Brandenburgia: SPD wygrywa na finiszu z AfD i pozostanie u władzy

Brandenburgia: SPD wygrywa na finiszu z AfD i pozostanie u władzy Radio Zachód - Lubuskie

Premier Brandenburgii Dietmar Woidke w wyborach do lokalnego parlamentu zagrał va banque i wygrał. Jego partia SPD wyprzedziła na ostatniej prostej skrajnie prawicową AfD. Aby utworzyć rząd, socjaldemokraci będą jednak musieli współpracować nie tylko z CDU, ale także ze skrajnie lewicową BSW.

Premier Brandenburgii Dietmar Woidke postawił na szali swoją osobistą karierę zapowiadając, że poda się do dymisji, jeżeli SPD nie zdobędzie w wyborach pierwszego miejsca. To była odważna deklaracja, ponieważ w sondażach jego partia do ostatniej chwili przegrywała ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec (AfD). Pokerowa zagrywka opłaciła się – SPD zdobyła w wyborach do lokalnego parlamentu (Landtagu) w Brandenburgii 30,9 proc. i wyprzedziła AfD, która z wynikiem 29,2 proc. zajęła drugie miejsce.

– Mieliśmy jasny cel – obronić nasz land przed partią, której część jest skrajnie prawicowa. Nie mogliśmy pozwolić na to, żeby Brandenburgia została napiętnowana brunatnym stemplem

– powiedział Woidke w niedzielę wieczorem po ogłoszeniu wyników. 

SPD udało się zmobilizować nowych wyborców – 54 tys. osób dotychczas nie uczestniczących w wyborach zagłosowało na socjaldemokratów. 42 tys. wcześniejszych wyborców Zielonych tym razem oddało głos na partię premiera Woidke. Rekordowa jak na Brandenburgię frekwencja wyniosła 72,9 proc. Rządzący Brandenburgią od 2013 r. Woidke pozostanie na stanowisku premiera. 

Polityk SPD wykorzystał osobistą popularność wśród wyborców i sukcesy ekonomiczne swojego rządu. Brandenburgia może się pochwalić najszybszym wzrostem gospodarczym i najwyższą średnią płacą ze wszystkich wschodnioniemieckich landów. Graniczący z Polską land czeka zapewne trudny proces tworzenia koalicji. 

Dotychczasowy koalicyjny rząd SPD, CDU i Zielonych nie może być kontynuowany, ponieważ partia ekologów nie przekroczyła 5-proc. progu wyborczego. CDU uzyskała bardzo słaby wynik (12,1 proc.), co oznacza, że Woidke będzie musiał zaprosić do rządu partię byłej komunistki Sahry Wagenknecht – BSW. Istniejąca w Brandenburgii zaledwie od pięciu miesięcy partia zdobyła z marszu 13,5 proc. 

Część socjaldemokratów sprzeciwia się tworzeniu rządu ze skrajną lewicą domagającą się między innymi wstrzymania dostaw broni do Ukrainy i podjęcia natychmiastowych negocjacji pokojowych z Rosją. SPD nie może pomimo zwycięstwa spocząć na laurach. Z analizy telewizji ARD wynika, że 75 proc. wyborców SPD ma zastrzeżenia do tej partii, a głosowało na nią tylko dlatego, żeby powstrzymać AfD. Podobne motywacje podawali wyborcy CDU. Mieszkańcy landu domagają się rozwiązania problemu migracji i poprawy bezpieczeństwa, a także podniesienia poziomu szkolnictwa. 

AfD poprawiła swój wynik z poprzednich wyborów o niemal sześć punktów procentowych uzyskując 29,2 proc. Prawicowo-populistyczne ugrupowanie może czuć się zawiedzione, ponieważ do końca prowadziło w sondażach, a rok temu wręcz deklasowało SPD (32:20). Brandenburski lider AfD Hans-Christoph Berndt mógł zrazić do siebie cześć wyborców radykalnymi hasłami w rodzaju „Niemcy powinny być państwem Niemców” oraz wypowiedziami antymigracyjnymi. Współprzewodnicząca AfD Alice Weidel powiedziała, że przegrana z SPD jest konsekwencją „taktycznego głosowania” innych partii przeciwko AfD, a także kampanii mediów publicznych.

– Jesteśmy partią przyszłości, a SPD jest partią emerytów

– podkreśliła. 

