Nie żyje słynny aktor Alain Delon

Fot. PAP/EPA/Guillaume Horcajuelo

Fot. PAP/EPA/Guillaume Horcajuelo

W wieku 88 lat zmarł słynny francuski aktor Alain Delon – poinformowały w niedzielę agencję AFP jego dzieci. Jeden z najpopularniejszych aktorów Francji, był zarazem – jak ocenia „Le Monde” – ostatnią męską gwiazdą kina francuskiego o światowej sławie.

Delon urodził się 8 listopada 1935 r. w Sceaux, na przedmieściach Paryża. Grał we filmach Luchina Viscontiego (m.in. „Lampart”, 1963), Michelangelo Antonioniego (słynne „Zaćmienie”, 1962), Josepha Loseya („Monsieur Klein”, 1976), Volkera Schloendorffa („Miłość Swanna”, 1983) – największych reżyserów swej epoki. 

Wcielał się w główne role w filmach gangsterskich, komediach, melodramatach i obrazach, które wpisały się w historię kinematografii. Wystąpił łącznie w ponad 90 filmach. Specyficzny styl gry Delona był wzorowany na aktorstwie amerykańskim. Był jednym z największych amantów kina.

– Jego diaboliczna uroda anioła i kocia prezencja zrewolucjonizowały kino w filmach (Rene) Clementa, (Jean-Pierre’a) Melville’a i Viscontiego

– pisze „Le Figaro”. 

Od lat 90. XX w. rzadko pojawiał się na ekranie.

– Reżyserzy, z którymi mógłbym pracować, nie żyją

– powiedział w 2018 roku dziennikowi „Le Monde”.

Media wciąż zajmowały się jego osobą. Był nie tylko aktorem, lecz i osobowością, uwielbianym gwiazdorem i samotnikiem. W ostatnich latach mieszkał w swej posiadłości w regionie Loiret w centralnej części Francji. 

Jak głosi oświadczenie trojga dzieci aktora, Delon „zmarł spokojnie w swoim domu w Douchy, w otoczeniu trójki dzieci i rodziny”. Komunikat prasowy wystosowali dwaj synowie Delona: Anthony i Alain Fabien oraz córka Anouchka. W styczniu br. Delon został objęty sądową ochroną prawną w celu zapewnienia mu opieki medycznej. Wcześniej, w 2019 roku doznał udaru. W ostatnich latach życia Delona jego dzieci prowadziły publiczny spór o właściwe leczenie ojca, a także – według mediów – o podział majątku gwiazdora po jego śmierci.

Macron o Delonie: francuski pomnik, który sprawił, że świat mógł śnić

Prezydent Francji Emmanuel Macron określił na platformie X zmarłego w niedzielę aktora Alaina Delona „francuskim pomnikiem”, dzięki którego „legendarnym rolom świat mógł śnić”.

– Melancholijny, popularny, tajemniczy – był więcej niż gwiazdą, był francuskim pomnikiem

– napisał Macron.

Wcześniej w niedzielę dzieci aktora poinformowały o śmierci 88-letniej legendy francuskiego kina. Delon „zmarł spokojnie w swoim domu w Douchy, w otoczeniu trójki dzieci i rodziny” – napisano w oświadczeniu. 

Agencja AFP zauważyła, że hołd Delonowi złożyli we Francji głównie przedstawiciele prawicowej sceny politycznej. „Odeszła legenda. Alain Delon pozostawia nas sierotami złotego wieku francuskiego kina, który tak dobrze ucieleśniał” – napisała na platformie X Marine Le Pen. 

Wychowany w czasach gaullizmu – ruchu stworzonego przez prezydenta Charlesa de Gaulle’a – Delon był przyjacielem Jean-Marie Le Pena i nigdy nie ukrywał swoich konserwatywnych przekonań i bliskości z prawicą, którą wspierał podczas wyborów prezydenckich – napisała AFP. 

– To właśnie z tego obozu w niedzielny poranek nadeszły pierwsze polityczne reakcje na śmierć legendy kina; przywódcy lewicy na tym etapie milczeli

– dodano. 

Alain Delon „na zawsze pozostanie w oczach świata Francuzem przez duże F. (…) Szczery patriota i człowiek prawicy, Alain Delon zawsze bronił idei Francji” – napisał Eric Ciotti, sojusznik Marine Le Pen i przewodniczący Republikanów.

