Kooptacja i inteligenckie zahamowania (ś. p.)

Kooptacja i inteligenckie zahamowania (ś. p.) Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 23. 08. 21

Maciek Zembaty (ś.p.?)  opowiadał mi kiedyś historyjkę o przypadkowej wpadce w stanie wojennym całej konspiracyjnej grupy w mieszkaniu bodaj Jacka Kuronia (ś.p.?). Oto na skutek braku koordynacji SB-ckiej akcji do drzwi Kuroniostwa zapukał pojedynczy i mikrej postury SB-ek. Traf chciał, że drzwi otworzył mu (ś.p.) Zbigniew Romaszewski. I gdyby – dowodził Maciek – Zbyszek trzasnął tego chudego SB-eka w mordę, to wszyscy zdążylibyśmy uciec. Ach, to inteligenckie zahamowanie przed uderzeniem drugiego człowieka w twarz – podsumował.

 Dziś raczej trzeba się zastanowić czy o inteligencji, etosie i takowych zahamowaniach „da się” w ogóle mówić (pisać) zakładając jakoweś komunikacyjne, znaczeniowe porozumienie z odbiorcą. Co innego spiskowe teorie coraz częściej i coraz pewniej wyjaśniające źródła dzisiejszej naszej kondycji społecznej, politycznej, a osobliwie również mentalnej, ale też pojedyncze zjawiska (sic!) Odkładając zatem kwestie mentalne na później (mamy jeszcze czas?) warto przypominać, że w początkach III RP „rząd dusz” należał  bezwzględnie i monopolistycznie zgoła do Gazety Wyborczej i związanych z nią również, nie tylko personalnie i ideologicznie środowisk późniejszej Unii Wolności („mumii wolności” jak dziś mówią młodzi), uchodzącej onegdaj za partię inteligencką, choć statystyki w tej materii nie były takie jednoznaczne.

 To te środowiska „zafundowały” nam sławetną „grubą kreskę”, której egzegeza była pierwszym bodaj objawem semantycznej rewolucji zwanej też chaosem ideowym, który towarzyszy nam do dziś, zbierając zatrute owoce. Mało kto wtedy rozumiał, że to swoiste zamieszanie jakie towarzyszyło tej koncepcji wyartykułowanej przez Tadeusza Mazowieckiego (ś.p. , ale o nieświętej, stalinowskiej przeszłości!) miało „przykryć” nie zmiany ustrojowe, a uwłaszczeniowe i kulturowe , marksistowskiej proweniencji (ś.p. Kuroń, ś.p. Modzelewski, ś,p. Geremek i… Michnik). Ci ideologiczni przewodnicy wzorem „partii matki” dokooptowali do swojego partyjnego i „towarzyskiego” grona kilku prawdziwych (sic!) robotników (Frasyniuk, Borowczak, Janas czy Bujak oraz Wałęsa) z mocną solidarnościową kartą,. nawet jeśli Bujak, „przypadkowy” współwłaściciel Agory (błyskawiczny multimilioner!) równie szybko „przeprosił za Solidarność”, a sprawa Wałęsy była i jest skomplikowana nad wyraz. Niemniej, jak się Państwo pewnie domyślili przykład Frasyniuka będzie tu najbardziej istotny i… na czasie, w kontekście jego chamskich wyskoków skrzętnie odnotowywanych przez wszystkich (via TVN 24, oczywiście). To, że próżno spodziewać się po nim jakowyś „inteligenckich zahamowań” wydaje sie truizmem. Natomiast wielu komentatorów oddając mu jego zasługi dla „S”, również w podziemiu, przypomina sobie jego zawrotną karierę w… biznesie, kiedy to z szofera „przekształcił się” w transportowego potentata, właściciela setek TIR-ów. Ale przecież wspomniane „inteligenckie środowisko” od początku niejako zakazywało „grzebania w życiorysach”, cokolwiek miałoby to znaczyć. Taki to swoisty styk historii i współczesności z interesami w tle, nie bez udziału ideologii, braku kultury osobistej, zahamowań i … nadmiaru innych, niskich pobudek.

  Na koniec zatem króciutki cytat a’ propos. ” Tak słucham opozycji, która peroruje, że w imię ewangelicznej miłości trzeba wpuścić ludzi, których na granicę sprowadził Łukaszenka, to przypomina mi się myśl Gómeza Dávili, że „domieszka kilku kropel chrześcijaństwa do lewicowych poglądów zamienia głupca w głupca doskonałego“( ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ)

Tekst: Andrzej Pierzchała
Foto: Pixabay

 

Exit mobile version