Przywódcy 27 krajów UE w czwartek 927 czerwca) przed północą zdecydowali o podziale najwyższych unijnych stanowisk. Przewodniczącą Komisji Europejskiej pozostanie Ursula von der Leyen. Portugalczyk Antonio Costa będzie szefem Rady Europejskiej; Estonka Kaja Kallas – szefową unijnej dyplomacji.
Ostatecznie nowych przywódców nie wybrano jednomyślnie. Swój sprzeciw na szczycie zaznaczyli premier Włoch Giorgia Meloni oraz szef węgierskiego rządu Viktor Orban. Meloni była przeciwna Coście i Kallas, a Orban – von der Leyen. Włoszka z kolei wstrzymała się od głosu w sprawie von der Leyen, Orban – w sprawie premierki Estonii.
Na konferencji po posiedzeniu Ursula von der Leyen powiedziała, że jest wdzięczna za wybój jej kandydatury na kolejny mandat w KE.
– Z silnym poczuciem misji podejmę się odpowiedzialności kolejnego przewodniczącego Rady Europejskiej”
– napisał na swoim koncie na X Costa. Portugalczyk podziękował członkom Rady za zaufanie oraz pogratulował nominacji von der Leyen i Kallas.
Costa, który obejmie stanowisko 1 grudnia napisał, że będzie „w pełni zaangażowany w promowanie jedności między 27 państwami członkowskimi”, dodał też, że skupi się na realizacji priorytetów strategicznych na kolejne pięć lat, które Rada zatwierdziła podczas posiedzenia w Brukseli.
Podczas konferencji po szczycie Costa, który połączył się z Brukselą online z Portugalii, zapewnił obecnego przewodniczącego Rady, że będzie „kontynuował jego mandat”. Podziękował również – po portugalsku – za wsparcie swojemu politycznemu oponentowi, portugalskiemu premierowi Luisowi Montenegro.
Na konferencji po posiedzeniu Kaja Kallas powiedziała, że jej nominacja to „honor dla Estonii, która jest małym państwem należącym do Unii od 20 lat”. Premierka Estonii napisała na X, że czuje się zaszczycona nominacją oraz podziękowała za zaufanie.
– Musimy kontynuować współpracę, aby zapewnić, że Europa jest skutecznym globalnym partnerem i aby zapewnić naszym obywatelom wolność, bezpieczeństwo i dobrobyt.
Posiedzenie przywódców państw Unii rozpoczęło się w Brukseli w czwartek o godz. 16, a zakończyło przed północą. Chociaż debata dotycząca obsady kluczowych unijnych stanowisk była głównym tematem spotkania, to była omawiana dopiero na końcu, m.in. po dyskusji o sytuacji na Bliskim Wschodzie i priorytetach Rady Europejskiej na najbliższe pięć lat. Według unijnych źródeł agenda szczytu została zaplanowana w taki sposób po naciskach premierki Włoch Giorgii Meloni, która chciała najpierw rozmawiać o priorytetach, a potem o nazwiskach.
Zaplanowany pierwotnie na dwa dni szczyt potrwał jeden dzień. Z powrotem do stolicy – jak zwracali uwagę dyplomaci – spieszył się prezydent Francji Emmanuel Macron ze względu na przyspieszone wybory parlamentarne, które odbędą się w niedzielę.
Szefa Komisji Europejskiej wybierają szefowie państw i rządów w Radzie Europejskiej. Zgodnie z traktatem kandydat musi zdobyć większość kwalifikowaną, a więc w praktyce poparcie co najmniej 15 z 27 krajów członkowskich. Nowego przewodniczącego musi zaakceptować Parlament Europejski; Ursula von del Leyen będzie musiała otrzymać 361 głosów w liczącym 720 posłów europarlamencie.
– Będę się teraz starać się o poparcie w Parlamencie Europejskim, po tym jak przedstawię eurodeputowanym mój program polityczny na kolejną kadencję
– powiedziała VdL podczas konferencji po posiedzeniu w Brukseli.
