Niemcy planują rozwój Lubuskiego. Część 4. Oderland

Niemcy planują rozwój Lubuskiego. Część 4. Oderland Radio Zachód - Lubuskie

Niekompetencja polskich rządów w pierwszych latach po upadku PRL sprawiała, że rządy nie były zdolne do adekwatnego reagowania na niemiecką strategię, mającą na celu kontrolę polskiej polityki i gospodarki. W pierwszym etapie owej strategii, niemieckie służby, obok podsuwania rozmaitych propozycji współpracy, grały na osłabienie Polski poprzez rozdrobnienie polityczne. Liczyły na to, że polska demokracja zajmie się sporami partyjnymi, a sprawy państwa zostawi swojemu biegowi, czyli w bezładzie.

Symbolem tej strategii był czas rządu Jana Olszewskiego, który upadł z powodu wewnętrznego konfliktu w Sejmie, w którym było 17 kół i klubów poselskich (w kolejnej kadencji było ich 12). Rząd Hanny Suchockiej, który zastąpił rząd Olszewskiego, tworzyło 7 ugrupowań. Polskie państwo „zabijało” się samo. Brak gospodarza wykorzystywali Niemcy na przejmowanie gospodarki i tworzenie agentury wpływu.


CZYTAJ TAKŻE: Niemcy planują rozwój Lubuskiego. Część 1.


Na posiedzeniu Polsko-Niemieckiego Komitetu ds. Gospodarki Przestrzennej w 2002 r. w Rydzynie, strona niemiecka wystąpiła z propozycją poszerzenia obszaru współpracy transgranicznej.

W kolejnym etapie strategii należało doprowadzić do korzystnych zmian prawa (wspomniano o tym w Planie Willersa), co nazywano warunkami okresu przedakcesyjnego. Równolegle trzeba było roztoczyć wizję UE jako Kannanu, a następnie wprowadzić Polskę do UE i wtedy „legalnie” wykorzystać swoją rolę dominatora w tej organizacji, aby kontynuować ekspansję na wschód, ze szczególnym uwzględnieniem terytoriów dawniej niemieckich. Częścią tych zamiarów były kolejne plany.

Niemieckie plany na Polskę zachodnią

Po kilku latach przerwy Niemcy wrócili do tematu zarządzania Polską Zachodnią. Na posiedzeniu Polsko-Niemieckiego Komitetu ds. Gospodarki Przestrzennej w 2002 r. w Rydzynie, strona niemiecka wystąpiła z propozycją poszerzenia obszaru współpracy transgranicznej. Proponowanym obszarem miał być pięciokąt z miastami Berlin–Drezno–Wrocław–Poznań–Szczecin w wierzchołkach.

Ta ładnie na powyższej mapie prezentująca się koncepcja spójna była z rządowymi planami koncentracyjno-dyfuzyjnymi zakładającymi rozwój ośrodków metropolitarnych, które po wzmocnieniu miały swoim rozwojem promieniować do otoczenia. Propozycja była efektem prac Polsko-Niemieckiej Komisji Przestrzennej oraz porozumienia między Ministrem Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa (rozwiązane w 1997 roku) a Federalnym Ministrem Gospodarki Przestrzennej, Budownictwa i Urbanistyki.

Koncepcja powielała poprzednie pomysły, ale w nieco innej konfiguracji. Planowała utworzenie „Superregionu”, którego konstrukcja opierać się miała na trzech filarach.

Ówczesny rząd, z premierem Leszkiem Millerem na czele, wydawał się nie mieć świadomości, że w gruncie rzeczy realizacja koncepcji byłaby aneksją Ziem Utraconych i wyjęciem ich spod polskiego zarządu gospodarczego.

Ale analitycy zauważyli, że strona niemiecka w oparciu o ten projekt lansuje koncepcję powołania w przyszłości tzw. „Regionu Odry” (Oderregion) jako modelowego przykładu europejskiej polityki przestrzennej, a nawet opowiada się za utworzeniem tzw. Związku Celowego zrzeszającego miasta i gminy w pięciokącie, czyli o wykreowanie nowego sztucznego regionu gospodarczego, który mógłby być lansowany na forum Unii Europejskiej jako nowy region (land?) w centrum Europy (inne używane określenia tego obszaru: „Region w sercu Europy”, „Kraina Odry–Oderland”, „Neues Oderland” lub „Oderaufbruch”). Oczywiście wszystko to, pod niemieckim światłym i nowoczesnym przywództwem.


CZYTAJ TAKŻE: Niemcy planują rozwój Lubuskiego. Część 3. Plan Willersa


Ówczesny rząd, z premierem Leszkiem Millerem na czele, wydawał się nie mieć świadomości, że w gruncie rzeczy realizacja koncepcji byłaby aneksją Ziem Utraconych i wyjęciem ich spod polskiego zarządu gospodarczego. A wszystko w atmosferze odwiecznej przyjaźni polsko-niemieckiej.