Z pierwszych analiz wyborczych wynika, że najwięcej młodych wyborców (32 proc.) w przedziale wiekowym 16-24 głosowało na AfD. SPD zdobyła w tej grupie wiekowej 18 proc., a CDU tylko 9 proc. Zdaniem Weidel wynik w Brandenburgii stanowi dobry punkt wyjścia do przyszłorocznych wyborów do Bundestagu.

Ogólnoniemiecki parlament zostanie wybrany 28 września 2025 r. Dobry wynik w Brandenburgii to trzeci w ciągu miesiąca sukces eurosceptycznej partii, która domaga się wstrzymania dostaw broni do Ukrainy i podjęcia rozmów pokojowych z Moskwą, a także zamknięcia granic i deportacji cudzoziemców bez prawa pobytu w Niemczech. W Turyngii AfD stała się najsilniejszą siłą, a w Saksonii nieznacznie uległa tylko CDU. 

Wyniki wyborów w Brandenburgii mają znaczenie dla całego kraju i były obserwowane z dużą uwagą przez centrale największych partii. Dobry wynik rządzącej w Niemczech SPD po serii porażek tej partii został przyjęty z ulgą.

– To super, że wygraliśmy” – powiedział przebywający w Nowym Jorku kanclerz Olaf Scholz. – Czułem, że tak będzie

– dodał szef rządu, który ma zamiar ubiegać się o reelekcję. 

Porażka w Brandenburgii, po klęskach w Turyngii i Saksonii, mogłaby wywołać dyskusję o jego kandydaturze w wyborach do Bundestagu. Jego rywalem w walce o fotel kanclerza będzie lider CDU Friedrich Merz. Słaby wynik chadeków w Brandenburgii jest skazą na nominowanym niedawno wspólnym kandydacie CDU/CSU, jednak raczej nie osłabi jego pozycji. 

Natomiast nastroje w rządzącej w Berlinie koalicji SPD, Zielonych i FDP z pewnością jeszcze bardziej pogorszą się. Katastrofalne wyniki Zielonych i przede wszystkim liberalnej FDP są poważnym sygnałem alarmowym dla mniejszych koalicjantów SPD. Obie partie będą starały się teraz forsować swoje projekty, co nie wpłynie dobrze na spójność i tak już skłóconej koalicji. Pomimo wezwań ze strony polityków opozycji do rozpisania przedterminowych wyborów koalicyjny rząd Scholza z dużym prawdopodobieństwem przetrwa do jesieni 2025 r.

Zdjęcie główne: fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN

Wiceszef FDP spodziewa się, że rządowa koalicja nie dotrwa do końca roku

Partie rządzącej w Niemczech koalicji – Zieloni i liberalna FDP – nie zdołały pokonać 5-procentowego progu w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Brandenburgii. Wiceprzewodniczący FDP Wolfgang Kubicki zakłada, że koalicja rządowa rozpadnie się jeszcze w tym roku.

– To nie jest dobry wieczór dla FDP

– skwitował Kubicki w wywiadzie dla WELT TV po ukazaniu się prognoz wyników wyborczych, pokazujących trzecią z rzędu porażkę jego ugrupowania w ostatnim czasie – po wyborach do landtagów Turyngii i Saksonii FDP nie dostała się także do regionalnego parlamentu Brandenburgii. 

– Trzy razy z rzędu (wynik na poziomie) około jednego procenta. FDP jest marginalizowana

– dodał. 

Zdaniem Kubickiego „ludzie mają dość” rządzącej krajem koalicji SPD, Zielonych i FDP. Sukces premiera Brandenburgii Dietmara Woidke, wywodzącego się z socjaldemokratycznej SPD, nie miał nic wspólnego z SPD na poziomie krajowym – podkreślił Kubicki. Zieloni stracili ponad połowę swoich wyborców, a dla FDP współpraca w rządzie federalnym, zwłaszcza z Zielonymi, „jest toksyczna” – dodał. 

– Decyzje zapadną jesienią tego roku i nie sądzę, by przy obecnych wynikach ta koalicja dotrwała do Bożego Narodzenia

– ocenił wiceszef liberałów. 

Jak dodał, w koalicji istnieją zupełnie rozbieżne poglądy na temat tego, jak przywrócić gospodarkę na właściwe tory.