Jak powiedziała w czwartek szefowa PE Roberta Metsola, nie wiadomo jeszcze czy nominację kandydatki na szefową KE uda się zatwierdzić podczas najbliższej sesji plenarnej europarlamentu, która rozpocznie się 16 lipca w Strasburgu. Ostateczny program sesji zostanie ustalony dopiero 11 lipca, ale eurodeputowani najpierw skupią się na wyborze prezydium europarlamentu.
W poprzednich latach wybory do PE odbywały się wcześniej np. już w maju (tegoroczne przypadły na 6-9 czerwca), więc w lipcu udawało się zorganizować dwie sesje plenarne, na co tym razem nie było czasu. Jeśli decyzja dotycząca obsady kluczowego stanowiska w KE nie zapadnie podczas lipcowej sesji europarlamentu, zostanie ona przeniesiona na posiedzenie we wrześniu.
Ursula von der Leyen ponownie szefową Komisji Europejskiej
Była szefowa niemieckiego resortu obrony, stronniczka byłej kanclerz Angeli Merkel, inicjatorka i orędowniczka planu osiągniecia przez UE neutralności klimatycznej w ramach Europejskiego Zielonego Ładu oraz pogłębiania współpracy UE w dziedzinie obronności Ursula von der Leyen została ponownie szefową Komisji Europejskiej.
Prawie 5 lat temu przywódcy państw Unii Europejskiej, podczas szczytu w Brukseli, wysunęli wspólnie jej kandydaturę na funkcję przewodniczącej KE, a dwa tygodnie później PE wybrał ją na tę funkcję. Stała się pierwszą przedstawicielką Niemiec na tym stanowisku od ponad 50 lat.
Już po nominacji a jeszcze przed wyborem w 2019 r. wielu dyplomatów i polityków podkreślało jej stanowcze stanowisko wobec Rosji, co wśród niemieckiej klasy politycznej nie było czymś oczywistym.
W 2022 r. opowiedziała się twardo za pomocą Unii Europejskiej dla Ukrainy, która została napadnięta przez Rosję. Szybko też KE zaproponowała pierwszy pakiet sankcji, a od tego czasu przyjęto ich czternaście.
Niemka złożyła też serię wizyt w atakowanej przez Rosjan Ukrainie, wspierając dążenia Kijowa do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Unią. W niecałe cztery miesiące od złożenia wniosku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego.
Pod koniec 2019 r., na początku swojego mandatu budowała swoją politykę wokół polityki klimatycznej.
Wtedy za największe wyzwanie uznała osiągnięcie przez UE neutralności klimatycznej w 2050 r. By zrealizować ten cel, KE przygotowała największy pakiet legislacyjny w historii wspólnoty, zwanym Europejskim Zielonym Ładem. Jego celem jest dekarbonizacja wielu obszarów europejskich gospodarek, od transportu i budownictwa po rolnictwo.
Wprowadzane niemalże taśmowo regulacje w pewnym momencie zaczęły jednak rodzić wątpliwości – czy na pewno Unię na to stać i czy jest przygotowana na tak głęboką transformację? Masowe protesty rolników, jakie odbyły się w ostatnich miesiącach w wielu europejskich krajach, mogą okazać się wierzchołkiem góry europejskiego niezadowolenia, jeśli koszt klimatycznej transformacji zacznie doskwierać innym grupom społecznym. Będzie to wyzwaniem dla KE w kolejnej kadencji, także dla von der Leyen.
Trzecim elementem, za który zostanie zapamiętana w trackie swojej kadencji, będą działania związane z pandemią.
Przedstawiła pomysł wspólnych zakupów szczepionek, który został zrealizowany. Ten fakt przyćmił jednak skandal z jej udziałem. Niemka miała wymienić SMS-y z prezesem Pfizera w szczytowym momencie negocjowania wielomiliardowego kontraktu, ale ich treści nie można było potem ustalić, bo wiadomości zniknęły ze służbowego telefonu przewodniczącej.
