Kamala Harris szybko zyskuje szanse na nominację swej partii w wyborach prezydenckich

Fot. PAP/EPA/TING SHEN / POOL

Fot. PAP/EPA/TING SHEN / POOL

Wiceprezydentka Kamala Harris szybko zyskuje szanse na nominację swej partii w wyborach prezydenckich. Jej kandydaturę poparło sześciu najbardziej wpływowych demokratycznych gubernatorów – napisał w poniedziałek (22 lipca), dzień po rezygnacji prezydenta Joe Bidena z walki o reelekcję, dziennik „New York Times”.

Harris zyskała w poniedziałek (22 lipca) poparcie wielu innych ważnych Demokratów, włącznie z politykami wymienianymi w mediach jako jej potencjalni rywale w walce o nominację. Niektórzy z nich są postrzegani jako potencjalni kandydaci na demokratycznego wiceprezydenta – zwrócił uwagę dziennik. 

Demokraci chcą jak najszybciej otrząsnąć się z konfliktów, które stały się widoczne w partii po niefortunnym wystąpieniu Bidena w debacie telewizyjnej z Trumpem. Podziały, które uwidoczniły się wtedy wśród polityków, z których część domagała się odejścia Bidena, przerodziły się w entuzjazm – ocenił „NYT”. 

Harris wydała komunikat, w którym oznajmiła, że ma zamiar „zapracować na nominację i wygrać ją”, co zapewne jest reakcją na stanowisko tych przedstawicieli demokratycznego establishmentu, którzy domagają się otwartej konwencji partyjnej i nie udzielili jej jak dotąd poparcia. 

Karolina Północna, Karolina Południowa, Maryland i Tennessee były w poniedziałek pierwszymi stanami, w których Demokraci oficjalnie poparli już nominację Harris. Na Florydzie 236 z 254 stanowych kandydatów na Konwencję Partii Demokratycznej zobowiązało się do poparcia wiceprezydentki – przekazał dziennik. 

Gubernator stanu New Jersey Phil Murphy jeszcze w poniedziałek będzie zabiegał o pozyskanie dla Harris poparcia wszystkich delegatów tego stanu, w Connecticut komitet Partii Demokratycznej spotka się wieczorem, by zdecydować, czy przerzucić na wiceprezydentkę głosy stanowych kandydatów. 

Od rezygnacji prezydenta z udziału w wyborach do poniedziałku rano drobni darczyńcy wpłacili ponad 80 mln dolarów na konta organizacji non-profit ActBlue, zbierającej fundusze dla Partii Demokratycznej – podliczył „NYT”.

Harris: jestem wdzięczna Bidenowi za jego służbę narodowi amerykańskiemu

Wiceprezydentka USA Kamala Harris w poniedziałek wystąpiła publicznie po raz pierwszy po tym, jak Joe Biden zrezygnował z ubiegania się o reelekcję. „Jesteśmy głęboko wdzięczni za jego służbę naszemu narodowi” – powiedziała Harris o urzędującym prezydencie.

– Dziedzictwo Joe Bidena powstałe w ciągu ostatnich trzech lat nie ma sobie równych we współczesnej historii – powiedziała Harris podczas uroczystości w Białym Domu, zorganizowanej w celu uhonorowania zwycięskich drużyn międzyuczelnianej ligi koszykówki. – Każdego dnia nasz prezydent, Joe Biden, walczy w imieniu narodu amerykańskiego i jesteśmy głęboko wdzięczni za jego służbę naszemu narodowi

– dodała. 

Jej zdaniem Biden „w ciągu jednej kadencji osiągnął więcej niż większość prezydentów, którzy sprawowali tę funkcję przez dwie kadencje”. 

Harris nie odniosła się do wyrażonego przez Bidena poparcia dla jej kandydatury w wyborach prezydenckich 5 listopada. Wcześniej na platformie X napisała jedynie, że w poniedziałek po południu odwiedzi byłą siedzibę kampanii Bidena w Delaware, a obecnie siedzibę swojej kampanii. Przekazała też, że Biden, który w zeszłym tygodniu uzyskał pozytywny wynik testu na Covid-19, czuje się lepiej.

Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem

Czytaj także:

Kamala Harris, znana z przecierania szlaków, możliwą kandydatką Demokratów na prezydenta

Od początku kariery w prokuraturze okręgowej w San Francisco po sprawowaną obecnie wiceprezydenturę, Kamala Harris wielokrotnie przecierała nowe szlaki jako osoba czarnoskóra i kobieta indyjskiego pochodzenia. Wciąż pozostaje jednak stosunkowo nową postacią w amerykańskiej polityce i ma niewielkie doświadczenie w dyplomacji.

W niedzielę wieczorem urzędujący prezydent USA Joe Biden ogłosił, że rezygnuje z ubiegania się o reelekcję i poparł kandydaturę Harris w listopadowych wyborach prezydenckich. Harris zapowiedziała, że zrobi wszystko, by uzyskać nominację swej partii w tych wyborach i pokonać w nich kandydata Republikanów Donalda Trumpa. 

Dzięki swojemu nietypowemu pochodzeniu, Kamala Devi Harris – córka biolożki z Indii i ekonomisty z Jamajki – pisała historię amerykańskiej polityki, gdziekolwiek się pojawiła. Była pierwszą czarnoskórą kobietą wybraną na szefową prokuratury okręgowej w Kalifornii, pierwszą kobietą na stanowisku prokuratora generalnego tego stanu, pierwszą członkinią Senatu USA o indyjskich korzeniach i w końcu pierwszą wiceprezydentką USA. 

Urodzona w Oakland Harris dorastała głównie pod opieką matki (rodzice rozwiedli się, kiedy miała siedem lat), choć była wychowywana w kulturach obojga rodziców, uczęszczając zarówno do hinduskiej świątyni, jak i afroamerykańskiego kościoła baptystów. W odróżnieniu od większości polityków na szczytach władzy w Waszyngtonie – i podobnie jak prezydent Joe Biden – nie jest absolwentką najbardziej elitarnych amerykańskich szkół. Studiowała najpierw politologię i ekonomię na Uniwersytecie Howarda w Waszyngtonie, a potem prawo na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco. 

Karierę prawniczki rozpoczęła w prokuraturze stanowej w San Francisco, pnąc się po jej kolejnych stopniach aż na szczyt. Jako prokuratorka chwaliła się twardym podejściem do przestępczości, choć wywoływała protesty miejscowej policji, np. kiedy nie wnioskowała o karę śmierci dla sprawcy brutalnego zabójstwa policjanta w głośnej sprawie w San Francisco. 

Na ogólnokrajowej scenie politycznej zaistniała w 2018 r., kiedy wygrała kalifornijskie wybory do Senatu. W izbie tej rozgłos zyskała przede wszystkim dzięki udziałowi w publicznych wysłuchaniach komisji sprawiedliwości i „grillowaniu” przedstawicieli administracji ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa, m.in. w sprawie śledztwa dotyczącego rosyjskich powiązań jego ludzi oraz oskarżeń o napaść seksualną ówczesnego kandydata na sędziego Sądu Najwyższego Bretta Kavanaugh. 

Już trzy lata po objęciu mandatu senatorki postanowiła kandydować na prezydenta USA i początkowo uważano, że znajduje się w czołówce kandydatów. Wkrótce jednak trafiła na przeszkody. Podczas prawyborów lewicowe skrzydło Partii Demokratycznej wytykało jej wizerunek agresywnej prokuratorki i ostatecznie jej kampania, targana wewnętrznymi konfliktami, zakończyła się jeszcze przed pierwszymi prawyborami w Iowa. Podczas przedwyborczych debat Harris ostro ścierała się z Bidenem, zarzucając mu, że w przeszłości współpracował z politykami broniącymi segregacji rasowej. Ostatecznie jednak poparła Bidena, a niedługo potem została przez niego wybrana na kandydatkę na wiceprezydentkę. 

