Po zabójstwie Polki na greckiej wyspie Kos wśród mieszkańców tego regionu odżyła dyskusja o wpływie emigrantów na bezpieczeństwo. Podejrzanym o zamordowanie 27-letnie Anastazji jest emigrant z Bangladeszu, który od 11 lat mieszkał na wyspie.
Prokuratura postawiła mu zarzuty zgwałcenia i zamordowania dziewczyny.
Czytaj także:
Polka brutalnie zamordowana w Grecji. Podejrzanym mężczyzna pochodzący z Bangladeszu
Ciało 27-letniej Polki Anastazji Rubińskiej, która zaginęła we poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli, zostało znalezione w niedzielę – poinformowały greckie media....
Czytaj więcejDetailsMieszkańcy Kos są wyczuleni na kwestię przybyszów z krajów odrębnych kulturowo. W latach 2015-2016 przeżyli napływ tysięcy uciekinierów, głównie z Syrii, Pakistanu i Afganistanu. W szczytowym momencie kryzysu migracyjnego z pobliskiej Turcji na Kos docierało średnio kilkuset emigrantów dziennie. Część z nich koczowała na ulicach i plażach.
„Wtedy baliśmy się o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci”
– wspomina Anna Rapesi – Polka mieszkająca na wyspie od 30 lat.
Inna z naszych rodaczek – Maja Passanikolaki zaznaczyła, że była bardzo zdziwiona i zaniepokojona, gdy dowiedziała się, że zamordowana dziewczyna była widziana w towarzystwie emigrantów. Kobieta wspomina, że gdy greckie władze postanowiły wybudować na wyspie ośrodek dla migrantów, mieszkańcy przez kilka tygodni organizowali protesty.
Dziś w ośrodku dla uchodźców przebywa około 1000 osób. Czekają na weryfikację złożonych dokumentów, aby otrzymać zezwolenie na legalny pobyt na wyspie. W ocenie Mai Passanikolaki nie jest już tak niebezpiecznie, jak było w okresie kryzysu migracyjnego, ale obawy o bezpieczeństwo pozostały.