Przewodnicząca KE jako pierwsza zaczęła mówić o potrzebie wspólnej odpowiedzi na gospodarcze skutki pandemii. Jej plan naprawczy, który przyjął nazwę Funduszu Odbudowy, podchwycił francuski prezydent Emmanuel Macron wraz z kanclerz Angelą Merkel. Stanowisko Berlina było w tej sprawie kluczowe, bo nowy fundusz przełamał niemieckie tabu o zaciąganiu pożyczek na rynkach przez Unię w kwotach pozwalających na olbrzymie inwestycje publiczne w krajach potrzebujących gospodarczego przyspieszenia.
Przed objęcie teki szefowej KE Von der Leyen była bliską współpracowniczką Angeli Merkel. W jej gabinetach pełniła kolejno funkcje: w latach 2005–2009 minister ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży, od 2009 do 2013 r. minister pracy i spraw społecznych, od 2013 minister obrony.
Von der Leyen wielokrotnie opowiadała się za zwiększaniem niemieckich wydatków wojskowych, mimo zastrzeżeń, jakie mieli w tej sprawie współrządzący politycy z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Niemiecka minister obrony zapewniała o realizacji celów NATO, choć to za jej urzędu topniejąca regularnie liczba żołnierzy Bundeswehry spadła do najniższego poziomu w powojennej historii RFN – 166,5 tys. Ponadto krytycy von der Leyen podnosili argument, że duża część ciężkiego sprzętu Bundeswehry, w tym samoloty i czołgi, nie nadaje się do użycia.
W odpowiedzi na krytykę von der Leyen zapowiedziała pod koniec 2017 r. powiększenie liczebności Bundeswehry w ciągu siedmiu lat do prawie 200 tys. żołnierzy.
Von der Leyen wykazała także zrozumienie dla krajów bałtyckich, wyrażających obawy w związku z polityką Rosji. W jednym z wywiadów dla telewizji ZDF w 2016 r. wyraziła opinię, że Berlin powinien prowadzić dialog z Moskwą, jednak konieczne jest wzmocnienie NATO, by rozmawiać „z pozycji siły”. Potępiła później Rosję za rozpoczęcie konfliktu na Ukrainie i podkreślała nienaruszalność granic państwa ukraińskiego.
Ursula von der Leyen urodziła się w 1958 r. w Brukseli. Jest córką byłego premiera Dolnej Saksonii, urzędnika Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i byłego dyrektora generalnego do spraw konkurencji w KE Ernsta Albrechta. Ma siedmioro dzieci, a jej mężem jest wywodzący się z niemieckiej rodziny arystokratycznej profesor Heiko von der Leyen.
Antonio Costa – szefem Rady Europejskiej zostanie portugalskie „zwierzę polityczne”
Były premier Portugalii Antonio Costa, który dwa lata temu zdobył historyczną większość w parlamencie, a w listopadzie ub. roku podał się do dymisji z powodu afery korupcyjnej, znowu wróci do wielkiej polityki jako szef Rady Europejskiej. W kraju ma opinię „zwierzęcia politycznego”.
Luis Almeida Sampaio, były ambasador Portugalii m.in. w Pradze, Berlinie i przy NATO w wywiadzie dla dziennika Expresso porównał Costę do lisa z książki Isaiaha Berlina „Jeż i lis”, czyli zwierzęcia bardzo zwinnego, przebiegłego i zdolnego do wykorzystywania okazji.
Urodzony w Lizbonie syn sławnego pisarza i znanej dziennikarki, która zasłynęła jako orędowniczka walki kobiet o prawo do aborcji w czasach reżimu Antonio Salazara, do polityki wszedł w wieku 30 lat. I przeszedł niemal wszystkie jej szczeble – od posła zgromadzenia narodowego, przez ministra sprawiedliwości w rządzie Antonio Guterresa (obecnie sekretarz generalny ONZ), Parlament Europejski (europosłem był jedynie rok, piastował stanowisko wiceprzewodniczącego europarlamentu), otrzymał tekę ministra spraw wewnętrznych w rządzie premiera Socratesa i zasiadał w fotelu burmistrza Lizbony po stanowisku premiera, które pełnił 8 lat.