Podczas pierwszych lat prezydentury Bidena Harris – podobnie jak wielu wiceprezydentów w przeszłości – pozostawała w cieniu szefa państwa, sama nie posiadając formalnie niemal żadnych uprawnień. Biden powierzył jej niewdzięczną misję: zajęcie się problemem imigracji i jej źródeł. Podczas pierwszej podróży zagranicznej do Ameryki Środkowej Harris apelowała wówczas do mieszkańców regionu, by nie przyjeżdżali do USA i oferowała jednocześnie amerykańską pomoc humanitarną, choć – jak pokazały kolejne lata – jej działania nie przyniosły pożądanych skutków. 

Jako wiceprezydentka Harris zaczęła odgrywać aktywniejszą i bardziej publiczną rolę po wyroku Sądu Najwyższego, który zniósł obowiązujące od pół wieku ogólnokrajowe prawo do aborcji, a szczególnie aktywna na tym polu stała się podczas obecnej kampanii wyborczej. 

W miarę upływu czasu Harris powierzano coraz więcej obowiązków w sferze polityki zagranicznej, w której nie miała wcześniej doświadczenia. Została wysłana m.in. do Francji, by złagodzić napięcia w dwustronnych relacjach po utraconym przez Francję na rzecz USA kontraktu na okręty podwodne o napędzie atomowym. Harris dwukrotnie szefowała też amerykańskiej delegacji na prestiżowej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, a w ostatnim czasie coraz częściej zabierała głos w sprawie wojny w Strefie Gazy, krytykując podejście Izraela. Harris stanęła też na czele amerykańskiej delegacji podczas międzynarodowej konferencji pokojowej w Szwajcarii poświęconej wojnie w Ukrainie. 

Według Białego Domu w ciągu trzech i pół roku wiceprezydentury Harris odwiedziła 19 krajów (w tym Polskę w marcu 2022 r.) i spotkała się z liderami 150 krajów. 

„Poza Dickiem Cheneyem (…) nie było chyba innego wiceprezydenta (USA), który tak bardzo i tak szybko zaangażował się w sprawy międzynarodowe, jak Kamala Harris” – napisał liberalny komentator „Washington Post” Eugene Robinson po jej spotkaniu i wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Monachium. 

Harris nigdy nie wyróżniała się ideologicznie na tle głównego nurtu Partii Demokratycznej. Według książki dziennikarza Edwarda-Isaaca Dovere „Battle for the Soul”, poświęconej kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w 2020 r., Harris podjęła decyzję o starcie w wyborach, nie mając nawet dobrze zarysowanych poglądów i programu. To, co ją wyróżniało, to osobowość, swobodny sposób bycia i głośny śmiech, który stał się przedmiotem memów i wiralowych tweetów. 

Kiedy perspektywa zastąpienia Bidena w tegorocznej kampanii wyborczej stawała się coraz bardziej realna po słabym występie prezydenta w debacie, Donald Trump nadał Harris – jak ma to w zwyczaju wobec wszystkich najpoważniejszych oponentów – nowe przezwiska: „śmiejąca się Kamala” („laffin Kamala”) i „rechocząca druga pilotka Kamala” („cackling copilot Kamala”). Trump wielokrotnie mówił, że Harris byłaby dla niego jeszcze łatwiejszą rywalką niż Biden. 

– Ona jest taka słaba. Taka k…wsko słaba

– mówił podczas nagranej potajemnie rozmowy niedługo po debacie. 

Innego zdania jest Daniel Fried, były ambasador USA w Polsce. 

– Myślę, że wiceprezydent Harris szybko stanie się konkurencyjną, a nawet mocną kandydatką i że zobaczymy artykuły o tym, jak była niedoceniania – powiedział PAP były ambasador. – Jej stosunkowo niewielkie doświadczenie w polityce zagranicznej nie jest śmiertelnie poważną wadą. (Bill) Clinton też miał go niewiele, ale szybko się nauczył

– dodał.

Donald Trump w przeszłości wsparł finansowo kampanię Kamali Harris

Kilka godzin po ogłoszeniu przez Joe Bidena, że rezygnuje z udziału w wyborach prezydenckich i popiera kandydaturę Kamali Harris na prezydentkę USA, demokratyczny kongresmen Jared Moskowitz przypomniał, że w 2011 r. Donald Trump przekazał dwie darowizny na kampanię Harris, gdy ubiegała się o urząd prokuratora generalnego Kalifornii.

