nawet jeśli nasz medialny przekaz „głównego nurtu”, który zwolna traci dominującą pozycję (GW, Onet, Newsweek, TVN, WP etc.) maluje nieustannie i systematycznie obraz odwrotny. Chcę przez to przypomnieć, że ów obraz Kościoła katolickiego we wszystkich jego wymiarach we współczesnej Polsce był i jest upraszczany namiętnie i prostacko, a „operacja” ta służy przeróżnym celom od ideologicznych po doraźne, również polityczne. Tu mam na myśli zarówno bezczelnie odwołujących się do autorytetu Kościoła np. polityków ZChN-u czy LPR-u, jak i programowo antyklerykalny niesławnej pamięci Ruch Palikota. A’ propos jeśli kogoś razi użyty w poprzednim zdaniu przymiotnik „bezczelnie” to polecam mu prześledzenie aktualnych losów prominentnych postaci owych ugrupowań.

Czy zatem obecny semantyczny chaos pozwala na rzetelne rozeznanie w problematyce, o której wspomniałem na początku? Tak jak bowiem nie warto komentować bredni jakiegoś szczecińskiego knajaka (przy okazji kłaniam się jego wyborcom!) wyposażonego w mandat i immunitet, tak pojawiające się ostatnio coraz częściej w tzw. przestrzeni publicznej hasła ikategorie „katolicy”, „nasz kościół” (sic!), „katolicki kraj”, „ewangeliczne cnoty”, „miłosierdzie” etc. podszyte podejrzanej konduity „humanitaryzmem”, już nauporządkowanie i komentarz zasługują. I to nie tylko ad personam, bo przecież nie jest tajemnicą, że tymi hasłami faryzejsko „żonglują” głównie środowiska owego głównego nurtu medialnego wspomniane wcześniej, a firmują je takie wiarygodne dziennikarsko figury jak np. Olejnik, Kolenda-Zaleska, Michalik czy Kublik (nie jestem mizoginem zapewniam!).

W tej materii bowiem wystarczy na początek przywołać roztropność jako cnotę (!) nadrzędną dla rządzących, żeby tę  sofistyczną histerię zdewaluować. Wszak „roztropna troska o dobro wspólne (Arystoteles), to najstarsza bodaj i najprostsza definicja… polityki. Choć w przypadku emigracyjnego kryzysu na granicy z Białorusią (kolejny obłudny sofizmat)wystarczy nie kłamać np. o Afgańczykach, którzy tak błyskawicznie pokonali tysiące kilometrów.

Tak czy owak warto spojrzeć na problematykę kościelną i szerzej, i precyzyjniej zgoła, w oparciu o wiedzę również socjologiczną. Co niniejszym obiecuję uczynić w kolejnych felietonach.

Tekst: Andrzej Pierzchała
Foto: Pixabay

Exit mobile version