Grupa BRICS, w której prezydencję sprawuje obecnie Rosja, bywa oceniana jako próba poszerzania wpływów Rosji i Chin, tworzenia bloku alternatywnego wobec prozachodniej G7 i budowy nowego ładu światowego. Przyjęcie w styczniu 2024 r. czterech nowych członków skomplikuje jednak podejmowanie decyzji i może utrudnić realizację takich ambicji – oceniają eksperci.
Gdy w 2001 roku ekonomista banku Goldman Sachs Jim O’Neill po raz pierwszy użył akronimu BRIC na określenie Brazylii, Rosji, Indii i Chin, nie miał na myśli sojuszu, którego celem będzie podważenie zachodniej dominacji w sprawach globalnych.
Spotkania państw w takiej grupie zaczęły się w 2006 roku, a cztery lata później przyjęto do niej RPA, co stworzyło BRICS. Rozmawiano o możliwościach inwestycyjnych w gospodarkach wschodzących. Obecnie wydaje się, że blok ma bardziej dalekosiężne „ambicje geopolityczne” – zauważyła agencja Reutera.
W 2023 roku podczas szczytu BRICS w Johannesburgu do grupy – niebędącej formalną organizacją międzynarodową – zaproszono sześć kolejnych państw: Egipt, Etiopię, Arabię Saudyjską, ZEA, Iran i Argentynę. Władze RPA, gospodarza szczytu, ogłosiły, że zainteresowanie dołączeniem wyraziło łącznie ponad 40 krajów, w tym Algieria, Boliwia, Kuba, Demokratyczna Republika Konga, Komory, Gabon i Kazachstan.
Ostatecznie w styczniu 2024 roku do BRICS dołączyły Egipt, Etiopia, Iran i ZEA. Argentyna, gdzie prezydentem został tymczasem zwolennik sojuszu z USA Javier Milei, zrezygnowała z członkostwa. Arabia Saudyjska ogłosiła, że nie przystępuje do bloku natychmiast, ale wciąż to rozważa.
Po decyzji o rozszerzeniu grupy think tank Council on Foreign Relations spekulował, że to wynik „poszukiwania alternatywnego ładu światowego”, a stacja BBC pytała w tytule artykułu, czy „tworzy się nowy blok, by rywalizować z amerykańskim przywództwem”.
W krajach BRICS+, jak nieformalnie określa się grupę w rozszerzonym składzie, mieszka 46 proc. ludności świata. Odpowiadają one za ponad jedną trzecią globalnego PKB według parytetu siły nabywczej. Już w 2022 roku, przed przyjęciem nowych członków, udział BRICS w światowym PKB według parytetu siły nabywczej był większy niż państw G7 – wynika z danych Biura Analiz Parlamentu Europejskiego.
Pojawiły się obawy, że rosyjski dyktator Władimir Putin będzie się starał wykorzystać przypadającą w tym roku prezydencję Rosji w BRICS i październikowy szczyt grupy w Kazaniu do powiększania wpływów swojego kraju, obłożonego przez Zachód i jego sojuszników sankcjami z powodu inwazji na Ukrainę.
– Symbolika bycia traktowanym z szacunkiem przez grupę ważnych krajów znaczy (dla Rosji) więcej niż kiedykolwiek. Jednak zarówno rosyjski wpływ na BRICS, jak i praktyczna użyteczność tej grupy są ograniczone. A jako rozwinięta, ale słabo radząca sobie gospodarka, w dużej mierze odizolowana od bogatych państw, Rosja ma w tej grupie pozycję wyglądającą coraz bardziej nietypowo
– ocenił ekspert ds. Rosji i Eurazji z brytyjskiego think tanku Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS).
Komentatorzy podkreślają, że po rozszerzeniu w BRICS nadal zdecydowanie dominują gospodarczo Chiny, które odpowiadają za ponad połowę łącznego PKB tej grupy.
