Do Sejmu trafił wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu

Fot. Screen z konferencji Adama Glapińskiego/Narodowy Bank Polski/FB

Fot. Screen z konferencji Adama Glapińskiego/Narodowy Bank Polski/FB

Złamanie konstytucji i ustawy o NBP poprzez skup aktywów w latach 2020-2021 bez upoważnienia RPP, interwencje walutowe bez należytego upoważnienia od zarządu NBP czy brak apolityczności – to niektóre z 8 zarzutów wobec prezesa NBP Adama Glapińskiego zawarte we wstępnym wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu przygotowała i złożyła we wtorek (26 marca) w Sejmie grupa posłów koalicji rządowej. Wniosek podpisało 191 osób. Złożenie takiego wniosku było w przedwyborczym programie Koalicji Obywatelskiej „100 konkretów na 100 dni”. 

Jak czytamy we wniosku, „my, niżej podpisani posłowie na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wnosimy o pociągnięcie pana Adama Glapińskiego, urodzonego 9 kwietnia 1950 r. w Warszawie, obywatelstwa polskiego, zajmującego od 21 czerwca 2016 r. stanowisko Prezesa Narodowego Banku Polskiego, do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu”. 

Autorzy wniosku zarzucają prezesowi NBP, że „w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania dopuścił się naruszenia Konstytucji RP i ustaw„. 

Pierwszy zarzut dotyczy naruszenia art. 220 ust. 2 Konstytucji RP oraz ustawy o Narodowym Banku Polskim. Chodzi o skup obligacji skarbowych oraz obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa. 

– (…) w latach 2020-2021 w bliżej nieokreślonym czasie w Warszawie działając wspólnie i w porozumieniu z przedstawicielami Rady Ministrów, przedstawicielami Polskiego Funduszu Rozwoju S.A., przedstawicielami Banku Gospodarstwa Krajowego oraz przedstawicielami niektórych banków komercyjnych, inicjował i uczestniczył w podejmowaniu przez Zarząd Narodowego Banku Polskiego oraz w wykonaniu decyzji o skupie skarbowych papierów wartościowych (obligacji) Skarbu Państwa oraz nieskarbowych papierów wartościowych (obligacji) gwarantowanych przez Skarb Państwa emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego, przez to zapewniał pośrednie finansowanie przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego w łącznej kwocie co najmniej 144 miliardów złotych

– napisali autorzy wniosku. 

Posłowie podpisani pod wnioskiem zarzucają też, że skup ten dokonywany był bez „należytego upoważnienia” od Rady Polityki Pieniężnej, co – według autorów – stanowiło naruszenie ustawy o NBP. 

Trzeci zarzut ws. naruszenia ustawy o NBP oraz Konstytucji RP dotyczy interwencji walutowych, które podejmował prezes NBP w grudniu 2020 r. oraz w marcu 2022 r. „(…) podejmował interwencje walutowe bez należytego upoważnienia od Zarządu NBP, a ponadto co najmniej część z nich miała na celu osłabienie wartości polskiej waluty (…)” – zaznaczono we wniosku. 

Posłowie zarzucają ponadto Adamowi Glapińskiemu, że w latach 2021 i 2023 „w bliżej nieokreślonym czasie w Warszawie inicjował, akceptował i realizował działania sprzeczne z ustalonymi założeniami polityki pieniężnej„. We wniosku napisano, że szef NBP zrobił to „poprzez prowadzenie w 2021 r. skupu aktywów w warunkach rosnącej inflacji”, z kolei w 2023 r. poprzez obniżenie stóp procentowych NBP „bezpośrednio związane z kampanią wyborczą” miał doprowadzić do „osłabienia wartości polskiego pieniądza”. Zdaniem autorów wniosku prezes banku centralnego naruszył w ten sposób konstytucję. 

