Spis treści
Na środowym (10 lipca) spotkaniu z przedstawicielami mediów premier Donald Tusk przekonywał, iż w sprawie zmian w prawie autorskim nie ma „konfliktu interesów”, a zarówno rząd, jak i media chcą dojść do „wspólnego celu”. Rozmowy dotyczące wdrażania unijnej dyrektywy DSM (Digital Single Market) mają potrwać do godz. 15.
Na spotkaniu z przedstawicielami mediów premier przekonywał, iż środowy dialog ujawni, że między nimi a rządem nie ma „konfliktu interesów” ani „zasadniczych konfliktów opinii”.
– Być może są wątpliwości dotyczące drogi dojścia, ale raczej do wspólnego celu
– wskazał.
– Nie mam wątpliwości, że w interesie zarówno mediów, dziennikarzy, twórców, ale też w interesie każdej przyzwoitej władzy publicznej jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów, i to nie tylko niezależności politycznej
– dodał Tusk, wskazując, że chodzi również o niezależność wobec Big Techów.
Odnosząc się do unijnej dyrektywy, która wdrażana jest w oprotestowywanych przez wydawców zmianach w prawie autorskim, premier podkreślił, że trudno w europejskich krajach znaleźć model jej implementacji, który byłby „optymalny” i który „łatwo byłoby naśladować”.
– Ale być może (…) to jest ten moment, kiedy będziemy musieli umieć wypracować taki pozytywny ewenement
– powiedział.
1. Marszałkini Senatu: zadaniem państwa jest stworzenie takiego prawa, które będzie chroniło twórców
Marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła w środę, że zadaniem państwa jest stworzenie takiego prawa autorskiego, które będzie chroniło twórców – od artystów po dziennikarzy i wydawców. „Chcemy przygotować dobre, bezpieczne, mądre, nowoczesne prawo” – zapewniła.
Podczas spotkania z przedstawicielami mediów ws. zmian w prawie autorskim Małgorzata Kidawa-Błońska przypomniała, że polskie przepisy chroniące twórców powstały przed wojną.
– Wtedy były prawem bardzo nowoczesnym, tylko że świat wokół nas się bardzo zmienił i nie zauważyliśmy, że trzeba to rozpatrywać w zupełnie inny sposób
– powiedziała.
Według marszałkini Senatu, unijna dyrektywa DSM (Digital Single Market), którą ma wdrażać do polskiego porządku prawnego przygotowywana nowela ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, „to krok w dobrą stronę”.
– Ale ona także nie rozwiązuje wszystkich problemów – ani państwa, ani różnych innych środowisk. To jest próba uporządkowania tego, co się dzieje, bo świat się zmienił. Internet brutalnie wszedł w nasze życie z dobrymi i złymi rzeczami i musimy się w tym wszystkim odnaleźć. Zadaniem państwa jest stworzenie takiego systemu, prawa, które będzie chroniło tych, którzy wytwarzają wartości intelektualne – od artystów po dziennikarzy, wydawców, którzy nie mogą przegrywać w konkurencji z gigantami
– podkreśliła, zwracając się do gości spotkania.
Dodała, że „przed nami zmierzenie się z tym, co nas czeka w przyszłości – z problemem sztucznej inteligencji, wielu innych spraw, które są tuż przed nami, a my na to nie jesteśmy przygotowani”.
– Nie wiem, jak potoczy się dzisiejsza dyskusja, ale na pewno my, parlamentarzyści, chcemy przygotować naprawdę dobre, bezpieczne, mądre prawo, które będzie prawem nowoczesnym i da gwarancję, że przynajmniej na jakiś czas interesy tych wszystkich środowisk będą zabezpieczone
– zapewniła Kidawa-Błońska.
Środowe spotkanie w centrum „Dialog” z udziałem premiera Donalda Tuska, marszałek Senatu i przedstawicieli mediów to reakcja szefa rządu na ubiegłotygodniowy apel wydawców oraz dziennikarzy polskich mediów do polityków, by zmienili uchwalone w Sejmie niekorzystne dla mediów przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych. W apelu podkreślono, że w trakcie uchwalania przepisów o prawie autorskim w świecie cyfrowym zlekceważono ich postulaty, o których realizację zabiegali.