Moskowitz opublikował w niedzielę na platformie X zdjęcie czeku na 5 tys. dol., wystawionego w 2011 r. na rzecz kampanii Harris. Na dokumencie widnieje charakterystyczny podpis Donalda Trumpa.

– To była mądra inwestycja

– skomentował Demokrata z Florydy.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Według dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez „New York Times” w 2016 r., we wrześniu 2011 r., gdy Harris ubiegała się o stanowisko gubernatora generalnego stanu Kalifornia, Trump przekazał na jej kampanię 5 tys. dol., a w lutym 2013 r. – gdy starała się o reelekcję – 1 tys. dol. Jak wynika z ujawnionych dokumentów, jego córka Ivanka Trump przekazała na ten sam cel 2 tys. dol. w 2014 r. 

Harris była prokuratorem generalnym Kalifornii przez dwie kadencje w latach 2011-2016, po czym została wybrana do Senatu USA. W 2015 r., kiedy Trump rozpoczął kampanię prezydencką, Harris podała, że przekazała jego darowizny na cele charytatywne. 

Pytany wówczas o datki na rzecz kampanii Harris, Trump odpowiedział, że dawało mu to znaczące wpływy w kręgach politycznych. 

W 2020 r. ówczesna rzeczniczka kampanii prezydenckiej Joe Bidena poinformowała, że Harris nigdy nie zabiegała o darowizny od Trumpa. 

Były prezydent USA wspierał także w przeszłości Gavina Newsoma, który obecnie jest wymieniany jako potencjalny kandydat Demokratów na stanowisko wiceprezydenta USA. W 2009 r. Trump przeznaczył 2,5 tys. dol. na jego nieudaną kampanię na gubernatora Kalifornii. Ostateczne Newsom objął to stanowisko w 2019 r. 

Jak informował w 2020 r. „Washington Post”, Trump jako nowojorski biznesmen wielokrotnie przekazywał darowizny na rzecz kandydatów Partii Demokratycznej, w tym m.in. Hillary Clinton – swojej rywalki o prezydenturę w 2016 r. – i Joe Bidena, z którym cztery lata później przegrał wybory prezydenckie. Darowiznę na rzecz Bidena przekazał w 2001 r. 

Według stanowych rejestrów darowizn na kampanie polityczne Trump od ok. 2010 r. zaczął przekazywać darowizny przede wszystkim Republikanom.

Bosak: Kamala Harris byłaby złą kandydatką na obecne czasy

Rezygnacja Joe Bidena była oczekiwana i jest zrozumiała, ale Kamala Harris byłaby złą kandydatką na obecne czasy przede wszystkim dlatego, że ma poglądy silnie lewicowe, a w sprawowaniu urzędu wiceprezydenta nie była skuteczna – ocenił lider Konfederacji i wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.

Po ogłoszeniu rezygnacji z ubiegania się o drugą kadencję prezydenta USA, Joe Biden oświadczył w niedzielę, że popiera potencjalną kandydaturę swojej wiceprezydent Kamali Harris w listopadowych wyborach. 

– Decyzja o rezygnacji prezydenta Joe Bidena z ubiegania się o kolejną kadencję była oczekiwana i jest zrozumiała

– powiedział PAP Bosak.

Zaznaczył, że pomimo poparcia przez Bidena Kamali Harris, nie jest wcale oczywiste, kto będzie kandydatem Demokratów na prezydenta w tegorocznych wyborach, w związku z czym trudno jest spekulować, kto ma większe szanse na zwycięstwo. 

Bosak zwrócił uwagę, że „kampanie wyborcze wynikają z rezonowania wyborczych nastrojów”, z kolei proces rządzenia w dużej mierze zależy od decydentów nowej administracji, a tych na etapie kampanii wyborczej nikt nie zna, bo decyzje w takich sprawach „zapadają po zwycięstwie”. 