Glapińskiemu posłowie zarzucają także naruszenie ustawy o NBP poprzez utrudnianie „niektórym członkom Rady Polityki Pieniężnej oraz niektórym członkom Zarządu NBP” wykonywania obowiązków konstytucyjnych i ustawowych. Wskazano, że prezes NBP miał odmawiać im dostępu do wytworzonych w NBP dokumentów, m.in. „do protokołów z posiedzeń RPP, bezprawnie usuwając lub nie zamieszczając w treści protokołów wypowiedzi niektórych członków RPP i Zarządu”. Glapińskiemu zarzuca się również, że nie przedstawiał członkom RPP ostatecznej wersji protokołu przed jego przyjęciem. 

Autorzy wniosku uważają także, że prezes NBP „uchybił obowiązkowi współdziałania z Ministrem Finansów przy opracowywaniu planów finansowych państwa”. Ich zdaniem wprowadził w błąd ministra finansów przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej na 2024 r. poprzez „bezpodstawne udzielenie pisemnej informacji o prognozowanej wpłacie do budżetu z zysku Narodowego Banku Polskiego za 2023 r. w wysokości 6 miliardów zł”. Podkreślono, że według danych i prognoz z tamtego dnia NBP miał ponieść stratę w wysokości co najmniej 17 mld zł. Autorzy wniosku uważają, że tym samym Adam Glapiński naruszył ustawę o NBP. 

Następny zarzut dotyczy złamania ustawy o NBP oraz o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Prezes banku centralnego miał się tego dopuścić poprzez akceptacje i wykonywanie uchwał zarządu NBP, które – jak napisano – kreowały „niezgodny z przepisami ustaw mechanizm automatycznego naliczania i wypłacania jemu samemu w każdym roku kalendarzowym czterech nagród kwartalnych, w wysokości nieuzależnionej od stopnia zaangażowania Prezesa NBP w realizację zadań określonych w ustawie o NBP oraz od wyników osiąganych przez NBP”. Tym samym – jak zarzucają autorzy wniosku – owe nagrody kwartalne stały się „w istocie stałym składnikiem jego wynagrodzenia”. 

Autorzy wniosku jako ostatni zarzut wskazują na złamanie konstytucji przez Adama Glapińskiego poprzez uchybienie „nakazowi apolityczności prezesa NBP oraz zakazowi prowadzenia działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu”. Zdaniem posłów podpisanych pod wnioskiem Glapiński miał się tego dopuścić poprzez zaangażowanie „w agitację, także w ramach kampanii wyborczej, na rzecz partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość oraz popieranego przez nią rządu, a przeciwko partii politycznej Platforma Obywatelska”. Wskazano, że prezes NBP udzielał wywiadów, w których chwalił rząd Mateusza Morawieckiego (b. premiera rządu Zjednoczonej Prawicy) i jednocześnie miał ostrzegać „przed ewentualnymi rządami Donalda Tuska”. Prezes banku centralnego miał także „co najmniej dwukrotnie” wziąć udział w zebraniach „kierownictwa partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość”, a także miał realizować „politykę kadrową tej partii politycznej poprzez zatrudnianie jej działaczy w Narodowym Banku Polskim”.

Trela: klub Lewicy popiera wniosek wobec prezesa NBP; jeśli Razem uznaje inaczej, to jest to stanowisko partii

Poseł Klubu Lewicy Tomasz Trela podczas konferencji prasowej pytany o czwartkową wypowiedź poseł klubu Lewicy Pauliny Matysiak (Partia Razem), która w Radiu Plus wniosek dotyczący postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu określiła mianem „hucpy politycznej” powiedział, że klub parlamentarny Lewicy popiera ten wniosek. 

– (Klub Lewicy) podpisał się pod tym wnioskiem, jeżeli Partia Razem uznaje inaczej, to jest stanowisko partii Razem, a stanowisko klubu jest w tej sprawie dość jednoznaczne

– zaznaczył. Dodał, że klub Lewicy poprze wniosek o postawienie prezesa NBP przez TS.

Trela: stoimy na stanowisku, że Trybunał Stanu dla „szkodnika” Glapińskiego jak najbardziej się należy

Podczas wspólnej konferencji prasowej grupy posłów wnioskodawców, poseł Lewicy Tomasz Trela powiedział, że wbrew temu, co mówili politycy PiS, „wniosek jest bardzo konkretny, zarzuty są bardzo konkretne, a uzasadnienie to ponad 70 stron”.

