Zabrakło nam cwaniactwa w końcówce meczu z Holandią. Komentarze po debiucie Polaków w Euro 2024

Fot. PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Fot. PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Polska – Holandia 1:2

Grupa D: Polska – Holandia 1:2 (1:1). 

Bramki: 1:0 Adam Buksa (16-głową), 1:1 Cody Gakpo (29), 1:2 Wout Weghorst (83). 

Żółta kartka – Holandia: Joey Veerman. 

Sędzia: Artur Soares Dias (Portugalia). Widzów: 50 000. 

Polska: Wojciech Szczęsny – Jan Bednarek, Bartosz Salamon (87. Bartosz Bereszyński), Jakub Kiwior – Przemysław Frankowski, Taras Romanczuk (55. Bartosz Slisz), Piotr Zieliński (78. Jakub Piotrowski), Kacper Urbański (55. Karol Świderski), Sebastian Szymański (46. Jakub Moder), Nicola Zalewski – Adam Buksa. 

Holandia: Bart Verbruggen – Denzel Dumfries, Stefan de Vrij, Virgil van Dijk, Nathan Ake (87. Micky van de Ven) – Jerdy Schouten, Tijjani Reijnders, Joey Veerman (62. Georginio Wijnaldum) – Xavi Simons (62. Donyell Malen), Memphis Depay (81. Wout Weghorst), Cody Gakpo (81. Jeremy Frimpong). 

Zgodnie z przewidywaniami od początku meczu inicjatywa należała do Holendrów. To oni dłużej utrzymywali się przy piłce i próbowali zagrozić bramce strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego. 

Skupieni na defensywie biało-czerwoni czekali na swoją szansę i ta nadeszła w 16. minucie, gdy wykonywali rzut rożny. Dośrodkował Piotr Zieliński, a strzałem głową niespodziewane prowadzenie Polakom dał Adam Buksa. To siódmy gol w narodowych barwach blisko 28-letniego napastnika. 

Holendrzy dalej przeważali, ale w kluczowych momentach brakowało im precyzji. W 29. minucie dopisało im jednak szczęście. Strzał sprzed pola karnego oddał Cody Gakpo, piłka odbiła się od Jana Bednarka i wpadła do siatki obok zmylonego Szczęsnego. 

„Pomarańczowi” kolejne dogodne okazje mieli jeszcze przed przerwą. Gakpo i Memphis Depay nieznacznie się jednak pomylili. 

Również drugą połowę Holendrzy zaczęli od ataków. Polacy do głosu zaczęli dochodzić po kilkunastu minutach i mieli świetną sytuację, jednak strzał Kiwiora był za słaby i w środek bramki Barta Verbruggena. 

Później tempo spotkania wyraźnie spadło. Grę Holandii na nowo rozruszali wprowadzeni w 81. minucie Jeremy Frimpong i Wout Weghorst. Intuicja nie zawiodła trenera Ronalda Koemana. To właśnie Weghorst zaledwie dwie minuty później nie dał się zablokować Bartoszowi Salamonowi i dał swojej drużynie prowadzenie. 

Polacy próbowali wyrównać. W 89. minucie po indywidualnej akcji Jakuba Piotrowskiego strzelał Karol Świderski, ale Verbruggen nie dał się zaskoczyć. Natomiast w doliczonym przez sędziego czasie gry z dystansu próbowali Jakub Moder i Nicola Zalewski, jednak również holenderski spisał się bez zarzutu. 

W poniedziałek, w drugim meczu grupy D Francja zagra z Austrią.

Dalsza część tekstu pod grafiką

Probierz: zabrakło nam cwaniactwa w końcówce meczu

Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Michał Probierz powiedział po porażce 1:2 z Holandią w Hamburgu w meczu Euro 2024, że jego drużynie „zabrakło w końcówce spotkania cwaniactwa”. „Na pewno jednak nie powiedzieliśmy tutaj ostatniego słowa” – dodał.

– Powiedziałem piłkarzom w szatni po końcowym gwizdku, żeby podnieśli głowy. Ten mecz, mimo porażki, jest dobrym prognostykiem. Niech zawodnicy wierzą, że idziemy w dobrym kierunku. Dzisiaj zabrakło nam cwaniactwa w końcówce. Tego, żeby utrzymać się przy piłce, przenieść ciężar gry

– powiedział Probierz na konferencji prasowej. 

– Na pewno się nie poddamy. Trzeba robić wszystko, żeby wygrać dwa kolejne mecze. Wierzymy, że jeszcze bardziej postawimy się w nich jako zespół

– dodał. 

Jakie, mimo porażki, widzi największe pozytywy po spotkaniu z Holendrami? 

– W futbolu zawsze najważniejszy jest końcowy sukces. Trudno mówić po porażce o czymś pozytywnym, ale na pewno są rzeczy, o których warto wspomnieć. Graliśmy agresywnie, wysoko, nie cofnęliśmy się. Wiadomo, że mecz ma różne fazy, odpieraliśmy czasami ataki rywali, ale byliśmy dobrze poukładani na boisku

– podkreślił. 