Fałsz wyczuł jednak Czesław Fiedorowicz, wówczas poseł PO, formułując zarzut, że owiana mgłą tajemnicy wymiana korespondencji pomiędzy polskimi urzędami centralnymi, a podmiotami samorządowymi różnych szczebli, to „po prostu brutalna walka o pieniądze, która może się skończyć sprowadzeniem Zielonej Góry i Gorzowa do roli podrzędnych ośrodków”. Protestował też sejmik województwa lubuskiego, a wicemarszałek Edward Fedko uznał, że „Powinny w tej sprawie wypowiedzieć się euroregiony, a takiego stanowiska nie mamy”. Mimo prób trzymania prac nad koncepcja w tajemnicy, kolejne podmioty wyrażały się o pomyśle krytycznie. Głównym przeciwnikiem powstania „Superregionu” była Liga Polskich Rodzin, sugerując, że „to przykrywka dla rozwoju interesów wielkich miast, zwłaszcza Berlina, który w ten sposób zdobędzie dominującą pozycję i niebezpiecznie nas zmarginalizuje”.

Wreszcie, niemieckim planom sprzeciwiła się także sama Unia Europejska.

Planowanie Polakom Polski zachodniej – piłka wciąż w grze

Mimo to, akcja planowania Polakom Polski Zachodniej trwała i 3 lipca 2006 r. na zaproszenie Senatu Berlina, odbyło się spotkanie robocze, którego celem było dopracowanie koncepcji. Postanowiono o zmianie nazwy, która wg zebranych może sugerować powstawanie struktury „paraadministracyjnej”. Zamieniono „Region Odry” na „Partnerstw Odra”.

Berlin chował się z konceptem, że jego rola ograniczy się do roli „punktu serwisowego” z zadaniami w zakresie prowadzenie wspólnej strony internetowej, zbierania informacji, organizacji spotkań monitorujących.

Kolejne zmiany, spotkania, i debaty z wolna rozmywały koncepcję, której celem było pozyskiwanie funduszy unijnych dla Berlina i Poznania a także – jak się zdawało – odeszło widmo stworzenia z terenów zachodniej Polski „skansenu”.

Z perspektywy czasu wszystkie koncepcje jawnie zdradzają nieustanną chęć zarządzania z Berlina dawnymi niemieckimi terenami. W 2023 roku niemieckie intencje widać jeszcze jaśniej. Jaśniej także widać serwilizm lubuskiej władzy samorządowej wobec strony niemieckiej.

Niemcy przekonani, że „Partnerstwa Odry” trwa

Po stronie niemieckiej pozostało przekonanie, że „Partnerstwa Odry” trwa. W listopadzie 2008 r. odbyła się w Poznaniu konferencja, uznana za Pierwszy Szczyt „Partnerstwa Odry”, a w grudniu 13 stycznia 2010 roku w Poczdamie odbył się Drugi Szczyt „Partnerstwa Odry”.


CZYTAJ TAKŻE: Niemcy planują rozwój Lubuskiego. Część 2. Plan Stolpego


Wszystkie niemieckie koncepcje dotykające rozwoju naszego regionu, z perspektywy czasu jawnie zdradzają nieustanną chęć zarządzania dawnymi niemieckimi terenami z Berlina. Obecnie w roku 2023 jaśniej widać niemieckie intencje. Jaśniej także widać serwilizm lubuskiej władzy samorządowej wobec strony niemieckiej.

Można odnieść nawet wrażenie, że znając kolejne zgłaszane w przeszłości niemieckie plany, część z nich w niektórych aspektach jest bez szerszej debaty wdrażana. Najbardziej znamienne jest jednak to, że Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego jest w sporej mierze pudłem rezonansowym zgłaszanych z Poczdamu postulatów. Z tym, że dzisiaj wobec sztywnego stanowiska polskiego rządu, plany niemieckie przybrały postać pozwów sądowych, kar unijnych, blokady środków.

Nie powinno budzić zdziwienia to, jak głosują w Parlamencie Europejskim dawni polscy zwolennicy niemieckich planów wobec Ziem Zachodnich. A także i to, że Lubuskie a także znaczna część Zachodniopomorskiego oraz Dolnośląskiego, mimo upływu 30 lat od upadku PRL, nadal pozostają „skansenem”, skąd nadal przedsiębiorcy zza Odry pozyskują tanią siłę roboczą, a ekologia jest główną troską władz samorządowych.

Wśród polskich regionów nadgranicznych, Lubuskie, z braku silnego ośrodka metropolitarnego, w sposób szczególny wydaje się być regionem, w którym więcej do powiedzenia ma rząd Brandenburgii jak Polski. A dwustolicowość, z nieuchronnymi dla niej sporami kompetencyjnymi, lokalnymi ambicjami, także sprzyja realizacji niemieckich planów z początku lat 90.

Exit mobile version