– To nie jest polityka, to są fakty – Adam Glapiński był najgorszym prezesem NBP po 1989 roku

– ocenił. 

Jego zdaniem, Glapiński z „NBP zrobił przystawkę dla PiS”.

– Realizował tylko i wyłącznie polecenia (szefa PiS) Jarosława Kaczyńskiego

– mówił. 

Jak dodał, w kampanii wyborczej Glapiński „stał się częścią sztabu wyborczego PiS”.

– Wydawał publiczne pieniądze na banery, billboardy, które mówiły, że rząd PiS jest najlepszym rządem, a polityka, którą prowadzi zasługuje na wsparcie i poparcie – powiedział Trela. – Adam Glapiński dopuścił się tego, że dziennie zarabiał 3600 zł – tyle ile w zeszłym roku początkujący nauczyciel

– dodał. 

Zdaniem Treli, NBP za rządów Glapińskiego „został zamieniony w naczelny bastion PiS do zadań politycznych, zadań specjalnych, którymi kierował Jarosław Kaczyński”. 

– Dlatego ten wniosek, który dzisiaj składamy, to wniosek całej koalicji 15 października. Dochowamy wszelkiej procedury, wszystkich terminów i Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej będzie nad nim pracować

– zapewnił poseł Lewicy. 

– Ja osobiście i Lewica stoimy na stanowisku, że Trybunał Stanu dla szkodnika Adama Glapińskiego jak najbardziej się należy

– oświadczył Trela.

Wójcik (PiS): żaden z zarzutów zawartych we wniosku o TS dla Glapińskiego nie jest uzasadniony

Poseł PiS Michał Wójcik ocenił we wtorek, że żaden z zarzutów zawartych we wniosku o Trybunał Stanu dla prezesa NBP Adama Glapińskiego nie jest uzasadniony. Jego zdaniem, zarzuty wobec Glapińskiego to „jedna, wielka ściema””

– To jest dalsza destabilizacja naszego kraju. To uderza w każdego Polaka, ponieważ NBP odpowiada za stabilizację rynku finansowego. Chodzi o obalenie Glapińskiego, żeby wprowadzić euro

– powiedział Wójcik dziennikarzom w Sejmie. 

Zdaniem posła PiS, wszystkie zarzuty stawiane prezesowi NBP „to jedna, wielka ściema”.

– Jeżeli można było dyskutować to o kwestii dotyczącej bezpośredniego finansowania budżetu państwa, ale tego nie zrobiono, bo w sposób pośredni, na rynku wtórnym, skupując obligacje NBP (Glapiński) prowadził określone działania, a nie bezpośrednio. Bezpośrednio jest to zabronione

– stwierdził Wójcik. Jak dodał, tego typu działania prowadzą również inne banki centralne. 

Wójcik został też zapytany o list, który prezes NBP miał wysłać do premiera Donalda Tuska w celu „zakończenia sporu” oraz, czy jest to dobra droga do rozwiązania konfliktu.

– Uważam, że to jest dobry pomysł, ale trzeba pamiętać, że druga strona nie jest zainteresowana dialogiem

– ocenił poseł PiS. 

Jego zdaniem, premier nie potrafi prowadzić dialogu.

– W Wielkim Tygodniu (Tusk) rozpoczął od mocnego wejścia, bezprawnego ataku na byłych ministrów, a jednocześnie jest wniosek o Trybunał Stanu dla Glapińskiego. Radosna Polska

– podkreślił Wójcik.

Błaszczak o wniosku o Trybunał Stanu dla Glapińskiego: działanie bezprawne

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pytany podczas konferencji prasowej w Sejmie o wniosek ws. Glapińskiego ocenił, że to „bezprawne działanie”. 