Lider Konfederacji zaznaczył, że aspekty interesujące nas z polskiej perspektywy, czyli kształt polityki zagranicznej i obronnej USA, znane będą dopiero po kluczowych nominacjach na takie stanowiska jak sekretarz obrony czy sekretarz stanu. Ocenił jednocześnie, że z globalnej perspektywy potrzebny jest prezydent USA, który zdolny jest sprawować silne przywództwo. 

Pytany o słowa Donalda Trumpa, że Harris byłaby łatwiejsza do pokonania w wyborach niż Biden, Bosak ocenił, że może tak być.

– Kamala Harris ma mniej umiejętności politycznych, doświadczenia, a także autorytetu niż prezydent Biden

– powiedział Bosak, podkreślając, że nadal nie jest oczywiste, że to właśnie ona zostanie wystawiona w wyborach prezydenckich. 

Zapytany o znaczenie możliwości objęcia stanowiska prezydenta USA po raz pierwszy w historii przez kobietę, Bosak odpowiedział, że jego zdaniem w polityce decydują charakter i poglądy, a nie płeć. Według niego, Harris byłaby złą kandydatką na obecne czasy przede wszystkim dlatego, że „ma poglądy silnie lewicowe, a w sprawowaniu urzędu nie była skuteczna”. 

– Przypomnijmy, że Biden powierzył jej zarządzanie kryzysem na granicy z Meksykiem i rozwiązanie go i Harris poniosła porażkę – ten kryzys jest jeszcze powazniejszy, niż był wcześniej

– powiedział Bosak.

Niemcy/ Ekspert: nominacja Harris miałaby bardzo praktyczne korzyści dla Demokratów

Zdaniem eksperta Dominika Tolksdorfa z Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych (DGAP) nominacja Harris miałaby bardzo praktyczne korzyści dla Demokratów.

– Myślę, że w nadchodzących dniach euforia po stronie Demokratów będzie wzrastać”, stwierdził w komentarzu dla PAP Dominik Tolksdorf, który jest ekspertem ds. polityki USA. 

Wspierając Harris, wielu Demokratów ma nadzieję, że będzie ona w stanie pozyskać wyborców w niektórych ważnych „Swing states” (wahających się stanach), którzy wcześniej byli niezdecydowani; że będzie w stanie ponownie wzniecić zapał młodych i postępowych wyborców w obozie Demokratów. I że Demokraci będą w stanie pozyskać tak zwanych Double haters (podwójnych hejterów), „którzy zasadniczo odrzucają obu kandydatów, Trumpa i Bidena”, zauważył Tolksdorf. 

Republikanie, którzy w ostatnich tygodniach byli na fali wznoszącej, „stają się teraz zauważalnie nerwowi”, zwrócił uwagę ekspert, wskazując, że role zostały odwrócone. Republikanie mają starszego człowieka jako swojego kandydata przeciwko kandydatce Demokratów, która jest znacznie młodsza, „a zatem reprezentuje społeczeństwo amerykańskie znacznie lepiej niż Trump”. „Demokraci mogą na tym skorzystać w swoich kampaniach wyborczych na wszystkich szczeblach”, uważa Tolksdorf. 

Nominacja Harris „miałaby również bardzo praktyczne korzyści dla Demokratów”: Harris zna wszystkie sprawy rządowe, stanowiłaby kontynuację programu politycznego Bidena, a zebrane przez Bidena datki można byłoby z łatwością wykorzystać na kampanię Harris. Poza tym „jej nazwisko jest już znane wielu wyborcom – w przeciwieństwie do wielu innych potencjalnych kandydatów Demokratów”, stwierdził ekspert z DGAP. 

„To są pozytywne aspekty”. Jednak jednym z mankamentów Harris byłoby to, że mogłaby zostać oskarżona, że nigdy nie musiała przebijać się wewnątrzpartyjnie i że została potencjalnym kandydatem na prezydenta tylko dzięki poparciu ważnych Demokratów. „Ważne jest zatem, aby jej ewentualny wybór przez delegatów w kolejnych krokach faktycznie pozostawił wrażenie, że popiera ją duża część partyjnej bazy”, podkreślił ekspert z Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych.