– Zabrakło nam, jak wspomniałem, cwaniactwa w końcówce. Ktoś wybiegł, zabrakło asekuracji. Nie można obwiniać tylko Bartka (Salamona -PAP), broni wielu piłkarzy. Zachowaliśmy się tutaj źle taktycznie. Ale ja nie jestem tylko trenerem na dobre chwile. Również na te trudniejsze, gdy się przegrywa

– dodał. 

Następny mecz polscy piłkarze rozegrają 21 czerwca w Berlinie, gdzie zmierzą się z Austrią. 

– Robert Lewandowski prawdopodobnie wystąpi już w tym spotkaniu, podobnie jak Paweł Dawidowicz. To zwiększy rywalizację w zespole

– podkreślił Probierz. 

Na razie, jak stwierdził, nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja palców dłoni u Salamona. 

– Bartek jest pod opieką lekarza. Zobaczymy, ale mam nadzieję, że to nie jest żadne złamanie

– powiedział Probierz. 

Selekcjoner już myśli o przygotowaniach do meczu z Austrią. 

– Najpierw obejrzymy w poniedziałek ich rywalizację z Francją. Zobaczymy, jak ten mecz się potoczy. Czy to, że będziemy mieć półtora dnia więcej na wypoczynek, może wpłynąć na spotkanie w Berlinie? W zawodowym futbolu takie sprawy raczej nie mają znaczenia

– zwrócił uwagę. 

– Na pewno nie powiedzieliśmy tutaj ostatniego słowa. Postaramy się z Austrią zagrać mądrzej i zwyciężyć

– dodał. 

Trener podziękował jednocześnie polskim fanom za wsparcie na Volksparkstadionie. 

– Było ich słychać. Dziękuję kibicom za doping, czuliśmy to wsparcie. Żałujemy, że w końcówce nie udało się zdobyć wyrównującej bramki

– przyznał. 

Przy okazji Probierz został zapytany o sytuację sprzed meczu, gdy – żeby przywitać się z trenerem rywali Ronaldem Koemanem – musiał podejść do jego ławki. Szkoleniowiec wytłumaczył jednak zachowanie kolegi po fachu. 

– Nie odbierałbym tego negatywnie. Z trenerem Koemanem przywitałem się jeszcze wcześniej. Dlatego, jeśli chodzi o sytuację tuż przed meczem, absolutnie nie traktuję tego jako czegoś negatywnego

– wyjaśnił.

Szczęsny: nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale cieszę się z postawy drużyny

„Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale cieszę się z postawy drużyny” – przyznał bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny po porażce z Holandią (1:2) w piłkarskich mistrzostwach Europy. Jak dodał, detale i różnica w jakości pod koniec meczu „zrobiły różnicę”, a rywale są generalnie lepszą drużyną.

Uznawani za faworytów Holendrzy wymielili znacznie więcej podań od Polaków (578 do 293) oraz mieli większe posiadanie piłki (64 procent), ale rzadziej strzelali na bramkę. 

– Myślę, że graliśmy z zespołem trochę lepszym od nas. Detale i różnice w jakości pod koniec meczu zrobiły różnicę. Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale cieszę się z postawy drużyny. Nasi młodzi piłkarze podeszli bez kompleksów do bardzo dobrej reprezentacji. Holandia jest świetnym zespołem, który chce grać swój futbol

– oznajmił Szczęsny w TVP Sport. 

Selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz zaskoczył wyjściowym składem. W pierwszej jedenastce znalazł się m.in. 19-letni Kacper Urbański, który dopiero tydzień przed Euro 2024 zadebiutował w drużynie narodowej. Przeciwko Holandii z dobrej strony zaprezentował się też 22-letni Nicola Zalewski. 

– Młodzi piłkarze dali przedsmak tego, co mogą pokazywać w reprezentacji w najbliższych latach, a przede wszystkim za trzy dni z Austrią

– podkreślił bramkarz. 

Biało-czerwoni nie ograniczyli się tylko do gry obronnej, lecz próbowali też konstruować akcje ofensywne i oddali siedem celnych strzałów na bramkę. 

– Mamy na tyle zwariowanego trenera, którzy wierzy, że możemy grać w piłkę, więc musimy grać w piłkę. Wszyscy mu uwierzyli. Nigdy wcześniej nie pochodziliśmy tak do meczów z silnym zespołem. Uważaliśmy, że można się im przeciwstawić tylko głęboką obroną. Okazuje się jednak, że mamy trochę jakości i dużo charakteru. Wielu chłopaków ma potencjał do dużego grania. To daje powody do optymizmu

– zauważył zawodnik Juventusu Turyn. 

Szczęsny był pod wrażeniem umiejętności holenderskich piłkarzy. 

– Nie robią błędów technicznych przy rozegraniu piłki, więc trudno ich skontrować. Potrafią się utrzymać przy piłce. Widzieliśmy to nawet po zmianach. Jak Frimpong wszedł na boisko, to zaczęło dziać się bardzo groźnie. Jakość techniczna tego zespołu jest bardzo wysoka, a mimo wszystko byliśmy blisko utrzymania remisu. Wierzymy, że w następnym meczu będzie dużo lepiej

– zaznaczył. 

– Porażka zawsze boli. Nie chcieliśmy ładnie zagrać i przegrać. Graliśmy jednak inaczej niż w ostatnich latach i to daje powody do optymizmu

– podkreślił na zakończenie. 