– To jest spłata długu, jaki zaciągnął (premier) Donald Tusk w kampanii wyborczej od Niemców, dlatego, że strefa euro jest korzystna dla Niemiec; dla pozostałych państw jest bardzo niekorzystna. Chodzi o usunięcie – pewnie przez silnych ludzi, jak ma to w zwyczaju „koalicja 13 grudnia” prezesa NBP, żeby otworzyć drogę do wepchnięcia Polski do strefy euro

– powiedział Błaszczak. 

– Będziemy się temu jasno sprzeciwiać, bo tu chodzi o przyszłość Polski

– oświadczył polityk PiS. 

– Nie godzimy się na to, żeby Polska była dostarczycielem taniej siły roboczej, a po wprowadzeniu Polski do strefy euro tak by właśnie było

– ocenił Błaszczak.

Prof. Ryszard Bugaj ws. TS dla prezesa NBP Adama Glapińskiego: władza nie może pominąć stanowiska prezydenta nie naruszając konstytucji

Ekonomista prof. Ryszard Bugaj skomentował wniosek o TS dla prezesa NBP Adama Glapińskiego, odniósł się do zarzutów stawianych prezesowi NBP, ich zasadności, o możliwych powodach tak szybkiego działania, o apelu prezesa NBP w kwestii porozumienia się z rządem i możliwych działaniach prezydenta.

Dalsza część tekstu pod filmem

PKO BP: wniosek o postawienie prezesa NBP przed TS nie ma jasnego przełożenia na perspektywy polityki pieniężnej

Wniosek o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu nie ma jasnego przełożenia na perspektywy polityki pieniężnej – ocenili ekonomiści PKO BP w opublikowanym we wtorek Kwartalniku Ekonomicznym.

– Wniosek o postawienie Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu nie ma wg nas jasnego przełożenia na perspektywy polityki pieniężnej. Procedura przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która zbada zasadność postawionych zarzutów, może trwać kilka-kilkanaście miesięcy. Dalszym krokom towarzyszyć mogą z kolei istotne kontrowersje prawne

– poinformowali ekonomiści PKO BP w publikacji. 

Podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak powiedział, że rynek patrzy na konkretne parametry i gdyby rynek oczekiwał, że zawieszenie prezesa NBP może wymusić na Radzie Polityki Pieniężnej obniżki stóp procentowych ponad to, co uzasadnia sytuacja gospodarcza w średnioterminowej perspektywie inflacji, to pewnie zareagowałby osłabieniem złotego.

– Dopóki nie ma mowy (…) o tym, żeby cokolwiek w kursie polityki pieniężnej, czy szerszej polityki makroekonomicznej w Polsce miało się zmienić, to specjalnie powodu do reakcji nie ma

– powiedział Bujak. 

Ekonomista ocenił jednocześnie, że sytuacja wokół wniosku o postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu może trochę zwiększać niepewność co do tego, jak zachowa się Rada Polityki Pieniężnej. 

– Ja osobiście miałem przekonanie, może nie głębokie, wydawało mi się do niedawna, że Rada może stać się bardziej jastrzębia w takiej sytuacji, że ta dotychczasowa większość może się usztywnić. Ale kiedy słucham głosów niektórych członków z tej części Rady, z tej frakcji, to widzę otwartość na perspektywę dostosowania stóp procentowych RPP w dół

– powiedział Bujak. I dodał, że „trudno wyciągnąć jakieś daleko idące wnioski”. 

– Raczej byśmy podkreślali, że to może trochę zwiększa niepewność, jak się zachowa Rada, co będzie dalej, ale nie dawalibyśmy wskazówki kierunkowo, że polityka pieniężna będzie bardziej jastrzębia czy gołębia

– powiedział główny ekonomista PKO BP.

Trybunał Stanu – sto lat historii, dwóch skazanych

Wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego jest pierwszym z serii takich wniosków zapowiedzianych przez obecnie rządzącą koalicję wobec poprzedników z rządów Zjednoczonej Prawicy. Dotychczas jednak, choć TS istniał już w II RP, organ ten skazał tylko dwie osoby.

