Karnowski zapowiada wniosek do prokuratury w sprawie Morawieckiego

Fot. PAP/Szymon Pulcyn

Fot. PAP/Szymon Pulcyn

Będzie wniosek do prokuratury ws. b. premiera Mateusza Morawieckiego

Karnowski w czwartek w Studiu PAP, pytany o to w czyjej sprawie sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych skieruje wnioski do prokuratury, wskazał:

– Na pewno w sprawie premiera (Mateusza) Morawieckiego, bo on już się przyznał, że podpisał decyzję (ws. przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych). 

– Nie pamięta, kto zawnioskował o te wybory, nie pamięta czy rozmawiał o nich z opozycją. Właściwie bardzo wiele nie pamięta, ale przyznał się do tego, że to on podejmował ostateczną decyzję. Zresztą obciążyły go zeznania panów ministrów Jacka Sasina i Mariusza Kamińskiego

– podkreślił Karnowski, nawiązując do przesłuchania b. premiera przed komisją śledczą. 

Jak dodał, nie będzie to jedyne zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Zasugerował, że kolejne mogą dotyczyć b. wicepremiera, szefa MAP Jacka Sasina oraz b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. 

Na uwagę, że Sasin nie podpisał żadnego dokumentu ws. zlecenia podległym mu podmiotom przygotowania wyborów korespondencyjnych, Karnowski odparł, że „doprowadził do tego, że podległa mu spółka otrzymała sygnał: +róbcie, wykonujcie, ja nie podpiszę umowy, ale róbcie+.

– Panowie (Sasin i Kamiński) mówili, że ustnie zawarli umowę, gubili się w zeznaniach

– zaznaczył wiceszef komisji.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Pytany, czy podobnie jak szef komisji Dariusz Joński (KO) uważa, że premier Morawiecki kłamał w czasie składania zeznań, odpowiedział: „Tak, wielokrotnie mijał się z prawdą”. 

– Mówił, że o czymś nie wiedział, a inni świadkowie twierdzili, że wiedział. (…) Twierdził, że nie wiedział o tym, że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych nie będzie drukowała kart wyborczych. Nie wiedział, że panowie Sasin i Kamiński nie podpisali umów, a oni mówili, że wiedział

– zaznaczył poseł. 

Karnowski, odnosząc się do zaplanowanego na piątek przesłuchania przez komisję prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, powiedział, że będzie go pytał przede wszystkim o podejmowane na ul. Nowogrodzkiej decyzje polityczne, które miały doprowadzić do przeprowadzenia wyborów w nowym trybie. Dodał, że będzie to ostatni świadek. Jednak, jak zaznaczył, jeśli w czasie tworzenia raportu okaże się, że warto kogoś dodatkowo przesłuchać, to „komisja zostawiła sobie taką furtkę”. 

– Ta cała komisja pokazała ludziom, jak wyglądał mechanizm władzy PiS-u. Podejmowano decyzje na Nowogrodzkiej, robiono wszystko bez papierów, bez potwierdzeń i opinii prawnych

– powiedział Karnowski. 

W środę (22 maja) sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych zakończyła przesłuchanie byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Zeznał on m.in., że decyzję o przeprowadzeniu wyborów korespondencyjnych w 2020 r. podjęło kierownictwo polityczne PiS. Podkreślił też, że według jego wiedzy nie było wątpliwości, co do finansowania wyborów prezydenckich oraz że w przypadku pandemii wybory korespondencyjne byłyby bezpieczniejsze niż te w lokalach wyborczych. 

Mateusz Morawiecki był przesłuchiwany w związku z wydanymi przez niego dwiema decyzjami z 16 kwietnia 2020 r. Pierwsza polecała Poczcie Polskiej podjęcie i realizację „niezbędnych czynności zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów Prezydenta RP w 2020 r. w trybie korespondencyjnym, z powodu panującej wówczas pandemii”. Druga decyzja zobowiązywała PWPW do podjęcia działań przygotowujących wybory, czyli wydrukowanie pakietów wyborczych. 

Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały odbyć się 10 maja 2020 r. w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.

Dalsza część tekstu pod tweetem

Dalsza część tekstu pod plecanym artykułem

Czytaj także:

Karnowski (KO): w czwartek złożę w prokuraturze zeznania ws. Pegasusa

Karnowski w Studiu PAP zapowiedział, że w czwartek (23 maja) będzie składał zeznania ws. możliwej inwigilacji jego osoby przez służby przy użyciu oprogramowania Pegasus. 