Władzę w portugalskim parlamencie Costa przejął brawurowo. Chociaż wybory parlamentarne w 2015 r. wygrała centroprawica pod rządami Pedra Passosa Coelho nie była ona w stanie stworzyć rządu większościowego. Costa jako lider socjalistów odmówił poparcia Coelho, a zamiast tego stworzył rząd z poparciem lewicy i komunistami i zabrał stołek posadę. Po raz pierwszy w historii Portugalii partia, która nie wygrała wyborów, stworzyła rząd. Nowy rząd Costy został określony mianem „geringonça”, czyli „wynalazku”, „ustrojstwa”, które nie ma prawa działać, a jednak funkcjonuje.
Kariera polityczna Costy doznała ciosu, kiedy w listopadzie 2023 r. portugalski premier podał się do dymisji po tym, gdy prokuratura objęła go śledztwem dotyczącym korupcji. W sprawę zamieszani byli członkowie socjalistycznego rządu Costy i jego najbliżsi współpracownicy. Sam polityk dotychczas nie usłyszał zarzutów, nie ma również statusu podejrzanego. Costa powiedział, że rezygnuje, ponieważ uwikłanie w aferę korupcyjną nie licuje z godnością stanowiska.
W Portugalii Costa ma opinię bardzo dobrego negocjatora, chociaż raczej pragmatyka niż świetnego mówcy. Portugalczycy mówią jednak, że chociaż premier nie posługuje się w debatach językiem literackim, to jego logiczną argumentację ciężko obalić.
Nieoficjalnie w Brukseli mówi się, że Costa jest „przyjacielem wszystkich unijnych przywódców, ale najmniej lubi Tuska”. Portugalczyk miał oskarżać byłego przewodniczącego Rady Europejskiej o klęskę nominacji socjaldemokraty Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej. Na konferencji prasowej tuż po upadku kandydatury Holendra, Portugalczyk nie ukrywał irytacji mówiąc, że Polak „nie wykazał się szczególnymi umiejętnościami w zarządzaniu negocjacjami” i, że „nie zdołał zapobiec ich chaotycznemu i zdezorganizowanemu przebiegowi”. Obrońcy Tuska mówią jednak, że Costa oskarżył Polaka o to, co tak naprawdę zrobił premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który widząc marne szanse dla nominacji Timmermansa, przeforsował kandydaturę Josepa Borrella na szefa unijnej dyplomacji. Tusk dzisiaj mówi o Coście „dobry kolega”.
O stanowisku szefa Rady Europejskiej Costa miał ponoć marzyć od dawna. Miał też spore poparcie – jego kandydaturę miał promować m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Costa ma też poparcie nowego centroprawicowego rządu z premierem Luisem Montenegro na czele, z którym miał zresztą prowadzić zakulisowe rozmowy na ten temat jeszcze przed wyborami do PE. Sam Costa miał się już zresztą przygotowywać do tej roli od dawna – zaczął publikować w prasie artykuły na temat UE, założył konto na X, gdzie mówi praktycznie tylko o sprawach europejskich, a także bierze udział w konferencjach poświęconych UE. W ostatniej u boku Hermana van Rompuya, byłego przewodniczącego Rady Europejskiej.
Kaja Kallas, największy międzynarodowy sukces Estonii
Estońska premierka Kaja Kallas, zgodnie z ustaleniami szczytu w Brukseli, zostanie szefową unijnej dyplomacji. Chociaż dzięki bezkompromisowej postawie wobec Rosji po inwazji na Ukrainę zyskała olbrzymią rozpoznawalność zagranicą, to w kraju jej pozycja zaczęła słabnąć.