Rzeczniczka: Scholz uważa Harris za „doświadczoną i kompetentną

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz uważa wiceprezydent USA Kamalę Harris za „doświadczoną, kompetentną polityk” – oświadczyła w poniedziałek rzeczniczka rządu RFN, odnosząc się do możliwości kandydowania przez Harris w listopadowych wyborach po rezygnacji prezydenta Joe Bidena z walki o reelekcję.

Jednak kanclerz nie chce ingerować w kampanię wyborczą w USA – dodała cytowana przez portal tygodnika „Spiegel” rzeczniczka, odpowiadając na pytanie, czy Scholz popiera ewentualną kandydaturę Harris. 

Rząd Niemiec przygotowuje się na wszystkie możliwe wyniki wyborów prezydenckich w USA – zapewniła. 

Scholz ogłosił już w niedzielę na platformie X, że jego „przyjaciel Joe Biden” zasługuje na uznanie za decyzję, iż nie będzie ubiegał się o drugą kadencję.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Buttigieg, Pritzker, Shapiro i Whitmer głównymi kandydatami na wiceprezydenta

Gubernator stanu Pensylwania Josh Shapiro, gubernatorka Michigan Gretchen Whitmer, gubernator Illinois JB Pritzker oraz szef resortu transportu Pete Buttigieg są wymieniani przez amerykańskie media jako potencjalni kandydaci na wiceprezydenta w przypadku ubiegania się Kamali Harris o urząd głowy państwa.

Pomimo tego, że Partia Demokratyczna nie podjęła jeszcze decyzji dotyczącej formy wyłonienia przyszłego kandydata na prezydenta USA, który zastąpiłby Joe Bidena, już teraz w mediach amerykańskich wymienia się potencjalnych wiceprezydentów, którzy mogliby wesprzeć kampanię Kamali Harris – obecnej wiceprezydentki USA, jeszcze oficjalnie nie uznanej za kandydatkę Demokratów. 

Jako ryzykowny, ale jednocześnie najbardziej wyrazisty wybór ocenia się 42-letniego Pete’a Buttigiega, obecnego sekretarza transportu USA w ramach administracji Joe Bidena, który zdążył już poprzeć Kamalę Harris i jej starania o objęcie przywództwa w Partii Demokratycznej. Buttigieg był w latach 2011-18 burmistrzem South Bend w stanie Indiana. Jest również byłym oficerem wywiadu marynarki wojennej USA, służył m.in. w Afganistanie. Za swoje zasługi został odznaczony. Brał udział w prawyborach Partii Demokratycznej na kandydata na prezydenta USA, lecz po roku wycofał się z kampanii. Jest pierwszym przedstawicielem administracji prezydenckiej otwarcie przyznającym się do homoseksualizmu. 

Gubernator Grethen Whitmer jest wymieniana jako kandydatka, która mogłaby powalczyć o poparcie w tzw. swing states, a więc stanach, gdzie ani Demokraci, ani Republikanie nie mają zdecydowanej przewagi głosów. 52-letnia Whitmer pełni funkcję gubernator Michigan od 2019 r., a wcześniej pracowała Izbie Reprezentantów i Senacie stanu Michigan. Już od dawna – odkąd w 2022 r. zwyciężyła w wyborach na gubernatora z 11-procentową przewagą – była typowana na następczynię Bidena podczas wyborów planowanych w 2028 r. Jej sukces przed trzema laty umocnił Partię Demokratyczną w Michigan, czyli w jednym z najtrudniejszych stanów dla Demokratów. 

Kolejną osobą wymienianą w mediach jest 59-letni JB Pritzker, częściowo ze względu na swoją pozycję w partii i zdolność do samodzielnego finansowania kampanii. Gubernator Illinois to znany krytyk Trumpa. Podczas pandemii Covid-19 naciskał na prezydenta, aby ten zaczął reagować szybciej na narastający kryzys. W swoim oświadczeniu na temat rezygnacji Bidena Pritzker nie poparł Harris i zamiast tego skupił się na Trumpie, stwierdzając, że „Donald Trump to przestępca z 34 wyrokami skazującymi za napaść na tle seksualnym, rasista, homofob i mizogin”. 

