34- latek podejrzany o podłożenie paczki w Siecieborzycach został zatrzymany i przebywa w areszcie. Grozi mu zarzut usiłowania zabójstwa pięciu osób z użyciem materiałów wybuchowych. Nie przyznaje się do winy, ale prokuratura twierdzi, że są dowody obciążające go. Co mu grozi, jeśli zgromadzone dowody wykażą jego winę? Jak doszło do feralnego wypadku oraz w jakim stanie znajduje się poszkodowana w wypadku rodzina?
Areszt dla podejrzanego 34- latka
W wyniku intensywnych czynności Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze oraz funkcjonariuszy Policji KWP w Gorzowie Wielkopolskim zatrzymano 31-letniego Błażeja K., podejrzanego o spowodowanie tragedii 19 grudnia 2022 r. w Siecieborzycach, pow. żagański. Tego dnia, 31-letnia Urszula M. (pokrzywdzona) znalazła pod domem zaadresowaną do niej paczkę. Kiedy kobieta wniosła ją do środka i próbowała otworzyć doszło do silnej eksplozji. W wyniku wybuchu matka oraz jej dwójka dzieci (3-letni synek oraz 7-letnia córeczka) doznali licznych wielonarządowych obrażeń ciała.
Od początku podejrzewano byłego partnera
Na miejscu zdarzenia przeprowadzono wnikliwe oględziny z udziałem biegłych z zakresu między innymi pirotechniki, daktyloskopii czy traseologii. W sprawie przesłuchano szereg świadków, zabezpieczono obszerną dokumentację związaną z sytuacją rodzinną pokrzywdzonej. Ponadto zlecono przeprowadzanie badań celem uzyskania opinii w zakresie ujawnionych śladów.
Równolegle zlecono przeprowadzenie czynności w mieszkaniu byłego partnera pokrzywdzonej. W wyniku oględzin zabezpieczono przedmioty mogące posłużyć jako dowody w sprawie.
34-letni Błażej K., mieszkaniec powiatu żagańskiego, był jednym z podejrzanych, bowiem Urszula M. była z nim skonfliktowana.
– W stosunku do mężczyzny było wcześniej prowadzone postępowanie – przyznaje Ewa Antonowicz, prokurator Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. – W styczniu 2022 r. Prokuratura Rejonowa w Żaganiu oskarżyła go o to, że w okresie od grudnia 2020 r. do sierpnia 2012 r. znęcał się psychicznie nad 31-letnią pokrzywdzoną poprzez wszczynanie awantur domowych, poniżanie, wyzywanie słowami powszechnie uznanymi za wulgarne i obelżywe, ograniczanie kontaktów z rodziną i znajomymi oraz uzależnienie finansowe, a ponadto w dniu 14 sierpnia 2021 r. spowodował u pokrzywdzonej obrażenia w postaci stłuczenia uda co naruszało czynności narządu ciała na okres poniżej 7 dni, to jest o czyn z art. 207 § 1 kk w zb. z art. 157 § 2 kk w zw. z art. 11 § 2 kk. Ponadto podejrzany był silnie skonfliktowany z pokrzywdzoną na tle opieki nad wspólnym dzieckiem, 3-letnim synkiem, który również doznał obrażeń w wyniku eksplozji – wylicza prokurator.
W tej sprawie toczyły się postępowania w sądzie rodzinnym.
W sprawie przesłuchano szereg osób, które potwierdziły konflikt pomiędzy stronami.
Większość materiału dowodowego dotyczącego wybuchowej paczki została już zabezpieczona.
Policja szukała podejrzanego, czuł się bezkarny
Niezwłocznie podjęto współpracę międzynarodową, mającą na celu ustalenie pobytu mężczyzny pracującego w tym czasie na terenie Niemiec. W śledztwie wdrożono czynności operacyjne, by zabezpieczyć materiał dowodowy, jak i zapewnić prawidłowy tok postępowania.
4 stycznia 2023 r. na wniosek prokuratury uzyskano postanowienie Sądu Rejonowego w Zielonej Górze o zastosowaniu wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania, w konsekwencji czego Prokurator zarządziła poszukiwania listem gończym.
W poniedziałek (16 stycznia) na terenie województwa dolnośląskiego (okolice Zgorzelca) policjanci w przygotowanej wcześniej akcji, zatrzymali podejrzanego. Poruszał się osobowym Audi. W działaniach tych brali udział policjanci zajmujący się poszukiwaniem i identyfikacją osób oraz funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji KWP w Gorzowie Wielkopolskim. W zatrzymanie zaangażowani byli również policjanci kryminalni i dochodzeniowo- śledczy.
Zatrzymany mężczyzna przesłuchany w charakterze podejrzanego do dziś nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Złożył obszerne wyjaśnienia.
