Spis treści
1. Parlament uchwalił wniosek o wotum nieufności dla rządu Michela Barniera
Parlament Francji uchwalił w środę (4 grudnia) wniosek o wotum nieufności wobec rządu Michela Barniera zmuszając go do ustąpienia. Rząd premiera Barniera jest pierwszym od 1962 roku gabinetem ustępującym w wyniku wotum nieufności.
Za wnioskiem głosowało 331 posłów lewicy i skrajnej prawicy. Do jego przyjęcia niezbędnych było 289 głosów.
Wniosek o wotum nieufności złożył lewicowy Nowy Front Ludowy (NFP), a poparła go frakcja skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego kierowana przez Marine Le Pen.
Głosowanie poprzedziła burzliwa debata. Przeciwnicy rządu krytykowali zapisy zaproponowanego przez Barniera budżetu, które stały się bezpośrednim powodem zgłoszenia wotum nieufności; oskarżali również prezydenta Emmanuela Macrona. Poseł skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI) Eric Coquerel oświadczył, że głosowanie oznacza „podzwonne dla kadencji prezydenta”.
Le Pen, której stanowisko było decydujące dla losu rządu, oznajmiła zaś, że prezydent sam powinien zadecydować, „czy jest w stanie pozostać” na stanowisku w obliczu „braku zaufania” ze strony obywateli.
Deputowany Republikanów (LR), partii tworzącej rząd, Laurent Wauquiez oskarżył partię Le Pen, że „wybrała nieodpowiedzialność” i „chaos”. Ostrzegł, że wniosek przeciwko rządowi „pogrąży kraj w niestabilności”. Były premier Gabriel Attal oznajmił, że skrajna prawica popełnia „błąd wobec historii” głosując za obaleniem rządu.
– Francja potrzebuje stabilności, a świat potrzebuje stabilnej Francji
– apelował Attal.
Premier Barnier po raz ostatni przemawiając w parlamencie podkreślił, że trudna sytuacja finansów publicznych „nie zniknie za zaklęciem w postaci wniosku nieufności”. Ostrzegł, że nieuchwalenie budżetu na rok 2025 przed końcem bieżącego roku oznaczać będzie wyższe opodatkowanie dla 18 mln rodzin, brak funduszy na zwiększenie etatów w policji i wojsku i niższe składki socjalne dla rolników.
2. Po odejściu Barniera prezydent Macron powoła nowego premiera
Le Pen zapewniła podczas debaty, że RN poprze w przyszłości ustawę pozwalającą zastosować zapisy tegorocznego budżetu w roku następnym. Przyjęcie takiej specjalnej ustawy finansowej jest rozwiązaniem przewidzianym w systemie prawnym Francji, które ma zapobiec sytuacji porównywalnej do shutdownu w USA.
Po odejściu Barniera prezydent Macron powoła nowego premiera. Jest to jednak trudne zadanie: żadna partia nie ma w parlamencie tylu własnych posłów i sojuszników, by zapewnić nowemu rządowi większość, albo przynajmniej uchronić go przed następnym wotum nieufności.
Dalsza część tekstu pod tweetem
Niespodzianki nie było. Rząd Michela Barniera został obalony – 331 posłów za, większość to 289. Za dymisją zgodnie Le Pen i cztery partie lewicy. Parlament obalił rząd Francji pierwszy raz od 1962. Kolejny ruch należy do Macrona, który wskaże nowego premiera. Czemu? O tym niżej: https://t.co/g4ZtXl8cvO
— Kacper Kita (@KacperKita) December 4, 2024
Według doniesień medialnych wśród rozważanych kandydatów są: były lewicowy premier Bernard Cazeneuve, minister obrony Sebastien Lecornu, szef MSW Bruno Retailleau, szef centrowej partii MoDem Francois Bayrou i przewodniczący Senatu Gerard Larcher, a także polityk Republikanów Xavier Bertrand.
Agencja Reutera podała w środę powołując się na źródła, że Macron chciałby, aby kandydat był znany już w sobotę, gdy do Paryża przybędą przywódcy państw i rządów (w tym prezydent elekt USA Donald Trump) na uroczystość otwarcia wyremontowanej po pożarze katedry Notre Dame.
3. Budżet pod znakiem zapytania
Po przyjęciu przez parlament Francji wotum nieufności premier Michel Barnier złoży w czwartek dymisję. Rząd zachowa ograniczone kompetencje, by zarządzać sprawami bieżącymi. Zlożony przez niego projekt budżetu na 2025 rok zostanie „zamrożony”, tak jak inne projekty złożone w parlamencie.