„Francuz z urodzenia i Włoch z serca”

Alain Delon, aktor, ikona francuskiego i światowego kina zagrał w ponad stu filmach, m.in. Luchino Viscontiego, Michelangelo Antonioniego, Rene Clementa. „Kiedy mówię, że jestem Francuzem z urodzenia i Włochem z serca, to dlatego, że moje życie zawodowe zaczęło się we Włoszech” – mówił Delon.

– Jego diaboliczna uroda anioła i kocia prezencja zrewolucjonizowały kino w filmach (Rene) Clementa, (Jean-Pierre’a) Melville’a i Viscontiego

– ocenił w niedzielę francuski dziennik „Le Figaro”. 

We włoskim „La Repubblica” można z kolei przeczytać:

– Udręczony, anielski, rewolucyjny, buńczuczny, przeklęty, ale też romantyczny i bezwzględny. Alain Delon był tym i kimś więcej na dużym ekranie. Aktor, który zmarł w wieku 88 lat w swoim domu w Douchy, był ikoną światowego kina, w trakcie swojej długiej kariery, stając się jedną z najbardziej znanych twarzy złotej ery lat 60-tych. 

Zdaniem dziennikarza brytyjskiego „Guardiana”, „hipnotyzujący i piękny Alain Delon był jedną z najbardziej tajemniczych gwiazd kina”. 

Alain Delon urodził się 8 listopada 1935 r. w Sceaux na przedmieściach Paryża w rodzinie rzymskokatolickiej Édith i Fabiena Delonów. Kiedy miał cztery lata, jego rodzice rozwiedli się. 

– Poznałem samotność we wczesnym dzieciństwie. Miałem 4 lata, kiedy zdałem sobie sprawę, że możemy zostać porzuceni przez tych, których kochamy najbardziej

– powiedział w dokumencie „Alain Delon, jakiego nie znamy”.

Po rozwodzie wychowywany był albo przez jednego z rodziców, albo w rodzinach zastępczych. 

Edukację zakończył w wieku 15 lat, a jako 17-latek zaciągnął się do wojska i przez sześć lat służył w marynarce wojennej, walcząc m.in. w Indochinach. Gdy w 1956 roku wyszedł do cywila, zamieszkał w Marsylii, podejmując się różnych zajęć, nie stroniąc od kontaktów z przestępczym półświatkiem. W tym czasie zaprzyjaźnił się z aktorem Jeanem-Claudem Brialy, który w 1957 roku namówił Alaina na wspólny wypad do Cannes w czasie festiwalu filmowego. 

Ta wyprawa okazała się przełomem w życiu Delona. Przystojna twarz i otaczająca go aura zawadiaki sprawiła, że w Cannes potraktowano go jak początkującego aktora (mimo że nigdy wcześniej nie grał) i zaproponowano role w kilku filmach. Delon wybrał „Kiedy kobieta jest w coś zamieszana” Yvesa Allegreta. To w tym filmie powstał ekranowy wizerunek Delona jako romantycznego awanturnika, który miał przetrwać całe lata. 

Kariera Delona nabierała rozpędu. W 1958 roku zagrał w „Bądź piękna i milcz” oraz w „Christine”. Na planie pierwszego z nich poznał swojego przyjaciela i wieloletniego ekranowego partnera Jean-Paula Belmondo, na planie drugiego – Romy Schneider, z którą dzielił życie przez kilka następnych lat. 

W 1960 roku weszły na ekrany kin dwa filmy, zaliczane dziś do najlepszych w dorobku aktora. Po premierze „W pełnym słońcu” Rene Clementa, gdzie Delon wcielił się w postać mordercy-biseksualisty, okrzyknięto go „francuskim Jamesem Deanem”. Jeanne Moreau mówiła o nim z lekką przesadą, że „Marlon Brando mógłby mu czyścić buty”. 

– Przez całe życie wszyscy mówili o mojej urodzie. Gdy byłem mały, ludzie na ulicy zaczepiali mamę: „Ależ piękny ten pani syn!”. To jedyne, za co powinienem być jej wdzięczny. (…) Gdy stałem się mężczyzną, mówiły to kobiety, których zazdrościli mi koledzy. Ale mężczyźni też. Kiedy zacząłem grać w filmach, prosiłem zwykle operatorów, by fotografowali mnie jak „najbrudniej”: ziarniste zdjęcia, żadnego makijażu, nie chciałem być ekranowym pięknisiem

– wspomniał w rozmowie z „Paris Match”.  