– Trump przechwala się, że odebrał kobietom prawo wyboru (aborcji), chce odebrać opiekę zdrowotną dziesiątkom milionów ludzi, proponuje politykę gospodarczą, która będzie kosztować klasę średnią tysiące dolarów rocznie i zagraża podstawowym amerykańskim ideałom, które są nam drogie

– oceniał Pritzker. 

Najczęściej wymienianym kandydatem jest 51-letni Josh Shapiro. Od 2023 r. jest gubernatorem jednego z najważniejszych swing states, Pensylwanii. Wcześniej, od 2017 roku, pełnił funkcję stanowego prokuratora generalnego. Jego wybór jest wskazywany ze względu na to, że jako biały heteroseksualny mężczyzna mógłby walczyć o głosy innych grup wyborców, uzupełniając w ten sposób Harris. Ponadto, mógłby wywalczyć dla Demokratów poparcie w Pensylwanii, które, jak wskazują badania, jest niezbędne do odniesienia pełnego zwycięstwa w wyborach zaplanowanych na 5 listopada. Shapiro poparł Harris w oświadczeniu opublikowanym na platformie X. 

– Znam Kamalę Harris od prawie 20 lat – oboje byliśmy prokuratorami, oboje opowiadaliśmy się za praworządnością, oboje walczyliśmy w imieniu obywateli i odnosiliśmy w tym sukcesy. (…) Kamala Harris jest patriotką godną naszego wsparcia

– napisał Shapiro, wzywając partię do zjednoczenia się wokół obecnej wiceprezydentki.

Dalsza część tekstu pod tweetem

„Economist”: Demokraci powinni wybrać swego kandydata na otwartej konwencji partii

Po rezygnacji prezydenta USA Joe Bidena z walki o reelekcję Demokraci powinni wybrać swego kandydata na otwartej konwencji partii, dając szansę wiceprezydentce Kamali Harris, jak i innym utalentowanym politykom. Ważne, że Donald Trump jest wciąż do pokonania – napisał „Economist”.

Brytyjski tygodnik podkreślił, że otwarta konwencja Partii Demokratycznej, czyli taka, podczas której o nominację ubiegać będzie się kilku kandydatów, da szanse Harris na wykazanie się talentem politycznym i ewentualne zdobycie szerszego poparcia. Wiceprezydentka „nie pokazała jeszcze, że jest silną kandydatką” – ocenił „Economist”. 

Aby zmaksymalizować swe szanse na pokonanie Trumpa, Demokraci muszą znaleźć teraz właściwą równowagę między grą na czas a walką o zachowanie jedności partii i jednocześnie zidentyfikować najlepszego kandydata na prezydenta – zarekomendował tygodnik. 

Wygląda na to, że część partyjnej starszyzny zdecydowała się już poprzeć kandydaturę Harris, ale prezydent Barack Obama czy była spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi najwyraźniej skłaniają się ku otwartej konwencji wyborczej. Problem polega na tym, że jeśli najbardziej wpływowi politycy Demokratów nie uzgodnią szybko, jak ma wyglądać wskazanie kandydata w wyborach prezydenckich, może dojść do bratobójczej walki o wpływy w partii – ostrzegł „Economist”. 

Demokraci nie mogą narzekać na brak utalentowanych polityków, którzy mogliby ubiegać się o nominację. Na szczególną uwagę zasługują: gubernatorka Michigan Gretchen Whitmer, gubernatorzy Kolorado, Kentucky i Pensylwanii, Jared Polis, Andy Beshear i Josh Shapiro, senatorzy Mark Kelly i Raphael Warnock oraz szefowa resortu handlu Gina Raimondo i minister transportu Pete Buttigieg – wyliczył tygodnik. 

Zważywszy ponadto, że Mark Kelly jest astronautą, a Raphael Warnock – pastorem, nominowanie któregoś z nich doprowadziłoby do interesującego, opartego na kontraście pojedynku z Trumpem – zwrócił uwagę „Economist”. 