Kiwior: nie zgadzam się z opinią, że Holandia mogła wygrać wysoko

– Szkoda porażki, zasłużyliśmy na remis

– powiedział dzień po meczu mistrzostw Europy z Holandią (1:2) w Hamburgu piłkarz reprezentacji Polski Jakub Kiwior. Jak dodał, nie zgadza się z opiniami, że rywale mogli wysoko zwyciężyć.

– Podobał mi się nasz wczorajszy styl gry. Wyszliśmy otwarcie do meczu, ryzykowaliśmy, utrzymywaliśmy się przy piłce. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szans, jakie stworzyliśmy

– przyznał Kiwior. 

Po meczu trener Holendrów Ronald Koeman stwierdził, że jego zespół powinien wygrać znacznie wyżej. 

– Na pewno nie zgodzę się z tą opinią. Owszem, Holendrzy mieli swoje sytuacje, jednak my też mogliśmy strzelić na 2:1. Sam miałem dwie okazje bramkowe. Niestety nie udało mi się strzelić. Wiadomo, że rywale mieli swoje lepsze momenty. Ale my też je mieliśmy

– podkreślił obrońca Arsenalu Londyn. 

Drugi mecz w grupie D biało-czerwoni rozegrają 21 czerwca w Berlinie z Austrią.

Janusz Góra: remis był w naszym zasięgu

Były reprezentant Polski Janusz Góra oceniając polską reprezentację w meczu z Holandią (1:2) zwrócił uwagę, że biało-czerwoni nie bali się grać ofensywnie i wcale nie musieli przegrać. „Remis był w naszym zasięgu” – dodał.

Polska po golu Adama Buksy prowadziła z Holandią, ale po bramkach Cody Gakpo i w samej końcówce meczu Wouta Weghorsta przegrała w swoim pierwszym meczu na piłkarskich mistrzostwach Europy. 

Janusz Góra w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że chociaż to rywale byli zdecydowanymi faworytami, biało-czerwoni nie przestraszyli się i nie ograniczali tylko do obrony. 

– Ten mecz potwierdził, że reprezentacja Polski się rozwija, co dało się już zauważyć w spotkaniach towarzyskich rozgrywanych przed Euro. Potrafiliśmy zaatakować, przytrzymać piłkę i zagrozić bramce Holandii. Oczywiście możemy mówić, że tych prób ataku mogło być więcej, że mogliśmy się dłużej utrzymywać przy piłce, że niektóre sytuacje powinniśmy w ataku rozegrać lepiej, że były momenty, kiedy ratował nas Wojtek Szczęsny, ale generalnie nie możemy się wstydzić gry naszej drużyny

– dodał. 

Były piłkarz m.in. Śląska Wrocław, czy niemieckiego SSV Ulm zwrócił uwagę na ostatnie minuty meczu, kiedy biało-czerwoni musieli gonić wynik. 

– Przegrywaliśmy, ale nie zwiesiliśmy głów, ale zaatakowaliśmy i potrafiliśmy wypracować sytuacje bramkowe. Karol Świderski był bardzo bliski trafienia do siatki, ale także strzał Nicoli Zalewskiego w ostatniej akcji meczu też mógł nam przynieść gola. Jeżeli wcześniej ratował nas Wojtek Szczęsny, to w tych ostatnich minutach Holendrów ratował ich bramkarz. Remis był jak najbardziej w naszym zasięgu

– ocenił Góra. 

W drugim meczu grupowym Polska zmierzy się w piątek z Austrią. Według Góry będzie to kluczowe spotkanie i zadecyduje, czy zespół trenera Michała Probierza awansuje do kolejnej fazy niemieckiego turnieju. 

– Zostanie nam mecz z Francją, ale wszyscy wiemy, że to z Austrią będzie to najważniejsze spotkanie, o być albo nie być. Musimy się nastawić, że to będzie równie trudny mecz jak ten z Holandią. Widziałem Austrię w akcji i muszę powiedzieć, że pod wodzą trenera Ralfa Ragnicka mocno się rozwinęli. Potrafią dobrze bronić, ale też świetnie przechodzić z defensywy do ataku. To dobrze poukładany zespół i naszą drużynę czeka bardzo trudne zadanie. Ale nie jest tak, że nie możemy z nimi wygrać. Z dokładną oceną poczekajmy na ich mecz z Francją, bo to da nam lepszy obraz

– zaznaczył były reprezentant Polski. 

Na koniec Góra nawiązał do absencji Roberta Lewandowskiego w meczu z Holandią i ewentualnego występu kapitana reprezentacji w spotkaniu z Austrią. 

– Myślę, że Robert bardzo by się przydał w meczu z Holandią, choćby ze względu na swoje doświadczenie. Myślę, że z nim w składzie nasze szanse na korzystny wynik byłyby znacznie większe. Mam nadzieję, że wróci na Austrię, bo będzie bardzo potrzebny. Brak treningów nie powinna być problemem. Z własnego doświadczenia wiem, że po takim urazie piłkarz potrafi wrócić mocniejszy, z większą energią, bo jest wypoczęty. Jeżeli chcemy szukać plusów w kontuzji Roberta, to może właśnie to być taki plus, że wypocznie po męczącym sezonie ligowym. Chociaż na pewno i on i my wszyscy wolelibyśmy, aby był zdrowy

– zakończył Góra.