Według obecnych uregulowań Trybunał Stanu to organ, który orzeka o odpowiedzialności za naruszenie konstytucji lub ustaw m.in. przez prezydenta, premiera, ministrów oraz posłów i senatorów, a także prezesów NBP, NIK, członków KRRiT oraz Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych. Odpowiedzialność konstytucyjną przedstawiciele tych władz ponoszą „w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania”, a w przypadku prezydenta, premiera i ministrów także za popełnienie przestępstwa. 

Trybunał Stanu może wymierzyć następujące kary: utratę czynnego i biernego prawa wyborczego; zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych i w organizacjach społecznych; utratę orderów, odznaczeń i tytułów honorowych. Wobec osób skazanych przez TS prezydent nie może zastosować prawa łaski. 

Po raz pierwszy organ ten pojawił się już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Istnienie Trybunału Stanu przewidziała konstytucja marcowa z 1921 roku. W okresie międzywojennym prowadził on tylko jedno postępowanie – określane przez historyków jako sprawa Gabriela Czechowicza, ministra skarbu w latach 1926-1929

Zarzuty w sprawie dotyczyły m.in. przekazania z budżetu państwa do dyspozycji premiera – czyli wówczas Józefa Piłsudskiego – 8 mln zł, które przeznaczono na akcję wyborczą BBWR (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem). 20 marca 1929 r., pomimo prób oporu ze strony BBWR, Sejm przyjął uchwałę o postawieniu Czechowicza przed Trybunałem Stanu. Według historyków Czesława Brzozy i Andrzej Sowy, uchwała Sejmu uderzyła „póki co bez wymieniania nazwisk w Piłsudskiego, który faktycznie ponosił odpowiedzialność za nadużycia”. 

Ostatecznie Trybunał Stanu rozpoczął rozprawę 26 czerwca 1929 r. w warszawskim Pałacu Krasińskich. Zakończyła się ona po trzech dniach, a TS zwrócił sprawę Sejmowi do uzupełnienia i podjęcia „uchwały zawierającej ocenę merytoryczną zakwestionowanych przez Sejm pod względem formalnym kredytów”. Sejm – na skutek działań sanacji i przesileń rządowych – takiej uchwały już nie podjął. 

„Czechowicz miał powody być rozgoryczonym. Był przekonany, że przed Trybunałem Stanu potrafi udowodnić zarówno swoją uczciwość, jak i fakt, że działał na polecenie szefa rządu” – pisał historyk, Andrzej Garlicki. Nie było to obwinionemu jednak dane – po wygranych w 1930 roku przez BBWR tzw. wyborach brzeskich Sejm zaaprobował przekroczenie budżetowe z lat 1927/28 i sprawę b. ministra skarbu ostatecznie zakończył. 

Teoretycznie istnienie TS było przewidziane w przedwojennej konstytucji kwietniowej z 1935 roku. Powołanie organu rozstrzygającego o odpowiedzialności konstytucyjnej zakładała też tzw. mała konstytucja z 1947 roku, co nie zostało jednak zrealizowane. W praktyce Trybunał Stanu przywrócono w 1982 r. w okresie stanu wojennego. To właśnie z 1982 r. pochodzi obecnie obowiązująca ustawa o Trybunale Stanu, która była wielokrotnie nowelizowana wraz z reformami konstytucyjnymi. 

Przywrócenie TS za czasów sprawującego wówczas władzę w PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego wpisywało się w cykl zaplanowanych w latach 80. reform. Wcześniej funkcjonować zaczął Naczelny Sąd Administracyjny, zaś później utworzono urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. W tle przywrócenia TS był również zamiar rozliczenia poprzedniej ekipy rządzącej w latach 70. – b. premiera Piotra Jaroszewicza, wicepremierów Jana Szydlaka, Tadeusza Pyki oraz Tadeusza Wrzaszczyka. Ostatecznie do tego rozliczenia przed TS nie doszło, a sprawę Sejm PRL zamknął w 1984 roku. 

