Prezydent Francji Emmanuel Macron powołał na premiera Francois Bayrou i powierzył mu zadanie utworzenia rządu – poinformował w wydanym w piątek (13 grudnia) komunikacie Pałac Elizejski. Poprzedni rząd musiał ustąpić w wyniku wotum nieufności w parlamencie.
73-letni Bayrou, założyciel centrowej partii MoDem i polityczny sojusznik Macrona, był wymieniany w ostatnich dniach przez media wśród najbardziej prawdopodobnych kandydatów na premiera. Będzie czwartym szefem rządu od wyborów prezydenckich w 2022 roku, które rozpoczęły drugą kadencję obecnego szefa państwa, i drugim od wyborów parlamentarnych latem 2024 r.
Przed Bayrou trudne zadanie sformowania rządu, który nie zostanie odwołany w wyniku wotum nieufności, jak gabinet jego poprzednika Michela Barniera. W ostatnich dniach Macron prowadził konsultacje z partiami politycznymi reprezentowanymi w parlamencie, by pozyskać ich neutralność – tj. zapewnienie, że powstrzymają się od kolejnego wotum nieufności. W rozmowach nie uczestniczyła skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) ani skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN). Szefowa frakcji parlamentarnej LFI Mathilde Panot zapowiedziała krótko po powołaniu Bayrou, że jej partia będzie głosować za wotum nieufności.
Szef RN Jordan Bardella oświadczył, że jego partia nie ma obecnie takich planów, jednak „nowy premier musi zrozumieć, że nie ma większości w parlamencie”. Jak dodał, RN podtrzymuje swoje „czerwone linie” (czyli warunki, od których spełnienia RN uzależnia powstrzymanie się od głosowania przeciwko rządowi – PAP).
Gotowość do współpracy z Bayrou wyraził Fabien Roussel, szef Partii Komunistycznej, która należy do opozycji z lewej strony sceny politycznej – Nowego Frontu Ludowego (NFP). Podkreślił jednak, że warunkiem jest to, aby nowy rząd nie uciekał się do stosowania mechanizmu przewidzianego w art. 49.3 konstytucji Francji, czyli przyjmowania ustaw z pominięciem głosowania w parlamencie.
Priorytety nowego premiera
Priorytetem dla rządu Bayrou po jego powstaniu będzie przyjęcie ustawy specjalnej, pozwalającej na zastosowanie w 2025 roku budżetu z roku poprzedniego. Właściwy budżet na 2025 rok ma zostać przyjęty na początku przyszłego roku. To właśnie projekt budżetu przewidujący oszczędności, w tym cięcia świadczeń socjalnych, stał się powodem sprzeciwu opozycji wobec gabinetu Barniera.
Nie brak głosów, że również rząd Bayrou nie będzie stabilny. W podzielonym parlamencie żadne stronnictwo nie ma większości pozwalającej na samodzielne rządzenie ani nawet takiej, która umożliwiłaby zablokowanie prób sprzymierzenia się na co dzień skłóconych między sobą rywali i przyjęcia przez nich wotum nieufności. Wiele zależy od dobrej woli opozycji po prawej i lewej stronie sceny politycznej.
Źródło z otoczenia Macrona, cytowane w piątek (23 grudnia) przez agencję AFP, zapewniło, że misją Bayrou będzie „prowadzenie dialogu ze wszystkimi partiami politycznymi”, poza RN i LFI, w celu „stworzenia warunków stabilności i działania”.
AFP wyraziła w piątek przypuszczenie, że Bayrou, który zawsze opowiadał się za gabinetami łączącymi różne siły polityczne, będzie chciał zachować ministrów z partii Republikanie (tradycyjnej prawicy), mimo że w przeszłości jego relacje z tą częścią sceny politycznej były napięte. Powinien również – jak prognozuje AFP – zwrócić się ku lewicy, w warunkach, gdy partie tworzące NFP nie zadeklarowały udziału w rządzie.
Oficjalne przekazanie władzy Bayrou jako nowemu premierowi przez Barniera nastąpi w piątek o godz. 17. Poprzedni premier ostrzegał wcześniej, że każdy rząd bez względu na opcję polityczną będzie musiał zmierzyć się z problemem wysokiego deficytu budżetowego. Francja, druga gospodarka strefy euro, boryka się z potężnym deficytem przekraczającym 6 proc. PKB i długiem publicznym. Trudności te zbiegają się z napięciami społecznymi, w tym z protestami rolników pod hasłami sprzeciwu wobec umowy UE-Mercosur.
Kim jest nowy premier Francji Francois Bayrou
Francois Bayrou to weteran francuskiej polityki, który w piątek został powołany przez prezydenta Emmanuela Macrona na premiera Francji. Zdaniem komentatorów był dla Macrona najlepszym wyborem – od lat pozostaje jego sojusznikiem, a zarazem nie obciąża go bilans dotychczasowych prezydenckich decyzji.
73-letni Bayrou we francuskiej polityce debiutował na przełomie lat 70. i 80. Od 1986 roku wielokrotnie zasiadał w parlamencie Francji jako deputowany. Był ministrem edukacji narodowej (1993-97) oraz eurodeputowanym (1999-2002). Od 2014 r. sprawuje urząd mera miasta Pau.