Golański: po takim meczu nie mamy się czego wstydzić

„Mimo porażki, nie mamy się czego wstydzić” – przyznał były piłkarz reprezentacji Polski Paweł Golański po przegranej z Holandią 1:2 w mistrzostwach Europy w Niemczech. Dodał, że w grze Polaków było widać odwagę i determinację, co napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami.

Biało-czerwoni przegrali w niedzielę w Hamburgu z Holandią 1:2 (1:1) w swoim pierwszym spotkaniu ME. 

Golański w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że rywalem Polaków była drużyna z górnej półki, a mimo to Polacy potrafili postawić się faworytowi. 

– Wynik jest niekorzystny i z tego powodu odczuwam niedosyt. Statystyki, boiskowa inteligencja i umiejętności też przemawiają za Holendrami, ale długimi momentami graliśmy z nimi, jak równy z równym. Zagraliśmy naprawdę na przyzwoitym poziomie i byliśmy blisko zdobycia punktu. Oczywiście, rywale stworzyli kilka dobrych okazji, ale potrafiliśmy uspokoić grę, przejąć inicjatywę, postraszyć Holendrów i wykreować sytuacje bramkowe. Po takim meczu nie mamy się czego wstydzić

– ocenił 14-krotny reprezentant kraju. 

Podkreślił, że w grze biało-czerwonych widać było dużą odwagę, dobrą organizację oraz wysoką intensywność. 

– Przede wszystkim widziałem w naszej reprezentacji chęci i wiarę w to, że możemy podjąć walkę i osiągnąć dobry wynik. Było widać odwagę, zaangażowanie, determinację i dobrą grę w piłkę. Tego chyba wszyscy od tego zespołu oczekiwaliśmy od dawna. Byliśmy naprawdę godnym rywalem Holendrów

– zaznaczył były obrońca. 

Golański wyróżnił bramkarza Wojciecha Szczęsnego, piłkarzy środka pola, m.in. Tarasa Romanczuka i Piotra Zielińskiego, a także Nicolę Zalewskiego, mimo błędu popełnionego przy pierwszym straconym golu. 

– Ciężko jednak tak naprawdę chwalić pojedynczych piłkarzy. Lepiej mówić o tym, że był to dobry mecz całego zespołu

– zaznaczył uczestnik Euro 2008. 

Chwalił też trenera Michała Probierza, który w jego opinii, poprawił atmosferę w kadrze i realizuje swój pomysł na grę drużyny narodowej. 

– Przegraliśmy ten mecz, ale w kontekście tego, jak za kadencji Probierza reprezentacja zmieniła swoje oblicze, to jego zatrudnienia trzeba uznać za strzał w dziesiątkę. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wyglądała nasza drużyna za Fernando Santosa, a to było przecież całkiem niedawno

– tłumaczył były gracz ŁKS Łódź, Korony Kielce i Steauy Bukareszt. 

Golański dodał, że dobry występ przeciwko Holandii napawa optymizmem przed piątkowym meczem z Austrią. 

– Mamy wiele powodów, by myśleć pozytywnie o naszym drugim spotkaniu w turnieju. Porażka utrudniła nam życie, ale wierzę, że możemy nie tylko wygrać z Austrią, ale wyjść z grupy. Naprawdę jest na czym budować optymizm

– podsumował. 

W poniedziałek w drugim meczu grupy D Francja zagra z Austrią. Polacy zmierzą się z Austriakami w piątek o godz. 18 w Berlinie.

Bukalski po Holandii: były fragmenty dobrej gry Polaków

„Były fragmenty, w trakcie których grę Polaków dobrze się oglądało” – ocenił porażkę biało-czerwonych z Holandią 1:2 w Euro 2024 Krzysztof Bukalski, były reprezentacyjny piłkarz oraz zawodnik m.in. Górnika Zabrze i Wisły Kraków.

Bukalski przyznał, że po raz kolejny biało-czerwoni znaleźli się w sytuacji, gdy drugie spotkanie na dużym turnieju – tym razem w piątek z Austrią – może być tym „o wszystko”. 

– Tylko, że tym razem jesteśmy w innych nastrojach niż gdy w przeszłości byliśmy w takiej sytuacji, bo zobaczyliśmy inne oblicze naszej reprezentacji. Były fragmenty gdy to się dobrze oglądało

– powiedział PAP Bukalski. 

Zwrócił uwagę, że paradoksalnie kontuzje, które dotknęły reprezentację pokazały, że zmiana pokoleniowa nie musi oznaczać tragedii, jeśli chodzi o jakość gry drużyny narodowej. 

– Oczywiście, nie da się ukryć, że przewagę miała Holandia. W decydujących momentach zaprocentowało większe ogranie i doświadczenie rywali. Jednak my zagraliśmy odważnie i powtórzę, że mieliśmy naprawdę dobre momenty. Dziś w tym zestawieniu nasza drużyna narodowa wyszła po raz pierwszy. W którymś momencie ta zmiana pokoleniowa musi nastąpić. Wygląda na to, że z tym nowym pokoleniem nie jest tak źle” – ocenił i dodał, że „zabrakło trochę czasu, aby zgrać tak zestawiony zespół. 