Zbyt szybkie narzucenie Kamali Harris wyborcom Demokratów, nawet jeśli za jej kandydaturą przemawia doświadczenie zdobyte w Białym Domu, „nie byłoby dobre ani dla nich, ani dla Ameryki” – podsumował tygodnik.

Media: właśnie tego bał się sztab Trumpa – rezygnacji Bidena z walki o reelekcję

Właśnie tego bał się sztab wyborczy Donalda Trumpa – rezygnacji prezydenta Joe Bidena z walki o reelekcję – ocenił w poniedziałek magazyn „Atlantic”. Otoczenie byłej głowy państwa przyznaje, że wyścig wyborczy „stał się dużo trudniejszy” – podkreślił dziennik „Washington Post”.

Chris LaCivita i Susie Wiles, stratedzy, którzy zarządzają kampanią Trumpa, przyznali wiosną w rozmowie z magazynem „Atlantic”, że machina wyborcza Demokratów jest „strukturalnie lepsza” niż Republikanów. Ale tym, co sprawia, że nie jest w pełni efektywna, są rosnące obawy o wiek i kondycję Bidena. Dlatego LaCivita, Wiles i cały sztab Trumpa uczynili z tych obaw główny watek narracji Republikanów. 

Teraz, gdy prezydent wycofał się w wyścigu, „kampania zorganizowania w ten sposób, by pobić Bidena, musi być wymyślona od początku. (…) I to jest dokładnie to, czego zespół Trumpa się obawiał” – skomentował „Atlantic”. 

„Washington Post” przytoczył w poniedziałek rano średnią z 11 sondaży przeprowadzonych po niefortunnej debacie telewizyjnej Bidena i Trumpa; dziennik policzył, że w badaniach tych Trump miał tylko 1,5 proc. przewagi nad wiceprezydent Kamalą Harris, a Bidena wyprzedzał średnio o 1,9 proc. 

Waszyngtoński dziennik przekazał, że otoczenie byłego prezydenta jest zaniepokojone „nowym otwarciem” w wyścigu wyborczym. Sam Trump dał upust swej frustracji, pisząc w mediach społecznościowych, że teraz zmuszony będzie „zacząć wszystko od początku”, podczas gdy już wcześniej musiał „poświęcać czas i pieniądze” na walkę z Bidenem. 

Anonimowe źródła ze sztabu Republikanów przyznały w rozmowach z „WP”, że Harris „przyniesie nowe wyzwania”. „Wielu ludzi bliskich Trumpowi powiedziało, że oczekują, iż Harris będzie bardziej efektywnie komunikować się” w wielu sprawach niż Biden. 

Ponadto rozmówcy dziennika uznali, że fakt, iż jest ona bardziej krytyczna wobec rządu Izraela niż prezydent, może zneutralizować częściowo problemy, jakie ma Partia Demokratyczna w związku z wojną w Strefie Gazy. 

Sztab wyborczy Trumpa jest też bardzo zaniepokojony tym, że Harris, jeśli zostanie kandydatką swej partii, może wskazać na swego wiceprezydenta któregoś z bardzo popularnych polityków ze stanów „wahadłowych”, takich jak senator Mark Kelly z Arizony czy gubernator Josh Shapiro z Pensylwanii – zauważył „WP”. 

W ocenie dziennika taki wybór zwiększyłby szanse Demokratów w wyborach. Jak ocenił jeden z rozmówców „WP”, wysokiej rangi polityk Republikanów, wyścig „właśnie stał się o wiele trudniejszy”. 

Niedziela, kiedy Biden poinformował, że wycofuje się z walki o reelekcję, „nie była dobrym dniem dla Trumpa” – dodał. 

W ciągu siedmiu godzin po rezygnacji prezydenta z udziału w wyborach drobni darczyńcy wpłacili niemal 47 mln dolarów na konta organizacji non-profit ActBlue, zbierającej fundusze dla Partii Demokratycznej – podał portal amerykańskiej gazety „The Hill”.

Exit mobile version