Trzykrotnie ubiegał się o urząd prezydenta Francji. Po raz pierwszy – w 2002 roku z ramienia Nowej Unii na rzecz Demokracji Francuskiej (UDF); uzyskał wówczas w pierwszej turze nieco prawie 7 proc. głosów. Po raz drugi kandydował w 2007 roku i uzyskał 18,6 proc. głosów. Po przegranych wyborach założył centrową partię MoDem (do dziś pozostaje jej przewodniczącym). W 2012 roku również startował bez powodzenia – zdobył 9,1 proc. głosów i nie przeszedł do drugiej tury.
We wtorek 10 grudnia br. przewodniczący MoDem zebrał swych najbliższych współpracowników, aby podzielić się z nimi wynikami spotkania, które odbył wcześniej z przedstawicielami innych partii i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Uczestnicy rozmów w Pałacu Elizejskim debatowali z szefem państwa o kandydacie na premiera, który mógłby zostać poparty przez opozycję.
– Był w euforii
– przekazał radiu France Info polityk z otoczenia Bayrou.
Mimo że szef MoDem wówczas nie był pewien, że zostanie powołany przez Macrona na szefa rządu, media francuskie zgodnie obstawiały, że właśnie on zostanie nowym premierem Francji.
Komentatorzy w ostatnich dniach oceniali, że Bayrou to dla Macrona najlepszy wybór, ponieważ nie jest politykiem związanym z żadną ze skonfliktowanych ze sobą partii opozycyjnych na lewicy i prawicy. Jest uznawany za sojusznika prezydenta, popierającego jego politykę, ale nie obciąża go ogólny bilans polityki szefa państwa.
Jak przypomniał dziennik „La Croix”, relacje Bayrou z Macronem nie zawsze były dobre. Obaj marzyli o stworzeniu partii centrowej, która zdominuje scenę polityczną na lata, marginalizując tradycyjne ugrupowania prawicowe i lewicowe, ale ostatecznie to Macronowi udało się je w pełni zrealizować, gdy powołał partię o nazwie Naprzód! (później przemianowaną na Republiko Naprzód! – LREM – a jeszcze później na Odrodzenie).
Gdy w 2016 roku Macron – wówczas minister gospodarki w administracji prezydenta Francois Hollande’a – przymierzał się do startu w wyborach prezydenckich, Bayrou na antenie radia FranceInfo oskarżył go o technokratyczny styl uprawiania polityki, charakterystyczny dla poprzedniego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego. Politycy różnili się też w podejściu do wielkiego biznesu i nierówności społecznych.
Mimo to Bayrou poparł Macrona w wyborach w 2017 roku, co – jak oceniło radio FranceInfo – bardzo pomogło Macronowi w wyścigu do Pałacu Elizejskiego. Szef MoDem tłumaczył, że zdecydował się na to w obliczu głębokiej polaryzacji sceny politycznej i pod warunkiem, że kandydat zgodzi się zrealizować pewne punkty z jego programu politycznego. Macron przyjął ofertę, przypieczętowując współpracę trwającą do dziś.
W wyborach parlamentarnych w 2017 roku kandydaci MoDem startowali z listy LREM. Bayrou dostał się do parlamentu i w maju otrzymał tekę resortu sprawiedliwości w rządzie Edouarda Philippe’a, jednak już miesiąc później odszedł ze stanowiska.
Powodem była afera dotycząca fikcyjnego zatrudniania przez eurodeputowanych MoDem (a wcześniej UDF) asystentów w Parlamencie Europejskim. W procesie, do którego doszło po nagłośnieniu sprawy, pięciu byłych europosłów MoDem i UDF zostało skazanych na grzywny i kary więzienia w zawieszeniu. Sam Bayrou został uniewinniony; sąd uznał, że oskarżenie nie przedstawiło dowodów pozwalających uznać, że uczestniczył on w procederze.
Po odejściu z rządu został surowym recenzentem polityki Macrona, m.in. w 2018 roku krytykował decyzje prezydenta podjęte podczas protestów ruchu „żółtych kamizelek” przeciw rosnącym kosztom życia oraz sprzeciwiał się reformie systemu emerytalnego, którą Macron przeprowadził w 2023 roku.
W ostatnich dniach media przypomniały, że w 2022 roku Bayrou pomógł przywódczyni skrajnej prawicy Marine Le Pen w uzyskaniu niezbędnej liczby 500 podpisów samorządowców i radnych, by mogła kandydować w wyborach prezydenckich. Sam również złożył podpis, przekonując, że robi to w imię „ocalenia demokracji”, mimo że nie popiera jej kandydatury.
Gdy na początku 2024 roku dziennikarze zapytali Bayrou, czy zamierza po raz czwarty startować w wyborach prezydenckich (w 2027 roku), odpowiedział, że „nigdy nie porzuca zobowiązania”, którego się podjął – co media francuskie zinterpretowały jako odpowiedź twierdzącą.