Pro domo sua*

Fot. Pixabay

Fot. Pixabay

Czyli o mediach, ale w sensie fundamentalnych zgoła zasad, metodologii, pluralizmu, ładu medialnego i misji, z wolnością słowa i odpowiedzialnością za nie, w tle. Zatem bez bezpośrednich odniesień (jeśli to możliwe?) do aktualnej „dynamicznej” i burzliwej aż nadto sytuacji wokół m.in. mediów publicznych. O niej wszak usłyszycie, zobaczycie i przeczytacie Państwo nieomal wszędzie i w dowolnej ilości.

Na początek zatem zgodnie z metodologiczną zasadą porządku, hierarchii i pierwszeństwa formalnego, słów kilka przypomnienia i usprawiedliwienia tego akademickiego (ex cathedra?) tonu, którym zamierzam się dziś posłużyć, świadom przecież ograniczoności tzw. poetyki felietonu. Otóż, uprawiam dziennikarstwo od ponad 30 lat współpracując w tym czasie z bardzo różnymi mediami ogólnopolskimi i regionalnymi (m.in. Rzeczpospolita, Słowo-Dziennik Katolicki, Ozon, Dziennik Gorzowski etc.) W tym również przez ostatnie 17 lat z Polskim Radiem Zachód m. in. jako publicysta, felietonista i recenzent. Jeśli dodam do tego jeszcze kilkanaście lat mojej działalności akademickiej, medioznawczej, socjologicznej i etycznej (m.in. Kształtowanie opinii publicznej, Historia mediów, Etyka zawodowa dziennikarza i Dyskurs medialny) to mam nadzieję, że sytuuje mnie to, oprócz doświadczenia życiowego, wśród znawców tej trudnej dziedziny i upoważnia do wygłaszania takowych metodologicznie spójnych opinii.

Jeśli zatem zdecydowałem się, zresztą zgodnie z niegdysiejsza zapowiedzią, powodowany troską tak o przyszłość mediów, jak i zawodu dziennikarskiego w Polsce, zabrać głos, to świadom ich niebagatelnej roli w kształtowaniu społecznego (i politycznego!) ładu, który musi obchodzić każdego niezależnie od poglądów, sympatii, a nawet aktualnych, choćby najsilniejszych emocji. I choć nie mam złudzeń, co do propaństwowej postawy jako dziś ze wszystkimi konsekwencjami „niemodnej” i wręcz lekceważonej, to przypominanie o niej uważam za swój patriotyczny i obywatelski, dziennikarski obowiązek.

Toteż dziś bez nadmiernych emocji (sic!) kilka zdań o zawodzie dziennikarskim i jego odmianach, a za tydzień (również zgodnie z niegdysiejszą zapowiedzią) o naszej polskiej dziwacznej dość medialnej rzeczywistości, ze szczególnym uwzględnieniem… własności.

Dziennikarstwo jakkolwiek zróżnicowane co do funkcji i misji (!) jest przecież zawodem publicznego zaufania w sensie etycznym, nawet jeśli wielu, często cynicznie odesłało już to pojęcie (misja) ex definitione do przysłowiowego „lamusa”. Zawsze jednak było, jest i będzie poddawane presji politycznej.

Tu pewnie wielu z Państwa zaskoczę autorstwem cytatu (z pamięci). Monika Olejnik, bowiem autorka programu „Kropka nad i”. który moim zdaniem jest bliższy gatunkowo show niż publicystyki, wypowiedziała onegdaj charakterystyczną opinię:

”Doświadczony dziennikarz, który mówi, że nie ma poglądów politycznych jest albo idiotą, albo cynicznym kłamcą”.

Toteż przekłamania i manipulacje motywowane politycznie w dziennikarstwie informacyjnym były, są i będą „grzechem śmiertelnym” (wiarygodność!), natomiast publicystyka, a w szczególności felietonistyka korzystają w pełni (w granicach prawa!) z wolności słowa. Te formy bowiem muszą nosić znamiona oryginalności i subiektywizmu w ocenie rzeczywistości społecznej i politycznej, inaczej wszak mogą okazać się … zbędne.

Już za tydzień o naszej wyjątkowo skomplikowanej rzeczywistości medialnej z uwzględnieniem wpływu rządzących – już od 30 lat! – na media publiczne (sic!) i istotnej nad wyraz tzw. mapy własności.

 

*(łac.) we własnej sprawie

Exit mobile version