Wychowanek Wandy Nowa Huta, który z krakowskim Hutnikiem awansował do ekstraklasy (w sezonie 1989/90), uważa, że nie należy obwiniać Bartosza Salomona za to, że biało-czerwoni w niedzielę nie zdobyli nawet punktu. To właśnie obrońca Lecha Poznań nie upilnował Wouta Weghorsta przy golu na 1:2. 

– W tej sytuacji nasi zawodnicy popełnili szereg błędów. Bartosz nie zdążył za wbiegającym zawodnikiem. Faktycznie mógł wcześniej lepiej się ustawić, ale wówczas było dużo zamieszania, zmian pozycji

– analizował były reprezentacyjny pomocnik i dodał, że po raz kolejny z dobrej strony pokazał się bramkarz Wojciech Szczęsny.

Salamon: zasłużyliśmy na coś więcej

Po meczu piłkarskich mistrzostw Europy z Holandią (1:2) powiedzieli: 

Bartosz Salamon (obrońca reprezentacji Polski):

– Na pewno taki wynik w takich okolicznościach boli. Prowadziliśmy 1:0 grając z topowym rywalem w meczu otwarcia turnieju dla nas, więc to wszystko sprawia, że zasłużyliśmy na coś więcej. Piłka nożna to jednak gra detali i to dzisiaj zadecydowało. Nie chciałbym, żeby drużyna straciła pewność siebie. Czuję się winny utraty drugiej bramki. Jeśli spojrzę na moich kolegów to każdy zagrał dobry mecz i myślę, że jako zespół będziemy jeszcze lepsi. Przy bramce holenderski napastnik nadepnął mi na stopę i w poniedziałek czekają mnie badania. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, mam nadzieję, że nie ma żadnego złamania. 

– O składzie dowiedzieliśmy się krótko przed meczem. Trenujemy wszyscy tak samo, więc każdy wie, co robić na swoich pozycjach. Wyszliśmy w innym ustawieniu niż w poprzednim meczu i przez długi okres dobrze wyglądaliśmy. Trener Probierz jest bardzo dobry w przemowach, bo mówi od serca, więc to na pewno do nas trafia. Myślę, że zasługujemy na sukcesy i już w kolejnych meczach je odniesiemy. 

Jakub Moder: (pomocnik reprezentacji Polski):

– Wydaje mi się, że momentami graliśmy bardzo dobrze. Szkoda tej drugiej bramki, bo nieźle się broniliśmy. Choć Holandia kontrolowała grę, to wydaje mi się, że bardzo dobrze broniliśmy się. Szkoda bardzo straty tego punktu. Myślę, że w momencie gdy odbieraliśmy tę piłkę i próbowaliśmy wyprowadzać piłkę to nieźle to wychodziło. Może zabrakło tylko lepszego wykończenia. Wydaje mi się, że jest dużo pozytywów indywidualnych i zespołowych. Możemy podejść z nadziejami do spotkania z Austrią i musimy zrobić wszystko, żeby je wygrać. Myślę, że remis byłby dziś bardziej sprawiedliwy. Holandia może dłużej utrzymywała się przy piłce, lepiej kontrolowała grę, ale punkt był w naszym zasięgu i szkoda, że go nie mamy.

Polscy kibice w Hamburgu dziękują, a holenderscy świętują

Polscy kibice, mimo porażki reprezentacji Michała Probierza z Holandią 1:2 w Hamburgu w meczu Euro 2024, podziękowali piłkarzom za grę. W tym samym czasie przed pomarańczowymi sektorami na Volksparkstadionie trwało wspólne świętowanie fanów „Oranje” z podopiecznymi Ronalda Koemana.

Autokar z polskimi piłkarzami dotarł na stadion półtorej godziny przed meczem, a z holenderskimi – pięć minut później. Oba przejechały blisko biura prasowego, wzbudzając poruszenie, zwłaszcza wśród fotoreporterów, którzy wybiegli robić zdjęcia. Ściślej mówiąc – z każdej ekipy to były dwa autokary, ponieważ w jednym jechała drużyna, a w drugim przedstawiciele federacji. 

Przed meczem wśród dziennikarzy szybko rozeszła się również informacja, że w jednej z dzielnic Hamburga policja postrzeliła mężczyznę, który groził niebezpiecznym przedmiotem. Na terenie i wokół stadionu było jednak bezpiecznie, funkcjonariusze sprawnie zarządzali ruchem, a stewardzi kierowali kibiców na odpowiednie sektory. 

Prognozy pogody na niedzielne popołudnie przewidywały słońce, ale też opady deszczu. I rzeczywiście, godzinę przed meczem zaczęło padać nad Volksparkstadionem, na szczęście na krótko. 

Mecz poprzedziła krótka ceremonia, z ogromnym logo turnieju i wielkimi na szerokość pola karnego flagami obu krajów. 

W czasie odgrywania „Mazurka Dąbrowskiego” w polskich sektorach odpalono dwie race, co jest zakazane przez UEFA. Później nie było już podobnych incydentów. 

