Pani Premier tańczy

Pani Premier tańczy Radio Zachód - Lubuskie

Sprawa pozornie przebrzmiała, ale nie chodzi o pudelkowego newsa, ale rzecz fundamentalną. Fundamentalną bo dotyczy ciężkich czasów w których żyjemy, a w których ciężarem jest nadmiar informacji. Współczesna infosfera swoimi tak rozmiarami jak i komplikacją przekracza poziom inteligencji wynikający wprost z systemu obowiązkowej edukacji. I nie chodzi o inteligencję jak stygmat mierzony IQ, ale o nową kategorią inteligencji, tan dzięki któremu docierające do nas informacje umiemy selekcjonować, przetwarzać i wykorzystywać. Nazwijmy ją inteligencją informacyjną. A oto stosowna do rozważań w tej kwestii anegdota.

Pani Premier Finlandii, nazwisko nieważne, udała się na domówkę celem odreagowania trudów dźwigania odpowiedzialności za kraj. Ma 36 lat, jest spełnioną kobietą, członkiem narodu za kołnierz nie wylewającego i kojarzonego, poprzez nazwę sztandarowego alkoholu, z mocnymi trunkami. Ale ktoś z uczestników owej domówki sporządził na tej imprezie filmik pokazujący tańczącą głowę państwa. Może nawet w celach pamiątkowych. Nagranie pojawiło się jednak w mediach społecznościowych i hejternia ruszyła do hejtu. Także polscy hejterzy włączyli się w hejtowanie. Bo nic tak nie leczy kompleksów jak nienawiść i szukanie swoich wad u innych.

I tu warto obok aspektów humorystycznych całej sprawy, której niektórzy starają się nadać ogórkowy charakter, dostrzec kilka istotnych kwestii. Pierwszą jest problem natury politologicznej. Oto media społecznościowe, które nie uznają świętości, tworząc kulę śniegową hejtu, mogą zmieść ze sceny politycznej wybraną ofiarę. I wydaje się, że nie ma takiego algorytmu i takich przeciwdziałań, aby temu zapobiec. To zjawisko dotąd mało zbadane i dlatego warte studiowania. Nie proces wyborczy, programy, racjonalne działania, polityczne osiągnięcia, a anonimowy, niesterowalny hejt. Zrodziła się piąta władza. Internetowy hejt. 

Z powyższych rozważań rodzi się pytanie, czy w otoczeniu premiera poważnego w końcu państwa nie ma „trenera personalnego”, kogoś kto dba o wizerunek, kogoś kto pilnuje co i kto filmuje podczas prywatnych imprez premiera. Bo jeśli podczas domówki Pani Premier została sfilmowana anonimowo, a filmik dostał się do mediów, to znaczy, że mógł ktoś z jej otoczenia dosypać czegoś do drinku. Aby ją skompromitować. A może sama aktywnie uczestniczyła w kreowaniu takiego przekazu nieświadoma, znieczulona atmosferą owego spotkania? 

Z „afery” tej nasuwa się inne ważne pytanie, czy premier ma prawo do prywatnego życia, bez stałego nadzoru służb. Tak po ludzku, rzecz jasna uważamy, że ma, ale co zrobić, jeżeli w jego życiu prywatnym pojawią się ukryci wrogowie. Czy służby powinny prześwietlać każdego znajomego premiera uczestniczącego z mim w prywatnych imprezach? Kiedy chce się wyluzować? A może oczekujemy, aby nie miał życia prywatnego? Lista pytań długa. I nie ma na nie odpowiedzi oczywistych.

Wreszcie rzecz najistotniejsza, o której warto przy okazji rozważań wspomnieć. Finlandia zgłosiła akces do NATO. Trwa proces weryfikowania kraju i negocjowania zgody na przyjęcie go do grona członków tego wojskowego paktu. A tu taka „kompromitacja”. Sprawa jest na tyle poważna, że Pani Premier poddała się na cito testowi na obecność narkotyków, a także zapewniła, że kraj był bezpieczny, bo ona nie straciła zdolności do podejmowanie decyzji, o ile nastąpiłaby jakakolwiek sytuacja kryzysowa.

Sprawa Pani Premier Finlandii pokazuje zagrożenia jakie dla demokracji, bezpieczeństwa państwa stwarza wolność słowa. Święty Gral demokracji. Demokracji, która straciła samokontrolę. Demokracji, która stacza się w odmęty hejtu, zarządzanego przez anonimowych adminów i anonimowe algorytmy. Demokracji, która zamienia się na swoje przeciwieństwo – w hejterski wyzuty z moralnych zasad totalitaryzm. I zmienia się nieodwołalnie. Nie dlatego, że idea jest zła, ale dlatego, że ludzie w demokracji żyjący są coraz bardziej nieodporni na informację. Bo nikt ich nie przygotowuje do pływania z zbyt głębokim i zbyt wzburzonym informacyjnym morzu zaśmiecanym celowo informacyjnym śmieciem.

fot. Pixabay

Exit mobile version