Prozachodnia prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła w niedzielę wieczorem (27 października), że nie uznaje wyników wyborów parlamentarnych w tym kraju, które określiła jako „nową formę wojny hybrydowej”. Na poniedziałek zapowiedziała manifestację w centrum Tbilisi.
Zurabiszwili oceniła na konferencji prasowej po spotkaniu z liderami opozycji, że gruzińscy wyborcy padli ofiarą „rosyjskiej operacji specjalnej”. Według niej sobotnie wybory parlamentarne, które określiła jako „rosyjskie wybory”, były „nową formą wojny hybrydowej, wypróbowaną na gruzińskim narodzie”.
– To była całkowita falsyfikacja i konfiskacja waszych głosów. Wykorzystywane były wszystkie metody, które widzieliśmy w różnych krajach – powiedziała prezydent. – Oprócz tego wykorzystywane były nowoczesne technologie do „wybielania fałszerstwa”. Nigdy takiego czegoś nie było. Byliśmy świadkami i ofiarami rosyjskiej operacji specjalnej, wojny hybrydowej
– oświadczyła.
– Nie uznaję tych wyborów. Ich nie można uznać. To byłoby jak uznanie wejścia tutaj Rosji, podporządkowania Gruzji Rosji
– kontynuowała.
Zapowiedziana przez Zurabiszwili manifestacja ma rozpocząć się w poniedziałek na alei Rustawelego, głównej ulicy Tbilisi, o godz. 19 (16 w Polsce). Jej celem jest „pokazanie światu, że nie uznajemy tych wyborów, że bronimy konstytucyjnego prawa” – oświadczyła.
Wcześniej opozycja poinformowała, że nie uznaje oficjalnych wyników, według których w wyborach zwyciężyła rządząca partia Gruzińskie Marzenie z wynikiem ok. 54 proc.
Opozycja zrzeka się mandatów; mówi o „technologicznej operacji specjalnej” Rosji
Opozycyjna Koalicja na rzecz Zmiany ogłosiła w niedzielę, że zrzeka się mandatów, które według oficjalnych wyników zdobyła w wyborach parlamentarnych w Gruzji, bo nie chce ich legitymizować. Lider ugrupowania mówi, że w kraju doszło do „technologicznej operacji specjalnej” pod kierownictwem służb Rosji.
– Nie zamierzamy legitymizować głosów skradzionych gruzińskiemu narodowi, zrzekamy się naszych mandatów deputowanych
– oznajmiła Nana Malaszchia, która stała na czele listy wyborczej bloku.
Jeden z liderów Koalicji na rzecz Zmiany Nika Gwaramia powiedział, że w Gruzji doszło do „technologicznej operacji specjalnej” kierowanej przez rosyjskie służby specjalne oraz do „uzurpacji władzy” – napisał portal Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda).
Według oficjalnych danych Koalicja na rzecz Zmiany zdobyła w wyborach 11 proc. głosów i w nowym parlamencie przysługuje jej do 20 mandatów. Malaszchia podkreśliła, że mandatów zrzeka się pierwszych 20 kandydatów z ich listy.
Inne siły opozycyjne, które przekroczyły 5-procentowy próg wyborczy, jeszcze nie wydały podobnych oświadczeń. Uważają jednak, że wybory sfałszowano, i nie uznają ich wyników.
Były prezydent Saakaszwili: czas na duże akcje protestu
Żadna z partii opozycyjnych nie powinna przyjąć mandatów parlamentarnych po sobotnich wyborach w Gruzji – oświadczył w niedzielę były prezydent Micheil Saakaszwili. Dodał, że to czas na duże protesty, a nie na „posypywanie głowy popiołem”.
– Oczywiście nikt z opozycji nie powinien wejść do parlamentu! To nie czas na posypywanie głowy popiołem, bo nas oszukali. To czas na duże akcje protestu, by pokazać światu, że walczymy o wolność i jesteśmy narodem, który nie pogodzi się z niesprawiedliwością
– zaapelował były prezydent (2004-2013), odbywający karę więzienia za nadużywanie władzy, którą on i jego zwolennicy uważają za motywowaną politycznie.