Kallas będzie pierwszą przedstawicielką z Europy Środkowej na stanowisku wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i obronnych, a także pierwszą w historii Estonką na tak wysokim międzynarodowym stanowisku.
Kaja Kallas ma 47 lat i od trzech lat pełni funkcję szefowej estońskiego rządu. W polityce jest od 15 lat.
Zaczęła być rozpoznawalna po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wówczas umiejętnie przebijała się z przekazem do międzynarodowych mediów. Zasłynęła wywiadem udzielonym grupie dziennikarzy przed szczytem NATO w Brukseli w czerwcu 2022 r. Powiedziała wtedy, że zgodnie z planami obrony NATO Estonia zostałaby wymazana z mapy, a historyczne centrum jej stolicy zrównane z ziemią w przypadku rosyjskiego ataku.
Brukselskie media – jak wspomina jeden z estońskich dziennikarzy – zwróciły na nią uwagę, bo w przeciwieństwie do zachodnich liderów, którzy ostrożnie ważyli słowa, ona mówiła jasno i dosadnie o zagrożeniu, jakim była Rosja.
Dlatego nominacja Kallas na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji to dobra wiadomość dla Europy Środkowej.
– Będzie podtrzymywać zainteresowanie zagrożeniem ze Wschodu. Poza tym to największa nominacja międzynarodowa w historii Estonii
– mówi PAP estoński korespondent telewizyjny i radiowy w Brukseli Joosep Vark.
Międzynarodowa kariera Estonki odbiła się jednak na sytuacji wewnętrznej w kraju. Kallas nie była w stanie doprowadzić do zgody w rządzie w sprawie zerowego deficytu budżetowego i ustabilizować finansów publicznych. W efekcie Estonia otarła się w czerwcu o procedurę nadmiernego deficytu. Tymczasem Tallin jest, obok Sztokholmu, jedyną stolicą unijną, wobec której Komisja Europejska na uruchomienie tego postępowania nigdy się nie zdecydowała. Rząd podniósł też podatki, co wzbudziło spore niezadowolenie w kraju.
Spadek popularności premierki wśród Estończyków odbija się w sondażach jej liberalnej Estońskiej Partii Reform. W wyborach parlamentarnych w 2023 r. ugrupowanie to zdobyło 31 proc. głosów. Tymczasem zgodnie z sondażem opublikowanym w środę obecnie partia ta mogłaby liczyć zaledwie na 17 proc. i drugie miejsce za opozycyjną centroprawicową partią Ojczyzna.
Pomimo popularności w europejskich mediach Kallas ponoć kiepsko radzi sobie z komunikacją w kraju. Kiedy we wrześniu zeszłego roku okazało się, że jej mąż Arvo Hallik miał udziały w firmie Stark Logistics, która nadal prowadziła interesy w Rosji wbrew nakładanym na Kreml sankcjom gospodarczym, premierka nie była w stanie wybronić się w oczach opinii publicznej. „Ona dobrze sobie radzi w mediach europejskich, bo nie zadają jej trudnych pytań, a na takie w kraju często się obraża” – mówi jeden z estońskich dziennikarzy.
Do jej krytyków należy też były premier i estoński komisarz, obecnie europoseł Andrus Ansip, który należy do tej samej Estońskiej Partii Reform. Kallas w trakcie swoich rządów miała więc opozycję we własnej partii. Ansip nazywał ją „księżniczką”, co miało stanowić nawiązanie do jej ojca Siima Kallas, byłego premiera, estońskiego komisarza i prezesa banku centralnego, a obecnie posła partii córki, który zapewne miał na ścieżkę jej kariery spory wpływ.
Ansip krytykował ją m.in. za decyzje gospodarcze. Kallas odpowiadała cieszącemu się wciąż dużym uznaniem w kraju politykowi, nazywając go maszyną do lemoniady.