Dopiero po 1989 roku przed TS udało się doprowadzić do końca, jak dotychczas, jedyną sprawę. Chodziło o głośną na przełomie lat 80. i 90. „aferę alkoholową”. Spowodowany przez luki w przepisach niekontrolowany import ogromnych ilości alkoholu spowodował straty Skarbu Państwa szacowane od 30 mld starych zł do nawet czterokrotności tej sumy. Do afery najbardziej przyczyniło się zniesienie w 1988 r. koncesji na „niehandlowy import alkoholu”. Prywatne osoby, które w dużych ilościach sprowadzały „alkohol na własny użytek”, płaciły tylko niewielkie cło. 

W 1997 r. Trybunał Stanu uznał, że winni afery są b. minister współpracy gospodarczej z zagranicą Dominik Jastrzębski i b. prezes Głównego Urzędu Ceł Jerzy Ćwiek. Zdaniem TS przez zaniedbanie przyczynili się do niekontrolowanego importu alkoholu, a w konsekwencji nadmiernej jego podaży i załamania zasad dystrybucji, zbytu i obrotu alkoholem. Zostali pozbawieni na pięć lat biernego prawa wyborczego oraz prawa do kierowniczych stanowisk państwowych. W 1998 roku, po rozprawie apelacyjnej, TS utrzymał wyrok. 

Z braku dowodów winy TS uniewinnił wtedy trzech pozostałych oskarżonych, byłych ministrów: spraw wewnętrznych – Czesława Kiszczaka, finansów – Andrzeja Wróblewskiego i rynku wewnętrznego – Aleksandra Mackiewicza. 

Po raz ostatni TS odbywał rozprawy w związku ze sprawą ministra skarbu z lat 1997-2000 Emila Wąsacza. W 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności konstytucyjnej w TS za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP S.A. i Domów Towarowych „Centrum”. Podczas pierwszej rozprawy ws. Wąsacza w 2006 r. TS uznał, że dokumenty Sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. W II instancji w 2007 r. TS zwrócił sprawę do I instancji. Wobec wygaśnięcia ówczesnej kadencji Sejmu, proces Wąsacza formalnie się nie zaczął, a Sejm przez wiele lat nie wyłaniał swojego oskarżyciela. 

Dopiero w 2017 r. sprawa przed TS ruszyła na nowo. Wówczas jednak mający rozpatrzyć sprawę pięcioosobowy skład TS pod przewodnictwem Jerzego Kozdronia (b. posła i wiceministra sprawiedliwości za rządów PO) zadał pełnemu składowi TS pytanie, czy w tym przypadku nie doszło do przedawnienia odpowiedzialności konstytucyjnej. W maju 2019 r. TS w podjętej uchwale uznał, że sprawa powinna się przedawnić. Takie przedawnienie orzeczono w lipcu 2019 roku. Kilkanaście miesięcy później uniewinnieniem zakończył się też proces karny Wąsacza. 

Później kolejne sprawy już nie trafiły do TS. Najgłośniej o TS było we wrześniu 2015 roku, gdy Sejm głosował nad postawieniem przed Trybunałem Stanu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z lat 2005-2007 Zbigniewa Ziobry. Podstawę wniosku stanowiły m.in. efekty prac dwóch sejmowych komisji śledczych – ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków. Do pociągnięcia ministra do odpowiedzialności konstytucyjnej potrzebne było 276 głosów, zaś głosów „za” oddano 271. Sprawę więc umorzono. „Jak się okazało, większość rządząca PO-PSL nawet w takiej sprawie okazała się być nieudacznikami” – skomentował wtedy Ziobro to głosowanie. 

Obecnie – zawarta w sformułowanych podczas kampanii wyborczej przez Koalicję Obywatelską w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów” – lista osób mających trafić przed TS poza Glapińskim obejmuje: prezydenta Andrzeja Dudę, b. premiera Mateusza Morawieckiego, b. ministrów Jacka Sasina, Piotra Glińskiego i ponownie Zbigniewa Ziobrę oraz przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego. 

