Spuszczone spodnie

Spuszczone spodnie Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Obserwuję na popularnym portalu społecznościowym wzmożone cmokanie nad piękną przeszłością Zielonej Góry. Na jednym z profilów pojawiają się zdjęcia z PRL’owskiech czasów świetności, a na innym zachwyty nad cesarsko-niemiecką tradycją miasta.
W zasadzie nic nie mam do tego estetycznego pojękiwania. Niech sobie rozmaici sympatyczni ludzie kochają miasto tak jak potrafią i na ile im pozwala intelektualna baza. Patrzenie w swój tożsamościowy pępek ma wszak swoje walory poznawcze i należy temu przyklasnąć.

Mnie przeglądając te profile, wpada do głowy refleksja zgoła nieoczekiwana. A wraz z nią nasuwa się metafora o bieganiu ze opuszczonymi spodniami i głową zwróconą ku tyłowi. Nie mam chęci dokonywać egzegezy sensowności zastosowania owej metafory, bo nie czuje się na siłach, aby to dokonywać. Zeznam jedynie, że metafora opuszczonych spodni, związana jest ze stanem niegotowości do biegania w jakąkolwiek stronę.
Przechodząc tym samym do porządku nad powyższą obrazową metaforą, zadumałem się nad siłą potencjału społecznego przyklejonego tego co było, przy równoległym braku widocznego zainteresowania tego co ma być. Moje osobiste doświadczenie podpowiada mi, że zachwyty nad przeszłością, to typowa cecha zramolenia. W ramach tego procesu pamięta się doskonale ile kosztowała duża bułka i buty u Baty w 1935 roku, a nie pamięta się po co poszło się do kuchni. Starość ma bowiem swoje uroki, a jednym z nich jest niepamiętanie bieżących pierdół.
 
Jako zjawisko socjologiczne może trzeba to poddać wnikliwej analizie, co pozostawiam uczonym z naszego Uniwersytetu. Ponieważ jednak sam kwitnę w swojej starości, to nie mam czasu na czekanie na wyniki tych przyszłych badań. I dlatego, może przedwcześnie i niezbyt naukowo, stwierdzę, że internetowe gremia stare już są, a wspominanie jak to kiedyś bywało, jakim emanują w internecie, są tego przejawem. Ale broń Boże nie chodzi mi o wypominanie komuś lat, ale zauważam zwapniały mental. Dosyć oczywiste odwracanie się do przyszłości zadem.
 
W kwestii przyszłości bowiem nie zauważam aktywności na społecznościowych portalach związanych z miejska tematyką. Czasem ktoś coś wspomni o drobnej i mało wpływającej na rozwój inwestycji. Ale wśród bieżących awantur nie da się dostrzec cienia głębszej refleksji nad tym co dzieje się z miastem w kontekście jego rozwojowych szans cywilizacyjnych. Dyskusja o Emmie, lodowisku (krytym rzecz jasna), a nawet wieży widokowej, nie należą do gatunku patrzenia w przyszłość, choć to bardzo ciekawe.
Słowem zatem, wydaje się mi, że nasze miasto mentalnie się zestarzało. Większość z jego mieszkańców chce jakoś dociągnąć, do spokojnej przystani. Dla jednych będzie ona na Wrocławskiej, dla innych na Zanzibarze. Gorzej z młodymi, ambitnymi, dwudziestoparolatkami, dla których miasto nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Uniwersytet jako maszynka do produkcji inteligencji, na miarę naszych możliwości, gwarantuje złudzenie, że w mieście pierwiastek młodości jeszcze nie umarł, ale internet pokazuje, że ci młodzi młodzi opuszczają miasto, a ci starzy młodzi pozostają kultywując nieco wyimaginowane historyczne sentymenty.
 
PS. Z rankingu Fundacji Szumana „Miasta dla młodych” wynika, że wśród 66 miast na prawach powiatu, Zielona Góra zajmuje 42 miejsce, jednocześnie przedostatnie wśród miast wojewódzkich, wyprzedzając jedynie… Gorzów Wielkopolski.
Tekst: Krzysztof Chmielnik
Fot. archiwum
 

Exit mobile version