Stadion w Hamburgu – na czas Euro 2024 – mieści 49 tysięcy widzów. W niedzielę obie drużyny mogły liczyć na głośny doping swoich fanów. Trudno oszacować dokładnie, ponieważ w niektórych sektorach kibice byli przemieszani. 

– Gramy u siebie!

– rozlegało się z polskich sektorów, ale proporcje były raczej równe, chyba nawet z lekką przewagą fanów z Holandii.

Być może to wrażenie wynikało z faktu, że z racji ubioru byli bardziej widoczni – cali na pomarańczowo. 

Fani prześcigali się w dopingu, ale też w pomysłowości. „Kiełbasa lepsza niż gouda” – karton o takiej treści miał jeden z fanów drużyny Probierza. 

W trakcie spotkania potwierdziły się obawy dotyczące stanu murawy. Dzień wcześniej żadna z drużyn tutaj nie trenowała, oszczędzając boisko. Niewiele to chyba jednak dało, bowiem piłkarze mieli chwilami kłopoty z utrzymaniem się na nogach. 

W 16. minucie, po pierwszym rzucie rożnym w wykonaniu biało-czerwonych, gola strzelił Adam Buksa i sektory z polskimi kibicami oszalały z radości. Niespełna kwadrans później bardzo ożywiła się „pomarańczowa fala”, gdy wyrównał Cody Gakpo. 

Groźniejszą drużyną byli Holendrzy, ale polscy kibice w trudniejszych momentach wspierali swój zespół.

– Polska, biało-czerwoni!

– rozlegało się w drugiej połowie z ich sektorów.

W miarę upływu czasu jeszcze częściej, bowiem niesieni tym dopingiem piłkarze Probierza poczynali sobie coraz odważniej na boisku. 

W 83. minucie polskie sektory jednak ucichły. Gola – jak się okazało, na wagę zwycięstwa Holendrów – strzelił Wout Weghorst i do końca meczu trwał już tylko ogłuszający doping z pomarańczowej części trybun. Ostatni gwizdek kibice „Oranje” powitali z jeszcze większym entuzjazmem. 

Piłkarze Koemana wzięli się za ręce i podbiegli do swoich fanów, wspólnie celebrując zwycięstwo. Po drugiej stronie podopieczni Probierza, ze zwieszonymi głowami i początkowo nieśmiało, podeszli do sektorów biało-czerwonych. Pożegnały ich brawa i podziękowania za ambitną postawę.

Trener Holendrów: musimy być bardziej skuteczni

„Musimy być bardziej skuteczni” – powiedział trener reprezentacji Holandii Ronald Koeman po zwycięstwie nad Polską 2:1 w mistrzostwach Europy. Jego zdaniem biorąc pod uwagę liczne szanse już po pierwszej połowie meczu w Hamburgu jego piłkarze powinni prowadzić 4:1.

Selekcjoner „Oranje” miał pretensje do swoich piłkarzy za brak skuteczności. „To była nasza wina, że nie udało nam się strzelić gola na początku i to Polska otworzyła wynik” – żałował Koeman na konferencji prasowej w Hamburgu. 

– Polacy prawie strzelili drugą bramkę, ale mieliśmy szczęście i zdobyliśmy zwycięskiego gola

– dodał nawiązując do końcówki meczu. 

W jego ocenie generalnie „Pomarańczowi” zagrali dobre zawody. 

– Byliśmy w stanie strzelić wiele bramek, więc musimy być bardziej skuteczni w przyszłości. W dwóch ostatnich meczach towarzyskich podobnie stworzyliśmy wiele okazji, ale zdobyliśmy w nich osiem bramek. Dziś ze skutecznością było gorzej

– tłumaczył. 

Koeman ujawnił, że 31-letni Weghorst nie był zadowolony z tego, że nie rozpoczął meczu w wyjściowym składzie. Selekcjoner dużo indywidualnie rozmawiał z każdym członkiem drużyny przed turniejem. Szczegółowo omawiał z nimi ich rolę. 

– Starałem się wyjaśnić każdemu zawodnikowi możliwość rozpoczęcia lub wejścia na boisko w drugiej połowie, kiedy możemy potrzebować innego podejścia. Wout był trochę zdenerwowany, gdy dowiedział się, że będzie rezerwowym. Myślę, że to dobra reakcja. Potem robił wszystko, co w jego mocy, aby dostać się do wyjściowego składu. To zawodnik o świetnej mentalności. Oczywiście, on też może zagrać w wyjściowym składzie i zobaczymy, co będzie w kolejnym spotkaniu

– podsumował. 

Pochwalił także Cody’ego Gakpo, strzelca pierwszego gola dla Holandii. 

– Może powinniśmy bardziej szukać go na boisku. Myślę, że zagrał bardzo dobrze. Mimo to go zmieniłem. Chciałem jeszcze przyspieszyć grę. Po to weszli w drugiej połowie Donyell Malen i Jeremie Frimpong. Dobrze jest mieć takie opcje. Mamy różne rozwiązania, różne sposoby na poprawienie sytuacji

– podsumował Koeman.