Zgodnie z konstytucją i ustawą o TS, wniosek o postawienie prezydenta przed TS może być złożony marszałkowi Sejmu przez co najmniej 140 członków Zgromadzenia Narodowego. Z kolei z wnioskiem w sprawie premiera lub ministrów może wystąpić prezydent lub grupa co najmniej 115 posłów, natomiast z wnioskiem o pociągnięcie innych osób ponoszących odpowiedzialność konstytucyjną, w tym prezesa Narodowego Banku Polskiego, mogą wystąpić prezydent, co najmniej 115 posłów, a także sejmowa komisja śledcza. 

Wstępny wniosek o postawienie w stan oskarżenia lub o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu – zgodnie z ustawą o TS – musi spełniać warunki wymagane przez przepisy Kodeksu postępowania karnego. Po jego przyjęciu przez marszałka Sejmu kierowany jest on do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która wszczyna postępowanie, m.in. przesłuchując świadków i zbierając dowody. Prace komisji kończą się przyjęciem sprawozdania z wnioskiem o postawienie danej osoby w stan oskarżenia albo o umorzenie postępowania. 

Obecnie pracami sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej kieruje Zdzisław Gawlik (KO), a jego zastępcami są Iwona Arent (PiS) i Dariusz Joński (KO). 

Decyzja Sejmu o postawieniu premiera i ministrów przed Trybunałem Stanu zapada, jeśli za uchwałą w tej sprawie zagłosuje co najmniej 3/5 (276) posłów. Uchwałę o pociągnięciu innych osób ponoszących odpowiedzialność konstytucyjną Sejm podejmuje bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, jednak w przypisie do regulującego tę sprawę art. 13 ust. 1a ustawy o TS zaznaczono, że utracił on moc w przypadku prezesa NBP na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 11 stycznia br. 

Trybunał Konstytucyjny po wniosku posłów PiS orzekł wówczas, że przepisy dotyczące postawienia przed TS prezesa NBP, w tym przepis przewidujący jego zawieszenie po przegłosowaniu przez Sejm wniosku o postawienie go przed TS, są niezgodne z konstytucją. W uzasadnieniu TK wskazał, że postawienie prezesa NBP do odpowiedzialności przed TS powinno nastąpić uchwałą Sejmu podjętą co najmniej większością 3/5 głosów (tak jak premiera i ministrów) i ustawodawca powinien wprowadzić w tej sprawie stosowne zmiany w aktach prawnych. 

– Moim zdaniem ten dziwny werdykt pani (Julii) Przyłębskiej nie jest wiążący

– skomentował dzień później orzeczenie TK premier Donald Tusk. 

Trybunał Stanu wybierany jest na czteroletnią kadencję – obecna rozpoczęła się w 2023 r. i potrwa do 2027 r. 

Na mocy art. 199 konstytucji przewodniczącą Trybunału Stanu jest pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. W skład kierownictwa TS – zgodnie z uchwałą Sejmu z 21 listopada 2023 r. – wchodzą jej zastępcy Piotr Andrzejewski i mec. Jacek Dubois. 

Sędzią Trybunału Stanu może być każdy obywatel polski „niekarany sądownie”. Członkowie TS najczęściej nie są zawodowymi sędziami – mają zaś tytuł sędziego TS. Obecnie sędziami Trybunału Stanu są: Marek Czeszkiewicz, Kamila Ferenc, prof. dr hab. Sabina Grabowska, Adam Koczyk, dr hab. Jan Majchrowski, Marek Małecki, Marek Mikołajczyk, Maciej Miłosz, dr Marcin Radwan-Röhrenschef, Piotr Sak, Adrian Salus, Marcin Wawrzyniak, Maciej Zaborowski, dr hab. Piotr Zientarski i dr Józef Zych. Ich ślubowanie odbyło się 14 grudnia 2023 r. 

– To wielka odpowiedzialność, bo przez ten wybór i przez złożenie ślubowania zostaliście sędziami. Sędziowie Trybunału Stanu w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji

– podkreśliła Małgorzata Manowska, dodając, że obecnym sędziom Trybunału uda się „wznieść się ponad własne przekonania i zgodnie oraz merytorycznie pracować”.

Exit mobile version