– Jeśli włożysz pieniądze, na pewno dostaniesz lemoniadę. Jeśli postawimy mikrofon przed Ansipem, w stronę Kai Kallas na pewno poleci jakaś trucizna
– mówiła.
Kallas na czele unijnej dyplomacji zastąpi Hiszpana Josepa Borrella.
Tusk: wybraliśmy odpowiednich ludzi na najwyższe stanowiska
Premier Donald Tusk po szczycie w Brukseli wyraził satysfakcję, że unijni przywódcy wybrali odpowiednich ludzi na najwyższe stanowiska w UE. Wyraził też zadowolenie z wyniku rozmów ws. obronności. „Dziś zaproponowane przez nas inicjatywy obronne stają się europejskie” – oświadczył.
– Mamy na stole dwie takie inicjatywy, obie zrodzone w Warszawie: polsko – grecką inicjatywę w sprawie obrony powietrznej i kraje bałtyckie – polską inicjatywę w sprawie obrony granic. Wszyscy w UE muszą zdać sobie sprawę, że obrona europejskiego nieba i granic z Rosją i Białorusią jest naszym wspólnym obowiązkiem i leży w naszym wspólnym interesie
– podkreślił premier w przekazanym dziennikarzom pisemnym oświadczeniu w piątek tuż po północy.
– Jestem usatysfakcjonowany, że wspólnie z innymi europejskimi liderami wybraliśmy odpowiednich ludzi na stanowiska” – zauważył. „Moim priorytetem było pokazanie, że Europa jest stabilna i przewidywalna. Zapewni to Ursula von der Leyen. Kaja Kallas rozumie ryzyko, jakie niesie ze sobą Rosja i Białoruś. Rozumie polską wrażliwość. Z niecierpliwością czekam również na ponowne powitanie mojego doświadczonego kolegi, premiera Costy, na czele stołu Rady Europejskiej
– oświadczył premier.
– Teraz możemy przystąpić do realizacji programu i wzmacniania potencjału obronnego Europy
– podsumował.
Włochy/ Premier Meloni: porozumienie w sprawie najwyższych stanowisk w UE jest błędne
Włoska premier Giorgia Meloni oświadczyła po szczycie Unii Europejskiej w Brukseli, na którym przywódcy zdecydowali o podziale najwyższych unijnych stanowisk, że przegłosowana propozycja jest „błędna”. Jej zdaniem przeciwne stanowisko Włoch nie zagrozi ich pozycji w UE.
Włoska premier napisała w tweecie po obradach:
– Propozycja sformułowana przez Europejską Partię Ludową, socjalistów i liberałów w sprawie europejskich stanowisk jest błędna w metodzie i jeśli chodzi o sedno. Postanowiłam jej nie popierać z szacunku dla obywateli i wskazówek, jakie od nich napłynęły w wyborach .
– Dalej pracujemy nad tym, aby nareszcie nadać Włochom wagę, jaka przypada im w Europie
– dodała szefowa rządu.
Podczas rozmowy z dziennikarzami Giorgia Meloni stwierdziła następnie:
– Nie zgadzam się z tym, że głosowanie przeciw wystawia na ryzyko naszą pozycję w UE. To byłoby haniebne, gdyby kazali nam za to zapłacić.
Odnosząc się do drugiej kadencji przewodniczącej Komisji Europejskiej Meloni wyjaśniła:
– Nie chodzi o Ursulę von der Leyen, ale o to, jaką chce prowadzić politykę. A na to nie mamy odpowiedzi.
– Rolą Włoch nie jest stawanie w ogonku. W ten sposób nikt nas nie zauważy
– dodała Meloni.
– Myślicie, że trzeba stawać w kolejce, żeby wyjść z izolacji? Ja myślę, że jest się zdecydowanie mniej izolowanym, kiedy ma się zdolność przywództwa. Uważam, że taka jest rola Włoch
– oznajmiła premier.
Podkreśliła: „Kiedy się z czymś zgadzam, mówię to, kiedy się nie zgadzam, mówię to”.