Weghorst nie pierwszy raz sprawdził się w roli jokera

Wout Weghorst w pierwszym kontakcie z piłką zdobył gola i zapewnił Holandii wygraną z Polską 2:1 w Euro 2024. Żaden rezerwowy „Oranje” nie strzelił bramki w mistrzostwach Europy tak szybko po wejściu na boisko. A to nie pierwszy raz, kiedy ten rosły napastnik ratuje reprezentację.

31-letni zawodnik niemieckiego TSG Hoffenheim świetnie spisuje się w roli jokera, a w takiej głównie występuje w drużynie narodowej. Z 34 meczów międzypaństwowych tylko 11 rozpoczął w podstawowym składzie. 

W czterech tegorocznych spotkaniach towarzyskich „Pomarańczowych” wchodząc z ławki trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Tak było w marcu w potyczce ze Szkocją oraz tuż przed turniejem w Niemczech z Kanadą i Islandią. Z ekipą spod znaku klonowego liścia potrzebował niespełna minuty, by pokonać bramkarza. 

W kadrze zadebiutował w 2018 roku. Szansę dał mu… Koeman, podczas swojej pierwszej kadencji w roli selekcjonera. Zazwyczaj wchodził z ławki. 

Nie inaczej było za czasów Louisa van Gaala, a szczególnie zasłużył się w ćwierćfinale mundialu w Katarze z Argentyną. Holandia przegrywała już 0:2 z późniejszymi mistrzami świata, ale 12 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na boisku pojawił się mierzący prawie dwa metry napastnik. Weghhorst dwukrotnie posłał piłkę do siatki, w tym raz po pomysłowo rozegranym rzucie wolnym i konieczna była dogrywka. Dodatkowe 30 minut nie przyniosło zmiany wyniku, ale w karnych lepsi okazali się „Albicelestes”. 

Świat obiegło później nagranie wideo, na którym widać, jak wymiany koszulki odmówił mu Lionel Messi. 

Weghorst, który grał m.in. AZ Alkmaar, VfL Wolfsburg czy Manchesterze United, jest zawodnikiem angielskiego Burnley, ale ostatni sezon spędził na wypożyczeniu do Hoffenheim i zdobył siedem goli w Bundeslidze. 

Nie tylko pomógł Holendrom zacząć od zwycięstwa tegoroczne ME, ale miał też spory udział w tym, że w ogóle dostali się do tego turnieju. W kwalifikacjach odnotował trzy trafienia, w tym dwa dające zwycięstwa w obu spotkaniach z Irlandią. W jednym oczywiście jako rezerwowy, ale drugie zaczął w podstawowym składzie. 

W niedzielę został holenderskim rezerwowym, który w historii ME najszybciej zdobył gola po wejściu na boisko. Jak wyliczyła UEFA, potrzebował do tego dwóch minut i 18 sekund. 

Jego wkład w sukces doceniły lokalne media, nazywając go „bohaterem”, „superezerwowym” i „aniołem czuwającym nad zespołem narodowym”. Chwalił go również selekcjoner. 

– W końcówce musieliśmy coś zmienić w naszym sposobie gry, by liczyć na zwycięstwo. Wout wniósł agresywność, pazerność na gole, umiejętność znalezienia się w polu karnym. To jego atuty i potrzebował ledwie chwili, żeby to udowodnić

– powiedział Koeman. 

Jak przyznał napastnik „Oranje”, przewidział taki scenariusz wydarzeń w Hamburgu. 

– Powiedziałem dziś rano swojej dziewczynie: „20 minut przed końcem jest 1:1 i wtedy wchodzę ja…”. Było trochę później, ale ten idealny dla mnie scenariusz naprawdę się ziścił

– przyznał Weghorst w holenderskiej telewizji NOS i podkreślił, że niezależnie od przebiegu meczu z Polską jego i całej drużyny celem jest przywiezienie do Holandii głównego trofeum.

Holenderskie media: wygrana o włos, Weghosrt bohaterem

Holenderskie media z nieukrywaną ulgą przyjęły – jak same określiły – minimalne zwycięstwo swojej reprezentacji nad Polską 2:1 w pierwszym meczu piłkarskich mistrzostw Europy. Za bohatera uznano zdobywcę decydującego gola Wouta Weghorsta.

– Weghorst bohaterem „Oranje”. Holandia rozpoczyna mistrzostwa Europy od +ciasnego+ zwycięstwa nad Polską” – napisał tuż po końcowym gwizdku dziennik „De Telegraaf. 

– Cóż za zmiennik z tego Weghorsta. Holandia rozczarowała na początek turnieju, ale dzięki świetnemu wejściu rezerwowego napastnika nasza drużyna zdobyła trzy punkty

– napisała gazeta i zwróciła uwagę, że 31-letni napastnik niemieckiego Hoffenheim trafił do siatki w pierwszym kontakcie z piłką na boisku w Hamburgu. 

– Ake do Weghorsta i zaczęła się wielka pomarańczowa feta na trybunach Volksparkstadionu

– podsumowano. 

Branżowy portal Voetbal Nieuws w tytule relacji z Hamburga wskazał: „Holenderska drużyna wygrywa ekscytujący pierwszy mecz w Euro 2024, ale może podziękować superrezerwowemu Weghorstowi”. 