– Jestem przekonany, że w tle tego Pegasusa także była sprawa bardzo ważnych sopockich nieruchomości, na które bardzo dużą chęć miały firmy rosyjskie. Właściciele tego gruntu, którzy walczyli z miastem pożyczyli pieniądze od rosyjskich firm, od znanej firmy Radius. W tym czasie, kiedy walczyłem o te nieruchomości, byłem podsłuchiwany Pegasusem. Tu nie ma przypadków

– zauważył poseł. 

Pytany, co zamierza powiedzieć prokuraturze, odparł, że o tym, „jakie ślady i tematy interesowały wtedy służby”. Jak dodał, ich było bardzo dużo”. Podkreślił, że media rządowe „ujawniły i wykorzystały” część z wiadomości z jego telefonu przechwyconych przy użyciu oprogramowania.

– To jest sprawa bardzo podobna do pana posła (Krzysztofa) Brejzy, gdzie też wykorzystywano przeciwko niemu te wiadomości

– zaznaczył. 

Karnowski pytany, czy uważa, że służby nie miały żadnych podstaw, by go podsłuchiwać, zapewnił: „Absolutnie nie”.

– Zapytałem byłego pana wiceministra sprawiedliwości, który zasiada z nami w komisji (Michała Wójcika – PAP), czy byłem przypisany do grupy gwałcicieli, handlarzy narkotyków, terrorystów czy może handlarzy VAT-owskich. Oświadczył, że z żadną z tych grup nie miałem wspólnego

– odpowiedział. 

Zdaniem Karnowskiego motywy ewentualnych podsłuchów były „czysto polityczne”. W jego ocenie mogły dotyczyć m.in. jego roli w tworzeniu wraz z innymi liderami ówczesnej opozycji Paktu Senackiego. 

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. mejli, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów. 

Według ogłoszonych na przełomie 2021/2022 informacji przez działającą przy Uniwersytecie w Toronto grupę Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus w Polsce byli inwigilowani m.in. mec. Roman Giertych (obecnie poseł KO), prokurator Ewa Wrzosek i ówczesny senator KO Krzysztof Brejza (obecnie europoseł), a także lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. 

W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje, że wśród osób inwigilowanych przez służby specjalne w czasie, gdy nadzorowali je b. szefowie MSWiA Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, byli nie tylko przeciwnicy ówczesnej władzy, ale też prominentni politycy PiS. W mediach pojawiały się również informacje, jakoby system miał być używany do inwigilacji wielu innych osób.

W KO trwa dyskusja nt. zniesienia dwukadencyjności w samorządzie

Karnowski w czwartek w Studiu PAP pytany był m.in. o to, czy w Koalicji Obywatelskiej trwa dyskusja nt. projektu znoszącego dwukadencyjność w samorządzie. 

– Dyskutujemy w tej chwili w Koalicji Obywatelskiej nad tym projektem. Rozmawiamy także z innymi ugrupowaniami koalicyjnym jako samorządowcy

– ujawnił.

Dodał, że projekt jest gotowy, a w jego tworzeniu współuczestniczy Związek Miast Polskich. 

B. prezydent Sopotu na pytanie o to, czy rozmawiał o tym z premierem Donaldem Tuskiem powiedział, że w ostatnim czasie nie było takiej rozmowy, jednak „dwa lata temu podpisał taki dokument, gdzie zgodził się z Ruchem Samorządowym TAK! Dla Polski na zniesienie dwukadencyjności”.

– Jestem przekonany, że liderzy polityczni dotrzymają tej obietnicy, którą złożyli samorządowcom dwa lata temu

– dodał. 

Karnowski ocenił, że sytuacja w której marszałek województwa czy starosta mogą pełnić swoją funkcję dowolną liczbę kadencji, a dla prezydenta miasta to prawo ograniczone jest do dwóch – jest niezrozumiała. Dodał, że w jego ocenie kadencja prezydentów powinna zostać skrócona z pięciu do czterech lat. 

W kwietniu br. „DGP” napisał, że byli samorządowcy wchodzący w skład koalicji rządzącej, w tym Karnowski mają zapowiadać projekt ustawy znoszący dwukadencyjność. Zdaniem dziennika, zniesienia tej reguły poza samorządowcami domaga się też PSL i część parlamentarzystów KO.

– Zmiany jednak – jak słyszymy – nie chce premier Donald Tusk

– podał „DGP”. 

Limit dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast był propozycją Prawa i Sprawiedliwości wprowadzoną w 2018 r. poprzez nowelizację Kodeksu wyborczego.

Exit mobile version