Partia założona przez Saakaszwilego – Zjednoczony Ruch Narodowy – ogłosiła, że nie uznaje wyników sobotnich wyborów i, co za tym idzie, nie przyjmie mandatów parlamentarnych. Również opozycyjna Koalicja na rzecz Zmiany oświadczyła, że zrzeka się mandatów, które według oficjalnych wyników zdobyła w wyborach, ponieważ nie chce ich legitymizować.
Sekretarz rządzącej partii Gruzińskie Marzenie Mamuka Mdinaradze skomentował te wypowiedzi, mówiąc, że jeśli opozycja nie wejdzie do parlamentu, to „będzie przynajmniej normalne środowisko do pracy” i nie będzie „sabotażu (ze strony) agentury”. Wezwał opozycję, „by dotrzymała słowa”.
Sytuacją w Gruzji zajmie się Rada Europejska na szczycie 8 listopada
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował w niedzielę, że na szczycie 8 listopada w Budapeszcie szefowie państw i rządów UE zajmą się sytuacją w Gruzji związaną z wyborami parlamentarnymi w tym kraju.
– Po wyborach parlamentarnych w Gruzji zamierzam umieścić sytuację w tym kraju w programie nieformalnego posiedzenia Rady Europejskiej w Budapeszcie
– napisał na platformie X Michel, gospodarz unijnych szczytów.
Jak zapowiedział, Rada w listopadzie oceni sytuację i ustali kolejne kroki w stosunkach Unii Europejskiej z Gruzją.
Wizytę w Gruzji zapowiedział na poniedziałek premier Węgier Viktor Orban. Zamierza on osobiście pogratulować rządzącym zwycięstwa w wyborach. Szef węgierskiego rządu złożył gratulacje w sobotę, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych. Węgry sprawują w tym półroczu przewodnictwo w Radzie UE.
Michel we wpisie na X podkreślił, że UE przyjmuje do wiadomości wstępną ocenę wyborów wydaną przez OBWE/ODIHR. Wezwał gruzińską Centralną Komisję Wyborczą do „wypełnienia obowiązku szybkiego, przejrzystego i niezależnego zbadania i rozstrzygnięcia nieprawidłowości wyborczych oraz zarzutów, które ich dotyczą” – podkreślił.
Wezwał też władze w Tbilisi do wykazania się zaangażowaniem w związku z wejściem kraju na ścieżkę do członkostwa w UE.
Posiedzenie Rady Europejskiej w listopadzie będzie miało charakter nieformalny. Odbędzie się w Budapeszcie ze względu na trwającą prezydencję Węgier.
Dzień wcześniej, 7 listopada, w węgierskiej stolicy spotkają się przywódcy państw w ramach Europejskiej Wspólnoty Politycznej; Gruzja jest jednym z państw należących do tego formatu rozmów, zainicjowanego w 2022 r. z inicjatywy prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Media: w poniedziałek do Tbilisi przybędzie premier Węgier Orban
Premier Węgier Viktor Orban wraz z delegacją przybędzie w poniedziałek do Tbilisi – podały w niedzielę gruzińskie media. Dzień wcześniej, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych w Gruzji, Orban jako pierwszy pogratulował wygranej rządzącej partii Gruzińskie Marzenie.
Oficjalna wizyta Orbana i węgierskich ministrów ma potrwać dwa dni. Serwis NewsGeorgia podkreślił, że Gruzińskie Marzenie (GM) uważa premiera Węgier za jednego z głównych sojuszników w Europie. Ocenił też, że Orban przybędzie, by „osobiście pogratulować” ugrupowaniu.
W sobotę wieczorem, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych w Gruzji, Orban jako pierwszy złożył gratulacje premierowi Gruzji Iraklemu Kobachidze i GM, mówiąc o ich „przytłaczającym zwycięstwie”.
– Naród Gruzji wie, co jest najlepsze dla ich kraju, i sprawił, że dziś ich głos został usłyszany!
– napisał w serwisie X.
Gratulacje dla partii władzy popłynęły też z Azerbejdżanu i Armenii. Jedna z głównych rosyjskich propagandystek Margarita Simonian stwierdziła natomiast w mediach społecznościowych: „Gruzini wygrali. Dobra robota!”.
Według danych gruzińskiej Centralnej Komisji Wyborczej wybory wygrała, z wynikiem 54 proc., rządząca od 2012 roku partia Gruzińskie Marzenie. Opozycja uznała wybory za sfałszowane, a obserwatorzy informują o licznych nadużyciach.