– I albo uda nam się znaleźć rozsądny wspólny mianownik w ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni, albo nie ma już sensu, aby FDP nadal uczestniczyła w tej koalicji

– zaznaczył. 

Ekspertka o wyborach w Brandenburgii: SPD wygrała, bo odcięła się od Scholza

Premier Brandenburgii Dietmar Woidke i regionalna SPD odnieśli sukces w regionalnych wyborach parlamentarnych tylko dlatego, że w kampanii odcięli się od kanclerza Olafa Scholza – powiedziała PAP Agnieszka Łada-Konefał z think tanku DPI. Wynik tych wyborów to czerwona kartka dla koalicji rządowej Niemiec – dodała.

Jak oceniła wicedyrektorka Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, niedzielne wybory do landtagu Brandenburgii pokazały, że socjaldemokratycznej SPD udało się zmobilizować wyborców i odnieść „matematyczne zwycięstwo”. Jej zdaniem należy jednak zwrócić uwagę na strategię i koszt wygranej socjaldemokratów. 

– Premier Dietmar Woidke prowadził bardzo ryzykowną grę. W kampanii wyborczej postawił na hasło – „albo SPD zdobędzie najlepszy wynik w wyborach, albo ja odejdę (ze stanowiska – PAP)”

– przypomniała Łada-Konefał.

W jej opinii było to bardzo ryzykowne zagranie, ponieważ w przedwyborczych prognozach SPD i skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) miały zbliżone wyniki.

– Woidke miał nadzieję, że jego zagranie się uda, i faktycznie się udało

– dodała. 

Ekspertka zwróciła uwagę, że w kampanii wyborczej premier Brandenburgii zdystansował się zarówno od SPD na poziomie federalnym, jak i od kanclerza Olafa Scholza, z którym nie chciał pokazywać się na wiecach.

– To było opłacalne na poziomie landowym, ale z perspektywy średniookresowej i ideologicznej – wątpliwe, a dla SPD niewygodne

– oceniła. 

Łada-Konefał zaznaczyła, że wielu wyborców w Brandenburgii głosowało taktycznie, oddając głos na jedną partię, aby zablokować inną.

– To jest rozwiązanie krótkookresowe, które w dłuższej perspektywie wpływa negatywnie na wyborców, którzy zamiast na program, osoby, idee ugrupowań, głosują taktycznie

– przekonywała.

W jej opinii trend ten może martwić przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami parlamentarnymi w Niemczech. 

Wicedyrektorka DPI jedynego powodu wygranej Woidkego i brandenburskiej SPD upatruje w ich odcięciu się od Scholza. Może to podważyć przywództwo Scholza – oceniła.

– Ponadto (współrządzący Niemcami z SPD) FDP i Zieloni zaczęli mówić o tym, że koalicja rządu federalnego wisi na włosku. Wydaje się, że wszyscy czekali na wybory w Brandenburgii, aby zacząć się rozliczać

– dodała ekspertka. 

Zapytana o to, jaki krajobraz polityczny wyłania się w Niemczech po wrześniowych wyborach do parlamentów Saksonii, Turyngii i Brandenburgii, Łada-Konefał zastrzegła, że wyników tych głosowań nie można bezpośrednio przekładać na scenę federalną.

– Generalnie AfD (która w tych trzech landach zdobyła bardzo dobre wyniki – PAP) jest silniejsza na wschodzie niż na zachodzie kraju

– dodała. 

Według ekspertki, po pierwsze, koalicja rządowa w Berlinie dostała w tych krajach związkowych czerwoną kartkę. Po drugie, w Niemczech coraz silniejsze stają się partie populistyczne z obu stron sceny politycznej – AfD i radykalnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) – które głoszą podobne hasła.

– To stawia wyzwanie przed innymi partiami, w jaki sposób komunikować tematy, aby nie zostawić ich populistom

– zaznaczyła Łada-Konefał. 

Inną kwestią widoczną po wyborach landowych na wschodzie Niemiec jest problem taktycznego głosowania i mobilizacji wyborców.

– Wyzwaniem dla partii środka w następnych miesiącach będzie to, w jaki sposób przekonać swoich wyborców, aby nie głosowali na populistów, oraz jak zmobilizować tych, którzy nie chodzą na wybory

– podkreśliła wiceszefowa DPI.

Czytaj także:

Czytaj także:

Exit mobile version