Wydawcy obawiają się, że przepisy doprowadzą do „zagłodzenia mediów” przez duże platformy cyfrowe. W przypadku sporu o tantiemy, rekompensaty za ekspozycję treści w sieci oraz ochrony przed ich kopiowaniem chcieliby również wprowadzenia instrumentu mediacji między platformami i wydawcami. Zdaniem wydawców, postulaty te zostały zignorowane zarówno przez MKiDN, jak i Sejm.
Pod apelem podpisali się wydawcy oraz dziennikarze polskich mediów – łącznie ponad 350 tytułów gazet i portali lokalnych.
2. R. Imielski: nie chodzi o to, żeby media miały więcej pieniędzy, ale o jakość demokracji
Nie chodzi o to, czy ja, jako Roman Imielski, czy my jako media, będziemy mieli więcej pieniędzy, tu chodzi o jakość demokracji – powiedział Roman Imielski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” przed spotkaniem premiera z mediami. Jak mówił, liczyć powinien się „dziennikarz, nie algorytm”.
– Jako dziennikarze, redaktorzy i wydawcy oczekujemy, że premier Donald Tusk uwzględni nasze postulaty dotyczące implementacji dyrektywy unijnej. (…) Dlatego, że tu nie chodzi o to, czy ja, jako Roman Imielski, Gazeta Wyborcza, czy my, jako media, będziemy mieli więcej pieniędzy, tu chodzi o jakość demokracji, która dzisiaj, jeśli chodzi o dostęp do informacji publicznej jest zmonopolizowana przez gigantów technologicznych, którzy zarabiają też na naszej pracy, wykorzystują nasze teksty. To są ogromne pieniądze, dziesiątki miliardów złotych, a nie chcą się tymi pieniędzmi z mediami podzielić
– powiedział Imielski.
Zwrócił uwagę, że „z roku na rok, chociażby w Stanach Zjednoczonych, spada drastycznie liczba dziennikarzy pracujących w mediach jakościowych, właśnie kosztem tego, że takie koncerny jak Google czy Facebook, odbierają źródła finansowania mediom tradycyjnym, poprzez zmonopolizowanie rynku cyfrowego”.
– Liczymy, że premier Donald Tusk to zrozumie, bo tutaj na końcu całej tej walki o implementację dyrektywy unijnej, jest po prostu obywatel i jego prawo do dostępu do informacji publicznej, sprawdzonej jakościowo
– zaznaczył.
Przyznał, że poprawki zaproponowane do ustawy przez Lewicę, by ich satysfakcjonowały, ale wie, że nie mają poparcia w reszcie koalicji rządzącej.
– Dlatego chcemy się z spotkać z premierem Donaldem Tuskiem i wytłumaczyć mu, dlaczego to jest takie ważne z punktu widzenia jakości demokracji i tego, żeby media jakościowe nie były wypierane przez algorytmy. Bardzo podobna mi się takie stwierdzenie: „dziennikarz, nie algorytm”
– podkreślił.
Pytany o to, czy można wierzyć, że we wrześniu będzie gotowa nowa ustawa medialna, powiedział:
– Nie jesteśmy dziećmi i generalnie słowom polityków wierzymy dosyć ostrożnie, więc ja wolałbym, żeby tutaj i teraz Senat zaczął prawdziwe działania nad zmianą tej ustawy.
– Chcielibyśmy, żeby nowa koalicja demokratyczna zrozumiała, że wolne, jakościowe media są bardzo ważne dla jakości demokracji. Chodzi nam o dwie proste sprawy. Po pierwsze, chodzi o to, żeby była szybka ścieżka arbitrażu i żeby to załatwiał UOKiK, żeby to nie trwało latami, tylko żeby to trwało kilka miesięcy, maksymalnie rok, może osiem miesięcy, to kwestia dogadania się
– wyjaśnił Imielski.
– Druga rzecz jest taka, o której mówimy już od dawna, to jest problem nie tylko Polski, ale światowy, że media z roku na rok są osłabiane przez koncerny, poprzez to, że one coraz bardziej monopolizują rynek reklamy cyfrowej. (…) To jest niebezpieczne, ponieważ to osłabia media tradycyjne, a żyjemy w świecie pełnym fake newsów, kto ma z nimi walczyć, jeśli nie dziennikarze, algorytmy na pewno nie będą z tym walczyć
– podkreślił.