250 tys. ludzi na proteście w Monachium przeciw skrajnej prawicy

Protest w Monachium przeciwko partii AfD i współpracy ze skrajną prawicą (SVEN HOPPE /PAP/DPA)

Protest w Monachium przeciwko partii AfD i współpracy ze skrajną prawicą (SVEN HOPPE /PAP/DPA)

W Niemczech w siłę rośnie skrajnie prawicowa partia AfD. W obawie przed jej dojściem do władzy nasilają się kolejne protesty. Według niemieckiej policji w sobotę w Monachium na ulice wyszło rekordowe 250 tys. ludzi.

 

Poparcie dla skrajnie prawicowej partii AfD (Alternatywa dla Niemiec) w ostatnich tygodniach nieznacznie spadło, ale wciąż trzyma się w okolicach 15-20 proc. Taki wynik wyborów do Bundestagu, które odbędą się już za dwa tygodnie, pozwalałby niemieckim nacjonalistom stać się trzecią lub nawet drugą siłą w parlamencie.

I atrakcyjnym koalicjantem dla chadeków? Tego właśnie obawiają się Niemcy. Ostatnie sondaże pokazują, że większość z nich. W badaniu przeprowadzonym przez DeutschlandTrend dla telewizji ARD dwóch na trzech ankietowanych uznało, że wspólne rządy CDU (Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej) i AfD są nie do przyjęcia. Sytuacja nabrzmiała po ostatnim głosowaniu w Bundestagu, gdy parlament przyjął zaproponowaną przez CDU/CSU ustawę zaostrzającą prawo migracyjne (legalizującą m.in. odsyłanie już na granicy ludzi ubiegających się o azyl).

Nie byłoby to możliwe bez poparcia AfD. Dla niemieckiej polityki było to złamanie niepisanej a obowiązującej od dekad zasady, że demokraci nie współpracują z radykałami. Na to nałożyły się jeszcze wypowiedzi multimiliardera Elona Muska, nowego sekretarza w gabinecie Donalda Trumpa. Właściciel m.in. Tesli i portalu X wyraził niedawno swoje wsparcie dla niemieckich nacjonalistów. Musk uważa, że Niemcy za bardzo wstydzą się swojej przeszłości.

Duży protest przed tygodniem odbył się już w Berlinie, protestowało ok. 160 tys. ludzi. Stolicę Niemiec przebiło jednak Monachium, w którym w tę sobotę na ulice wyszło – według oficjalnych doniesień niemieckiej policji – ok. 250 tys. ludzi.

Jak relacjonuje PAP, demonstranci zgromadzili się na błoniach Theresienwiese, gdzie co roku odbywa się słynny festiwal piwa Oktoberfest. Nieśli transparenty z hasłami: „Stop faszyzmowi”, „Demokracja albo Weidel + Musk”, „Czerwona kartka dla AfD”.

To było imponujące, jak wielu ludzi się zebrało i jak pokojowe było to wydarzenie. Osobiście bardzo mnie to poruszyło, ponieważ skrajna prawica w postaci AfD w parze z CDU pod wspólnym przewodnictwem Friedricha Merza naprawdę mnie przerażają. To ważne, aby pokazać politykom, jak wielu z nas jest dotkniętych bieżącymi wydarzeniami, że poświęcają swój czas na demonstrację i dają przykład

– powiedziała w rozmowie z reporterką polskiej agencji Nadine, która uczestniczyła w proteście w Monachium.

Niemiecka policja poinformowała, że nie odnotowała poważniejszych incydentów, a protest przebiegł w pokojowej atmosferze. Podobne, choć mniejsze manifestacje przeciwko współpracy ze skrajną prawicą, odbyły się w sobotę także w innych miastach. W Bremie i Hanowerze zebrało się po ok. 25 tys. ludzi, w Rostocku – 3 tys., podała niemiecka agencja prasowa DPA.

Nastroje w Niemczech próbuje załagodzić wspomniany już Friedrich Merz, kandydat CDU/CSU na kanclerza. W oświadczeniu dla prasy wykluczył możliwość utworzenia wspólnego rządu z AfD („to byłaby zdrada kraju” – powiedział), wyrażając jednocześnie gotowość do rozmów z centrolewicową SPD i Zielonymi.

CDU opowiada się za decyzjami politycznymi na rzecz Zachodu, Unii Europejskiej, euro i NATO

– zapewnił Merz.

 

Piotr Bakselerowicz

Exit mobile version