Jeszcze Bardziej Lubuskie

Jeszcze Bardziej Lubuskie Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Jak słyszy, że powstaje nowy projekt społeczny, który ma nadać nową, lepszą jakość regionowi, to uśmiechasz się z radości wieszcząc progres czy szelmowsko, bo czujesz kryjący się za tym podstęp?

Kiedy usłyszałem o „Teraz Lubuskie” wstrzymałem oceny do czasu wysłuchania, co stojący za projektem mają do powiedzenia. Wypowiedź Jarosława Nieradki w Radiu Zachód, głównego inicjatora stowarzyszenia, przypomniała mi niepamiętny już skecz kabaretu Koń Polski, w którym Leszek Malinowski przedstawiał program nowego ugrupowania partyjnego. Program zaczerpnięty ze starotybetańskiej szkoły „Czuj sen”, który to mówi o tym, żeby czynić dobrze, a nie czynić źle.

I można by na tym skończyć, gdyby nie to, że Leszek Malinowski kpił na scenie, a Jarosław Nieradka z całą powagą zapowiada realizację. 

Kiedy realizujesz projekt, to musisz zadbać o trzy rzeczy: jasną wizję, uczciwych wykonawców i źródła finansowania. Wizja stowarzyszenia według założycieli to „przestrzeń dialogu dla wszystkich środowisk”. Wizja niejasna i utopijna, bo jeśli ktoś chce się ze sobą domówić, to nie potrzebuje pośredników, a jeśli takiej woli nie ma, to i pośrednik nie pomoże. Płaszczyzna wspólnego dialogu brzmi bardzo medialnie, ale za tą atrapą już dawno się nic nie kryje, poza polityką i chęcią zysku.

Zawsze najwrażliwszym tematem w takich sytuacjach nowopolitycznych, bo stowarzyszenie od polityki się nie odżegnuje, są finanse. Skąd stowarzyszenie będzie finansować swoją działalność nie dopowiedziano, natomiast Jarosław Nieradka zaznaczył, że „Teraz Lubuskie” chciałoby podpowiadać władzom regionu, „by Lubuskie jak najlepiej spożytkowało czas nowej unijnej perspektywy finansowej”? Pytanie jest proste, czy wy panie i panowie będziecie podpowiadać gratis czy liczycie na gratyfikację w ramach tychże projektów? Jarosław Nieradka mówi wprost: „Już przygotowaliśmy konkretne fiszki projektowe, wnioski o granty, które chcielibyśmy realizować”. 

I tu jest sedno sprawy, bo jeżeli chcecie podpowiadać władzom gmin, powiatów, czy regionu bez zysku, to po co wam forma prawna? Aspiracja bycia think tankiem regionu to wielka rzecz, ale do tego nie trzeba formalizmu, biurokracji, pionizowania zadań, struktur itd. Jeśli mam pomysł, wiem gdzie leżą na niego pieniądze, to zadzwonię do tego wójta lub innego burmistrza i mu to wyłożę, bez stowarzyszenia. Mówicie, że zależy wam na rozwoju Lubuskiego, a Patryk Lewicki chciałby powiedzieć swojemu synowi, kiedy ten dorośnie, że jego ojciec przyczynił się do rozwoju regionu, zależy wam… Mnie także zależy na rozwoju tego regionu, ale ja za swoje pomysły, rady i wizje nie biorę pieniędzy. Wy też nie weźmiecie?

„Myślę, że siła jest w młodzieży, oni mają pomysły, dobry marketing i do przodu!”, konstatuje Jarosław Nieradka podając się jako Lubuszan. Może jako Lubuszan widzi pewne sprawy inaczej, na pewno ze swojej perspektywy. Z mojej, jako Lubuszanina wygląda to tak. Nie mamy pomysłu, ale mamy parcie do władzy, nie damy pieniędzy, ale chętnie je zarobimy na unijnych projektach. Jeżeli się uda, to grosz nasz, a i może jakieś fotele w radach miejskich, gminnych etc. A jak się nie uda „Teraz Lubuskie, to zawsze za jakiś czas możemy założyć stowarzyszenie „Jeszcze Bardziej Lubuskie” z programem jeszcze bliższego dialogu na jeszcze wspólniejszej płaszczyźnie. 

tekst: Simon White
foto: Pixabay

Exit mobile version