Za rolę w „Rocco i jego bracia” Luchino Viscontiego otrzymał w Cannes nagrodę specjalną jury. Trzy lata później Delon znów zagrał u Viscontiego, tym razem w „Lamparcie” (1963). W międzyczasie wystąpił w „Zaćmieniu” (1962) Michelangelo Antonioniego. 

Po latach w wywiadzie dla włoskiej telewizji „Rai” powiedział: „Kiedy mówię, że jestem Francuzem z urodzenia i Włochem z serca, to dlatego, że moje życie zawodowe zaczęło się tutaj, we Włoszech”. 

Na przełomie lat 60.i 70. Delon stał się gwiazdą filmów gangsterskich i kryminalnych. „Samuraj” (1967), „Klan Sycylijczyków” (1969), „Borsalino” (1970), „W kręgu zła” (1970), „Glina” (1971). Te tytuły określiły na całe lata jego emploi. 

W 1977 r. otrzymał nominację do Cezara za tytułową rolę w „Panu Kleinie” Josepha Loseya. W 1985 r. statuetkę tę zapewniła mu kreacja w „Naszej historii” Bertranda Bliera. Na ekranie partnerowały mu m.in. Brigitte Bardot, Catherine Deneuve, Romy Schneider i Annie Girardot. 

Od lat 90. zdecydowanie mniej pojawiał się w filmach. „Reżyserzy, z którymi mógłbym pracować, nie żyją” – powiedział w 2018 roku dziennikowi „Le Monde”. Media wciąż zajmowały się jego osobą. Był nie tylko aktorem, lecz i osobowością, uwielbianym gwiazdorem i samotnikiem. W ostatnich latach mieszkał w swej posiadłości w regionie Loiret w centralnej części Francji. 

Aktor nie dawał jednak o sobie zapomnieć, głównie za sprawą kontrowersyjnych poglądów. Chętnie wypowiadał się na tematy społeczne i nie dbał przy tym o polityczną poprawność. 

W 2019 r. podczas festiwalu w Cannes odebrał Honorową Złotą Palmę za całokształt twórczości.

– Jest jedna rzecz na świecie, której jestem absolutnie pewien i z której jestem dumny. To moja kariera (…). Swoją pracę wykonywałem przez całe życie i robiłem to najlepiej, jak mogłem

– podkreślił aktor, odbierając nagrodę. 

Jego uhonorowaniu towarzyszyły protesty – zarzucano mu seksizm, mizoginizm i homofobię. 

Skandale towarzyszyły mu jednak od lat. Jego życie prywatne trafiło na pierwsze strony brukowców, gdy aktor odmówił uznania dziecka niemieckiej modelki i piosenkarki Nico, z którą miał romans na początku lat 60. Dzieckiem ostatecznie zajęła się matka Delona, która swego czasu oddała własnego syna do rodziny zastępczej. 

W 1968 roku Delon i jego żona Nathalie Canovas (ślub 13 sierpnia 1964 r.) zostali zamieszani w śledztwo w sprawie morderstwa ich ochroniarza, które zarazem ujawniło powiązania ze światem przestępczym wielu prominentnych Francuzów. Delonowie zostali jednak oczyszczeni z wszystkich zarzutów. Małżeństwo z Canovas nie przetrwało jednak próby czasu. 25 sierpnia 1968 doszło do ich rozwodu. Ze związku ma syna Anthony’ego (ur. 30 września 1964). 

W latach 1987–2002 Delon był związany z Rosalie van Breemen, z którą ma syna Alaina-Fabiena (ur. 18 marca 1994) i córkę Anouchkę (ur. 1990). 

Słynny francuski aktor zmarł w niedzielę w swoim domu w otoczeniu rodziny. Miał 88 lat. 

Po śmierci Jean-Paula Belmondo (2021 r.) był ostatnim przedstawicielem francuskiego kina akcji i kryminału lat 60. i 70. XX wieku. Wraz z nim zakończyła się pewna epoka. Jak ocenia „Le Monde” był ostatnią męską gwiazdą kina francuskiego o światowej sławie.

Exit mobile version