Każda wymiana jeńców to oczekiwanie na wiadomość, że ktoś żyje. Każdy dzwonek do drzwi to nadzieja, że może powrócił. Tysiące rodzin na Ukrainie poszukuje swoich bliskich, którzy zostali uprowadzeni przez okupacyjne wojska Rosji. Wiele z nich nie zna nawet miejsca pobytu porwanych osób.
Według ukraińskich władz problem ten dotyczy 20 tys. cywilów, którzy od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę uznawani są za osoby zaginione. Matki szukają swoich synów, żony – mężów, a siostry czekają na braci.
Inna Dobrowolska ze wsi Krasiatyczi w obwodzie kijowskim od prawie półtora roku czeka na syna Władysława. Rosyjscy żołnierze zabrali go 22 marca 2022 roku. 25-latek wpadł w ich ręce, gdy wraz z przyjacielem – chrześniakiem Inny Romanem – wybrali się poza granice wsi, okupowanej przez najeźdźców. Od tej chwili rodzina nie miała o nich wieści aż do sierpnia 2023 roku.
– Wiemy, że są w Rosji, ale nie wiemy, gdzie dokładnie. Dostajemy jedynie strzępki informacji z różnych stron. Przeważnie od żołnierzy, którzy wrócili z Rosji w ramach wymiany jeńców
– powiedziała Inna w rozmowie z PAP.
– Wreszcie dostaliśmy od nich listy. Mój syn napisał pod koniec sierpnia. „Jestem żywy, zdrowy”, nic więcej. Chrześniak odezwał się na początku września
– dodała.
Kobieta mieszka poza Kijowem, ale pojawia się w stolicy na każdej demonstracji i każdej akcji, na której zbierają się takie osoby, jak ona. Przychodzi z portretami swoich chłopaków, dobija się do drzwi ministerstw i organizacji międzynarodowych, nie ustając w poszukiwaniach syna i jego przyjaciela.
– Robimy, co tylko w naszej mocy. Zwracamy się wszędzie, gdzie tylko można. I do naszych organizacji, i do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, do wszystkich władz i do organizacji międzynarodowych. Nie mamy innego wyjścia. Gdyby była możliwość pojechania do Rosji, żeby ich stamtąd zabrać, pojechałabym bez wahania
– zapewniła.
Ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubinec informował w czerwcu, że od początku otwartej inwazji Rosji na Ukrainę, rozpoczętej 24 lutego 2022 roku, w oficjalnym rejestrze zaginionych znalazły się nazwiska ponad 25 tysięcy osób. 20 tysięcy z nich to cywile.
Według Kijowa przetrzymywani są oni albo na terenach okupowanych na wschodzie kraju, albo na zaanektowanym przez Rosję w 2014 roku Krymie, albo w samej Rosji. Ci, którym udało się wrócić na Ukrainę w ramach wymiany jeńców, są wycieńczeni głodem i narzekają na nieludzkie traktowanie przez Rosjan.
– Nie mogę nawet o tym myśleć. Jest to tak bolesne, że nie potrafię sobie z tym poradzić. Każdego dnia zadaję sobie pytanie: jak żyją te matki w Rosji, które wysyłają do nas swoich synów, żeby zabijali i porywali ludzi?
– zastanawia się Inna.
– Na pewno odzyskam syna. Co by Rosja nie robiła, przywiozę go do domu. Ja jestem jego matką. Będę walczyła o niego do końca
– zapowiedziała w rozmowie z PAP.