– Dla Pekinu BRICS miał stworzyć rodzaj przeciwwagi dla G7, która miała być głosem tzw. Globalnego Południa. To się nie sprawdziło z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że poza Chinami i Indiami udział w światowej gospodarce pozostałych uczestników formatu nie wzrósł tak znacząco, jak to przewidywano
– ocenił w rozmowie z PAP specjalista ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) dr Michał Bogusz.
– BRICS był też sposobem na zarządzanie rywalizacją z Indiami, gdzie Rosja i w mniejszym stopniu inni uczestnicy stabilizowali relacje między New Delhi i Pekinem. To się jednak skończyło wraz z osłabieniem Moskwy w wyniku wojny z Ukrainą. Teraz Rosja nie może grać roli bezstronnego rozjemcy, ponieważ wzrosła gwałtownie jej zależność od Chin
– dodał analityk OSW.
Żaden z członków BRICS nie podpisał wspólnego komunikatu po konferencji pokojowej w sprawie Ukrainy, która odbyła się niedawno w Szwajcarii, choć na spotkaniu obecne były Indie, RPA, ZEA i Brazylia – ta ostatnia w charakterze obserwatora. Rosja nie była zaproszona, a Chiny odmówiły udziału.
Przed tegorocznym szczytem przywódców państw grupy Kreml naciska m.in. na stworzenie mechanizmu handlu zbożem w BRICS, który miałby zagrozić pozycji zachodnich dostawców i amerykańskiego dolara jako waluty rozliczeniowej – oceniła na łamach dziennika „South China Morning Post” badaczka z think tanku Oxford Global Society Genevieve Donnellon-May.
Ekspertka podkreśliła przy tym, że wykorzystywanie dostaw żywności jako broni jest już kluczowym elementem strategii Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie, a Moskwa deklarowała, że chce przejąć kontrolę nad znaczną częścią globalnego handlu zbożem i nawozami. To pozwoliłoby jej wpływać na podaż, dostępność i ceny żywności.
Plany zagrożenia pozycji dolara, stworzenia niezależnych systemów transakcji finansowych, a nawet własnej waluty w BRICS pojawiają się jednak od lat i jak dotąd nie przyniosły zbyt wielu konkretnych rezultatów – podkreśliła ekonomistka z amerykańskiej organizacji Young Professionals in Foreign Policy (YPFP) Anjali Bhatt w komentarzu na portalu The Diplomat.
Używanie waluty innej niż dolar mogłoby ułatwić omijanie amerykańskich i zachodnich sankcji takim krajom, jak Rosja, Iran czy Chiny. Jak dotąd jednak nawet powołany przez BRICS Nowy Bank Rozwoju (NDB) tylko mniej niż jedną czwartą swoich projektów finansuje w lokalnych walutach – zaznaczyła Bhatt.
Eksperci od dawna stawiają pod znakiem zapytania gospodarczą, polityczną i ideologiczną spójność BRICS, a przyjęcie nowych członków dodatkowo zwiększa ryzyko sporów wewnętrznych i utrudni podejmowanie decyzji. Oprócz tlącego się od dekad sporu terytorialnego między Indiami a Chinami rozmowy może teraz utrudniać również konflikt Egiptu z Etiopią o zarządzanie zasobami wodnymi Nilu.
– W tej chwili rozszerzenie BRICS oznacza z jednej strony przekształcenie go w „klub adoracji ChRL” i marginalizację Indii w jego ramach. Wynika to przede wszystkim z faktu, że członkom nie udało się specjalnie zwiększyć wymiany gospodarczej miedzy sobą, poza tą z Chinami. Z drugiej strony oznacza to zwiększenie trudności w znalezieniu wspólnego mianownika, co osłabi i tak niezbyt wysoką sprawczość formatu
– ocenił dr Bogusz z OSW.
Jako przykład braku spójności BRICS podaje się zamieszanie, jakie przed ostatnim szczytem wywołała perspektywa obecności Putina, ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne na Ukrainie. W przypadku wizyty rosyjskiego dyktatora RPA jako sygnatariusz Statutu Rzymskiego byłaby zobowiązana do jego aresztowania. Ostatecznie po „dyplomatycznych manewrach” Putin pozostał w Rosji.