Niemcy wybierają największą delegację do Parlamentu Europejskiego spośród wszystkich unijnych krajów. Zachodniego sąsiada Polski reprezentować będzie 96 deputowanych.
Ponownie, bo to jedno z państw, które nie zyskało miejsc w Europarlamencie po uwzględnieniu korekty demograficznej.
W Niemczech głosowanie jest krótsze niż w Polsce, bo od 8.00 do 18.00.
Korespondent Polskiego Radia obserwuje w Berlinie przy urnach tłumy głosujących, kierowanych różną motywacją, nawet wśród małżeństw.
„To jest bardzo ważne głosowanie. Europa musi być silna. Jak nie pójdziemy głosować, to nie będzie silna” – argumentowała mieszkanka stolicy, której mąż uważa z kolei, że istotny jest inny, nie ogólnoeuropejski aspekt – „Ważne jest wyrażenie opinii, pokazanie rządzącym i opozycyjnym partiom w Niemczech, co myślimy o ich aktualnych działaniach” – podkreśla.
Inny wyborca, zapytany, dlaczego głosuje, widząc mikrofon Polskiego Radia, tłumaczył częściowo po polsku, częściowo po niemiecku: „Kiedy mamy globalne problemy, trzeba szukać globalnych rozwiązań, bo pojedyncze kraje nie dadzą rady. Życzę wszystkiego dobrego dla Europejczyków, serce dla całego świata” – podsumował młody berlińczyk, który ma polskich współpracowników.
A głosują dziś też bardzo młodzi Niemcy, bo prawo wyborcze przysługuje tam od 16 roku życia.