– Podejrzany był kompletnie zaskoczony, że doszło do zatrzymania – poinformował podinspektor Marcin Maludy, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wielkopolskim. – Czuł się przekonany, że śledczy nie dysponują żadnym materiałem dowodowym w tej sprawie. Nie docenił pracy policji – ocenił zachowanie zatrzymanego Maludy.
W dniu 18 stycznia 2023 r. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze utrzymał areszt dla podejrzanego.
Jaka kara grozi podejrzanemu
28 grudnia 2022 r., po analizie zabezpieczonego materiału dowodowego, Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze postawiła Błażejowi K. zarzut usiłowania zabójstwa pięciu osób z użyciem materiałów wybuchowych oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu matki i dwójki dzieci, to jest o czyn z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 148 § 2 pkt 4 kk i art. 148 § 3 kk i art. 156 § 1 pkt 1 i 2 kk w zw. z art. 11 § 2 kk.
Na obecnym etapie wciąż gromadzone są dowody. Niewykluczone, że będzie potrzebna opinia biegłego psychiatry i obserwacja psychiatryczna. W tej chwili jest jeszcze zbyt wcześnie, by móc szczegółowo określić akt oskarżenia i wymiar kary, którego przed sądem będzie się domagał prokurator. Sprawa prowadzona jest przez Prokuraturę Okręgową w Zielonej Górze I Wydział Śledczy.
Mężczyźnie grozi nawet kara dożywotniego więzienia.
Jak doszło do tragedii
Rankiem, 19 grudnia 2022 r., 31 – letnia pani Urszula znalazła przed domem paczkę ze swoim nazwiskiem. Wybuch nastąpił w momencie, gdy ją otwierała. Odłamki poraniły ją samą oraz dwoje dzieci: 7 – letnią Olę i prawie 3-letniego Bartusia. Cała trójka i babcia, która w chwili zdarzenia trzymała chłopca na rękach, trafiła do szpitala. Najciężej ranna pani Urszula straciła dłoń, wymagała operacji okulistycznej oraz pomocy całego sztabu specjalistów.
We wtorek 27 grudnia 2022 r. kobieta została wybudzona ze śpiączki farmakologicznej, a 18. stycznia wypisano ją do domu.
Sztab lekarzy ratował poszkodowanych
Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze po wypisaniu pacjentki opisał w facebookowym poście kolejne procedury wdrożone, by ratować przybyłych z Siecieborzyc pacjentów.
– Od momentu pojawienia się pacjentki w szpitalu do pierwszej interwencji chirurgów na Centralnym Bloku Operacyjnym minęło zaledwie 7 minut! – powiedział lek. med. Szymon Michniewicz, kierownik SOR.- Naszym zadaniem było przygotowanie odpowiedniego zespołu urazowego, skoordynowanie działań różnych zespołów terapeutycznych, zabezpieczenie pacjentki i przekazanie w tym wypadku na CBO. To zagrało – ocenił.
I wyjaśniając dalej tłumaczył, że: „W pierwszych godzinach do akcji wkroczyli też ortopedzi, którzy zajęli się m.in. rękoma poszkodowanej. Następnie oczy pani Urszuli ratowali okuliści, a potem ponownie działali ortopedzi i chirurdzy… Wśród tych, którzy ratowali zdrowie i życie pani Urszuli należy również wymienić psychologów, diagnostów oraz personel pielęgniarski z CBO i oddziałów. Jeśli do tego doliczyć ludzi, którzy objęli opieką także synka i córeczkę na oddziałach dziecięcych oraz kardiologów, którzy zajęli się babcią, to okazuje się, że w sprawę zaangażowanych było kilkaset osób”.
Są już w domu
Pani Urszula powoli wraca do dawnego życia i odnajduje się w nowej, rzeczywistości. W wybuchu straciła prawą dłoń. Lewa została uratowana, ale nie jest zupełnie sprawna po operacji przyszycia palów. Wciąż widzi niewyraźnie. Doskonale pamięta niewielkie, metalowe pudełko, które przyniosła do kuchni. Potwierdza, że na opakowaniu było jej nazwisko.
W domu jest już Bartuś, 3-letni synek pani Uli, który w chwili wybuchu był na rękach u babci. Chłopiec doznał urazów pleców. 7- letnia Ola ma prawą rączkę w gipsie. Po wybuchu trzymała się praktycznie na kawałku skóry. Były ubytki zarówno kości, jak i ciała. Przeszła bardzo poważną operację, a do zdrowia wracała bardzo szybko, dzięki zabiegom w komorze hiperbarycznej. Babcia szpitalny epizod też ma już za sobą. Dużo więcej czasu będzie potrzebne, by uporać się z lękiem o bezpieczeństwo i ranami w psychice.