Rozpoczęły się wybory parlamentarne w Gruzji, postrzegane jako referendum na temat przyszłości kraju

Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI

Fot. PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI

O godz. 8 czasu miejscowego (6 w Polsce) rozpoczęły się w Gruzji wybory parlamentarne, postrzegane przez wielu Gruzinów jako referendum na temat przyszłości ich kraju i wybór między Zachodem a zbliżeniem z Rosją.

Główne siły walczące o miejsca w 150-osobowym parlamencie to rządzące od 12 lat Gruzińskie Marzenie (GM), trzy bloki opozycyjne i partia Dla Gruzji.

Na czele listy GM stanął założyciel i honorowy przewodniczący tego ugrupowania, najbogatszy człowiek w kraju Bidzina Iwaniszwili. W kampanii lider ugrupowania zapowiedział, że w razie wygranej zainicjuje delegalizację opozycyjnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego (ZRN), dawnej partii władzy, założonej przez byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego, który obecnie siedzi w więzieniu.

GM deklaruje, że chce integracji kraju z UE i dobrych relacji z USA. Jednocześnie władze gruzińskie mierzą się w ostatnim czasie z krytyką Zachodu w związku z coraz bliższymi stosunkami z Rosją i m.in. przyjęciem tzw. ustawy przeciwko agentom zagranicznym czy o zakazie tzw. propagandy homoseksualnej. W przedwyborczej narracji partia przekonywała, że jeżeli opozycja, a zwłaszcza ZRN, wróciłaby do kierowania państwem, w Gruzji ponownie wybuchłaby wojna, tj. zostałby otwarty tzw. drugi front wojny w Ukrainie.

Do wyścigu stanęło też socjalliberalne ugrupowanie Dla Gruzji, którym kieruje były premier z GM Giorgi Gacharia. Dla Gruzji pozycjonuje się jako partia „niebędąca ani Zjednoczonym Ruchem Narodowym ani GM”, jednocząca polityków, którzy opuścili partię władzy.

O miejsca w parlamencie starają się też blok Jedność – Uratować Gruzję, w skład którego wchodzi m.in. ZRN, oraz centrowo-prawicowa Koalicja na rzecz Zmiany, również zrzeszająca byłych polityków ZRN. Obejmuje ona m.in. partię Ahali (Nowy) Niki Melii i Niki Gwaramii. Kolejny blok to centrowo-liberalna Silna Gruzja, dystansująca się od ZRN i GM. W jej skład wchodzi m.in. ugrupowanie Lelo dla Gruzji Mamuki Chazaradzego.

Do zwycięstwa opozycji w wyborach dąży prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili, która w ostatnim czasie stała się twarzą proeuropejskiego kursu kraju. Sama Zurabiszwili w 2018 roku została wybrana na urząd przy wsparciu GM, jednak z czasem między nią a partią władzy zaczęły powstawać spory. Momentem rozejścia się obu stron był początek rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie na pełną skalę, gdy partia rządząca zajęła wobec agresji bardzo ostrożne stanowisko.

Gruzja w grudniu 2023 roku otrzymała status państwa kandydującego do UE

Przed wyborami Zurabiszwili starała się zjednoczyć partie opozycyjne i opracowała tzw. Gruzińską Kartę, zobowiązującą strony do powołania po zwycięstwie rządu koalicyjnego, którego priorytetem będzie realizacja reform i powrót Gruzji na proeuropejską ścieżkę. Gruzińską Kartę podpisały wszystkie prozachodnie siły polityczne.

Gruzja w grudniu 2023 roku otrzymała status państwa kandydującego do UE. Sondaże pokazują, że Gruzini w większości opowiadają się za przystąpieniem do Wspólnoty. Jednak coraz bardziej prorosyjska retoryka rządzącej partii, budzące kontrowersje prawo o tzw. zagranicznych agentach i ustawa „anty-LGBT” wywołały zaniepokojenie w UE.

W rozmowie z PAP ambasador UE w Gruzji Paweł Herczyński podkreślił, że od czasu nadania Gruzji statusu kraju kandydującego stosunki UE z Tbilisi „zamiast iść naprzód, poszły cała wstecz”. „Do tego stopnia, że kilka miesięcy temu, w czerwcu, przywódcy unijni podjęli decyzję o zatrzymaniu procesu integracji Gruzji z UE. To była trudna, bolesna decyzja” – przyznał dyplomata.

Wyjaśnił, że decyzja ta wynikała z działań, prawodawstwa i narracji obecnych władz gruzińskich, godzących w wartości, na których zbudowana jest UE. Od czerwca nie ma wizyt wysokiego szczebla, wstrzymano dialog, podjęto też decyzję o redukcji unijnego wsparcia finansowego dla Gruzji. Zapewnił, że Bruksela jest otwarta na współpracę z każdym demokratycznie wybranym rządem Gruzji.

Eksperci spodziewają się rekordowo wysokiej frekwencji

Przebieg wyborów monitorują przedstawiciele ok. stu krajowych i 60 międzynarodowych organizacji. Eksperci spodziewają się rekordowo wysokiej frekwencji i dużej mobilizacji ludzi młodych.

Rozmówcy PAP ostrzegają, że jeśli opinia publiczna uzna wyniki wyborów parlamentarnych za sfałszowane, może dojść do masowych demonstracji, które mogą być pacyfikowane.

Po raz pierwszy w Gruzji do 90 proc. głosów zostanie zliczonych elektronicznie. Na koniec wyborów urządzenia wydrukują wstępne wyniki głosowania. Głosy będą też przeliczone ręcznie. Wybory odbędą się w systemie proporcjonalnym, a próg wyborczy wynosi 5 proc.

W kraju i za granicą otwarto ok. 3 tys. lokali wyborczych. Do głosowania uprawnionych jest ok. 3,5 mln ludzi. W Gruzji głos oddać można do godz. 20 (18 w Polsce).

Czytaj także:

Exit mobile version