Według dziennikarzy z tego medium Holendrzy wygrali „o włos”.

– W pierwszej połowie holenderska drużyna była znacznie silniejsza, ale nie potrafiła tego udokumentować więcej niż jednym, i to szczęśliwym, golem. W drugiej walka była bardziej wyrównana, a w końcówce Polacy mieli swoje szanse. Jednak różnicę zrobił „złoty zmiennik” Weghorst

– podkreślono. 

Telewizja publiczna NOS rezerwowego, który przesądził o zwycięstwie „Oranje”, nazwała „aniołem”, który czuwał nad reprezentacją. 

Dziennikarze przypomnieli słowa selekcjonera Koemana sprzed meczu, że tak samo ważni dla drużyny są piłkarze „zaczynający, jak i kończący”. 

– Weghorst jest świetnym dublerem, świetnie się czuje w tej roli i świetnie się z niej wywiązuje. W niedzielę dał zwycięstwo nad Polską na otwarcie mistrzostw Europy

– zaznaczono. 

Portal NU.nl podkreślił, że zanim Weghosrt pozwolił cieszyć się z wygranej, piłkarze trenera Ronalda Koemana stworzyli bardzo dużo okazji do zdobycia goli, ale albo byli nieskuteczni, albo na przeszkodzie stanął im polski bramkarz Wojciech Szczęsny. 

Generalnie, według tego portalu, gra „Pomarańczowych” nie przekonywała i tylko dzięki „magicznemu dotknięciu Weghorsta” ekipa Koemana wygrała. Przypomniano też, że napastnik-wieżowiec nie po raz pierwszy w ostatnim czasie uratował Holendrów. 

– To już trzeci z rzędu mecz międzypaństwowy, w którym Weghorst strzela gola w roli rezerwowego. Co więcej, spisał się równie dobrze w kwalifikacjach, zdobywając dwa zwycięskie gole przeciwko Irlandii u siebie i na wyjeździe

– napisano w NU.nl.

ME 2024 – siódma przegrana Polaków na początek wielkich turniejów

Porażka z Holandią (1:2) w pierwszym meczu mistrzostw Europy jest siódmą przegraną reprezentacji Polski na inaugurację wielkich piłkarskich imprez.

Pięciokrotnie biało-czerwoni zremisowali na otwarcie, a tylko dwukrotnie udało im się wygrać – w mundialu w RFN w 1974 roku pokonali Argentynę 3:2, a Euro 2016 zaczęli od zwycięstwa z Irlandią Północną 1:0. 

Tegoroczne ME to 14. wielki turniej z udziałem reprezentacji Polski.

Mecze otwarcia polskich piłkarzy na MŚ i ME:

MŚ 1938, Polska – Brazylia 5:6 po dogr.
MŚ 1974, Polska – Argentyna 3:2
MŚ 1978, Polska – RFN 0:0
MŚ 1982, Polska – Włochy 0:0
MŚ 1986, Polska – Maroko 0:0
MŚ 2002, Polska – Korea Południowa 0:2
MŚ 2006, Polska – Ekwador 0:2
ME 2008, Polska – Niemcy 0:2
ME 2012, Polska – Grecja 1:1
ME 2016, Polska – Irlandia Północna 1:0
MŚ 2018, Polska – Senegal 1:2
ME 2021, Polska – Słowacja 1:2
MŚ 2022, Polska – Meksyk 0:0
ME 2024, Polska – Holandia 1:2

Zieliński po raz 91. w reprezentacji, dogonił Żmudę

Piotr Zieliński w niedzielnym meczu mistrzostw Europy w Hamburgu z Holandią (1:2) po raz 91. zagrał w piłkarskiej reprezentacji Polski i zrównał się z Władysławem Żmudą na 11. miejscu w klasyfikacji wszech czasów. 

Rekordzistą z dorobkiem 150 występów pozostaje Robert Lewandowski, który pauzował z powodu kontuzji. 

Po raz 83. bluzę z orzełkiem na piersi założył bramkarz Wojciech Szczęsny, który zdystansował Antoniego Szymanowskiego.

Piłkarze z największą liczbą występów w reprezentacji Polski:

Robert Lewandowski – 150A – 82 gole
Jakub Błaszczykowski – 109A – 21
Kamil Glik – 103A – 6
Michał Żewłakow – 102A – 3
Grzegorz Lato – 100A – 45; 4 mecze nieoficjalne – 0
Grzegorz Krychowiak – 100A – 5
Kazimierz Deyna – 97A – 41; 6no – 4
Jacek Bąk – 96A – 3
Jacek Krzynówek – 96A – 15
Kamil Grosicki – 93A – 17
Władysław Żmuda – 91A – 2; 2no – 0
Piotr Zieliński – 91A – 11
Wojciech Szczęsny 83A – 0
Antoni Szymanowski – 82A – 1; 6no – 0
Zbigniew Boniek – 80A – 24
Włodzimierz Lubański – 75A – 48; 6no – 4
Tomasz Wałdoch – 74A – 2; 1no – 0
Arkadiusz Milik – 73A – 17
Maciej Żurawski – 72A – 17
Piotr Świerczewski – 70A – 1

Exit mobile version