W pułapce perfekcji

W pułapce perfekcji Radio Zachód - Lubuskie

Podobno Budda powiedział, że kształtują nas nasze myśli. Było to tak strasznie dawno, że ludzkość jedynie czasem przypomina sobie, jak wielka jest wartość tego co i jak myślimy. To jak ważne jest co czytamy i oglądamy. Z perspektywy tego co powiedział Budda można pojąć destrukcję intelektualną memów, twittów, postów, zastępujących nam lekturę i zapychających nasze myśli. 

Tym wstępem chcę nawiązać do felietonu Andrzeja Pierzchały „Tyrania postępu”, który zapożyczył z książki o takim właśnie tytule. Nawiązać, rzecz jasna, przekornie, bo temat jest wałkowany od dosyć dawna, ale ostatnio gorączka intelektualna w kwestii postępu znacznie się wzmogła. Owo wzmożenie ma dwie strony (Boże jakiż to truizm). Tę poważną i tę histeryczną. Histeryczną bo od początku świata straszy się nas postępem. 

Dawno temu słyszałem w radiu fragment książki Teodora Parnickiego. Były to czasy, kiedy w ramach postępu słuchaczom dla ułatwienia czytano książki i nadawano słuchowiska radiowe. Był tam dialog dwóch Greków siedzących na skale gdzieś na Krymie, patrzących na pozłacane słonecznymi promieniami błękitne fale Morza Czarnego i rozważających zastąpienie ciężkiej pracy wioślarzy maszyną parową. Patrzyli bowiem na taki wynalazek. Galerę napędzaną parą. Jeden z owych Greków był romantykiem i kreślił świetlaną wizję postępu, w którym wolność wybijała się na czoło. Drugi stoickiego zdecydowanie charakteru, zauważył, że ktoś musi maszynie parowej dostarczać paliwa. Parnicki przewrotnie, podsunął onemu stoikowi, węgiel jako paliwo. Zapewne po to, aby zbudować wizję byłych wioślarzy pracujących w kopalniach i wydobywających w zaduchu paliwo tak niezbędne postępowi. Koniec końców obaj uznali, że galerę o napędzie parowym, dla dobra wioślarzy, należy zatopić. Wszak lepiej pracować na łodzi wiosłowej, jak w kopalni. Jest w tej przypowieści prosta myśl. Na postępie tracą niewolnicy. Zyskują ci, którzy pracę niewolników wykorzystują. Gdyby było inaczej, nie byłoby ani Marksa, ani Lenina. Czy dzisiaj niewolników jest mniej jak w czasach antycznych, albo w erze dzikiej industrializacji końca XIX stulecia? Zawieszam odpowiedź, abyście każdy sam sobie odpowiedział.

Wracając do postępu. Ma on wiele wymiarów. Najważniejszym z nich jest bodaj rozwój technologii. Jest na ten temat „zamierzchła” książka niemieckiego pisarza Friedricha Georga Jüngera pod tytułem „Perfekcja techniki”. Napisana w 1939 roku, w czasie, kiedy Niemcy zachwycili się technicznym postępem. Autor profetycznie w latach 30 dostrzegał drogę, którą świat coraz bardziej zakochany w postępie technologii, wybrał. Książka czekała na wydanie do 1946 roku, kiedy już świat doznał skutków rozwoju technologii. Technologi w służbie nie tyle polepszania bytu, ale raczej eliminowania bytów na skalę zgoła masową, nie znaną ludzkości wcześniej.

Istotą przesłania Jüngera jest konstatacja, że dążenie do perfekcji jest treścią praktycznej strony technologii. Przy okazji odkrywa czytelnikom myśl Parnickiego, że rozwój technologii, wywołany kompulsywnym dążeniem ludzkości do perfekcji, do tego, żeby było coraz lepiej, nie prowadzi do wolności i szczęścia, ale rodzi kolejne wersje zniewolenia i nowe nieznane wcześniej problemy. Nowe wypiera poprzednie – bo „stare”. Im proces wypierania szybszy, tym więcej generuje rzeczy „starych”, czyli niepotrzebnych. Wraz z rosnącą górą śmieci rośnie deficyt zasobów. Wbrew oczekiwaniom, rośnie też deficyt siły roboczej. Bezrobocie, pojawia się na krótko. Potem strukturalnie brakuje rąk do realizowania zadań wynikających z rozwoju technologicznego. Tym wyścigu na „nowość” pojawiają się liderzy i maruderzy. Rosną cywilizacyjne różnice, wynikające z dystrybucji bogactwa i nienadążania za nowoczesnością. A wszystko za sprawą banalnego dążenie do perfekcji. Do tego aby wciąż było lepiej, lepiej i lepiej…

Jünger jest pesymistą. Pesymistą, bo większość ludzi w perfekcji inżynieryjnej widzi świetlaną drogę do szczęścia. Pędząc nią, przyspieszamy, zamiast hamować.

Jest w kwestii rozwoju technologii jeszcze jeden watek. Ten o którym wspominał Budda. Myślenie. Wyposażeni w inżynierię coraz bardziej czujemy się panami świata. Myślimy, że wyposażeni w perfekcję i coraz większe możliwości wpływania na świat, posiadamy nadludzkie moce, dzięki którym zdolni jesteśmy do rozwiązywania każdego problemu. Wkraczamy w sfery boskie. Potrafimy sztucznie poczynać dzieci, choć z drugiej strony stworzyliśmy przemysł aborcyjny, a eutanazja stała się jedną ze specjalizacji medycznej. Ale czy to jest postęp? Czy już uprawniona jest myśl, że wszystko nam wolno, że jesteśmy wszechmocni, że jesteśmy Bogami? A przecież jesteśmy kształtowani tym co myślimy.

Alexa z Pixabay” target=”_blank” rel=”noopener”>fot.Pixabay

Exit mobile version