Zdymisjonowany rząd kieruje sprawami bieżącymi aż do czasu powołania nowego gabinetu. Są to działania zapewniające ciągłość państwa i reagowanie na sprawy pilne. Rząd zajmujący się sprawami bieżącymi nie może jednak podejmować kroków o charakterze politycznym, które – jak mówi prawo – tworzyłyby nowe prawa i obowiązki obywateli. Zajmuje się wdrażaniem już istniejących ustaw i nie może wykraczać w swych działaniach poza ich zapisy.
Nie jest realne, by następca Barniera zdołał przygotować nowy projekt budżetu, tak aby przed 31 grudnia rozpatrzyły go obie izby parlamentu. Jednak paraliż finansów państwa na wzór amerykańskiego „shutdownu” nie jest możliwy. W konstytucji Francji przewidziano rozwiązanie polegające na tym, że rząd – nowy bądź zdymisjonowany – „zwraca się do parlamentu z wnioskiem o upoważnienie do pobierania podatków i otwiera, w drodze dekretu, kredyty będące przedmiotem uchwały parlamentu przyjętej w roku ubiegłym”. W praktyce chodzi o możliwość zastosowania w nowym roku zapisów budżetu z roku poprzedniego.
Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe i niewystarczające w czasie, gdy Francja boryka się z wysokim deficytem. Oznacza bowiem automatyczny wzrost wydatków w pewnych punktach budżetu (np. wynagrodzeń administacji publicznej). Ten „automatyczny” budżet oznacza też w praktyce wyższe podatki dla milionów podatników, ponieważ nie zostanie zrewidowana z uwzględnieniem inflacji skala podatku dochodowego.
Niepewność polityczna zniechęca inwestorów i rynki finansowe. W ostatnich dniach rośnie oprocentowanie francuskich obligacji, co oznacza mniejszą wiarygodność gospodarki. Proponowany przez Barniera budżet miał być krokiem w celu uzdrowienia finansów publicznych i zapewnić 60 mld euro oszczędności. Po upadku rządu Francja może mieć problemy z przekonaniu rynków, że jakikolwiek nowy projekt pojawi się szybko.
Prezydent Emmanuel Macron rozwiewał w ostatnich dniach obawy o kryzys finansowy i przekonywał, że Francja „ma silną gospodarkę”.
– Jesteśmy krajem bogatym, mocnym, który przeprowadził wiele reform i się ich trzyma, który ma stabilne instytucje
– powiedział Macron.
4. Zarządzanie, nie rządzenie
Prezydent ma nadzieję, że uda mu się zażegnać kryzys, bo sam jest pod presją. Lewica pod wodzą Jeana-Luca Mélenchona domaga się także jego dymisji. Macron, który nie zamierza rezygnować ze stanowiska, zapowiada więc, że „chce mianować premiera w ciągu 24 godzin”. Problem polega tylko na tym, że – jak przypomina stacja BFMTV – Barniera szukał przez 51 dni.
Znalezienie następcy Barniera może więc być trudne. W tej sytuacji ustępujący premier będzie mógł przynajmniej przez kilka kolejnych dni lub tygodni zajmować się sprawami bieżącymi.
Konkretnie obejmuje to „codzienne zarządzanie państwem i kontynuację bieżących spraw” do czasu mianowania jego następcy – jak wyjaśniał stacji BFTMV.com. konstytucjonalista Jean-Philippe Derosier. A to oznacza, że nie może podejmować działań o charakterze politycznym, które tworzyłyby nowe prawa i obowiązki obywateli. Zajmuje się wdrażaniem już istniejących ustaw i nie może wykraczać w swych działaniach poza ich zapisy.
5. Czy będzie shutdown?
Tymczasem dziś sytuacja jest wyjątkowo napięta. Nie jest realne, by następca Barniera zdołał przygotować nowy projekt budżetu, aby przed 31 grudnia rozpatrzyły go obie izby parlamentu.
A przecież bezpośrednim powodem upadku rządu Barniera był właśnie projekt budżetu i ustawy o wydatkach na opiekę społeczną.
Jednak paraliż finansów państwa na wzór amerykańskiego „shutdownu” nie jest możliwy. W konstytucji Francji przewidziano rozwiązanie polegające na tym, że rząd – nowy bądź zdymisjonowany – „zwraca się do parlamentu z wnioskiem o upoważnienie do pobierania podatków i otwiera, w drodze dekretu, kredyty będące przedmiotem uchwały parlamentu przyjętej w roku ubiegłym”. W praktyce chodzi o możliwość zastosowania w nowym roku zapisów budżetu z roku poprzedniego.
6. Polityka zniechęca inwestorów
Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe i niewystarczające w czasie, gdy Francja boryka się z wysokim deficytem. Niepewność polityczna zniechęca inwestorów i rynki finansowe. W ostatnich dniach rośnie oprocentowanie francuskich obligacji, co oznacza mniejszą wiarygodność gospodarki.