Druga tura wyborów parlamentarnych na Litwie: prowadzą socjaldemokraci, ale nie mają dużej przewagi

Fot. Freepik

Fot. Freepik

W niedzielę (27 października) na Litwie odbędzie się druga tura wyborów parlamentarnych, w których prowadzi opozycyjna Litewska Partia Socjaldemokratyczna (LSDP). Eksperci zastanawiają się jednak, czy temu ugrupowaniu uda się utworzyć stabilny rząd większościowy, czy też będzie musiało zadowolić się gabinetem mniejszościowym.

– Wydaje się, że zwycięży centrolewicowa koalicja – ocenił w rozmowie z PAP dr Andrzej Pukszto z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie. – W tym momencie gra toczy się o stabilny centrolewicowy rząd

– dodał. 

Na Litwie posłowie wybierani są w systemie mieszanym: 71 w okręgach jednomandatowych według ordynacji większościowej, a 70 – w jednym okręgu wielomandatowym według ordynacji proporcjonalnej. Przed dwoma tygodniami mandaty do 141-osobowego Sejmu zdobyło 78 polityków. W najbliższą niedzielę o 63 mandaty w w okręgach jednomandatowych powalczą kandydaci, którzy uzyskali największe poparcie w pierwszej turze, ale nie zdobyli wymaganej liczby głosów, by zapewnić sobie zwycięstwo za pierwszym razem. 

Socjaldemokraci będą walczyli o 37 mandatów (już mają 18), współrządzący konserwatywny Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci – o 33 (posiada 17), nowe ugrupowanie populistyczne Świt nad Niemnem – o 13 (ma już 14), natomiast o 10 mandatów będzie ubiegał się Demokratyczny Związek „W imię Litwy” (ma już osiem). Związek Rolników i Zielonych, który posiada sześć mandatów, powalczy o kolejnych dziewięć w okręgach jednomandatowych. 

W grze są też pojedyncze osoby z poszczególnych ugrupowań. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR), która w pierwszej turze nie przekroczyła wymaganego 5-procentowego progu wyborczego, ale zdobyła dwa mandaty w okręgach jednomandatowych, podczas drugiej tury ubiega się o kolejne trzy mandaty. 

Niektórzy litewscy eksperci nie wykluczają też pozostania u władzy obecnej centroprawicy. Pukszto przyznał, że „konserwatyści rzeczywiście utrzymują mocną pozycję”. Podkreślił jednak, że „odwrócenie sytuacji będzie raczej trudne, bowiem arytmetyka na to już nie pozwala”. 

Socjaldemokraci, Związek „W imię Litwy” oraz Związek Rolników i Zielonych już wstępnie porozumieli się o współpracy przy tworzeniu koalicji. Na razie te ugrupowania wykluczają możliwość sojuszu z powstałym przed ponad pół roku populistycznym ugrupowaniem Świt nad Niemnem. Partię tę założył wieloletni poseł Remigijus Żemaitaitis, który wiosną tego roku został zmuszony do zrezygnowania z mandatu poselskiego z powodu antysemickich wypowiedzi. Analitycy podkreślają jednak, że po wyborach zazwyczaj retoryka się zmienia. 

Zdaniem Pukszty „do koalicji mogą też wejść Polacy z AWPL-ZChR”. „Te głosy mogą być na wagę złota i AWPL, w zamian, może ubiegać się o jakieś stanowiska albo spełnienie swoich warunków politycznych” – uważa politolog. 

Obserwatorzy litewskiej sceny politycznej podkreślają, że niezależnie od tego, jak ostatecznie rozłożą się siły, zmiany kursu polityki państwa nie będzie. Na Litwie w zasadzie panuje zgoda, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, czyli kluczowe kwestie dotyczące wsparcia dla Ukrainy, relacji z Polską, Niemcami czy USA, a także politykę bezpieczeństwa i obrony. W kwestiach społeczno-gospodarczych czołowe ugrupowania deklarują postulaty dosyć mocno lewicowe; różnią je szczegóły.

Exit mobile version