Milczenie złotem, mowa rtęcią

Milczenie złotem, mowa rtęcią Radio Zachód - Lubuskie

Można w operacji „Rtęć” widzieć li tylko głupotę lokalnego kacyka partyjnego, starającego się wykwitami swojego intelektu utrzymać się na darowanym przez centralę stołku. Ponieważ ktoś tak głupi nie może być jednak marszałkiem województwa, tezę o niskim intelekcie należy odrzucić. Dlatego warto powiązać pozornie odległe fakty i tym samym dostrzec to, że stan epidemiczny Odry był znany w Brandenburgii znacznie wcześniej jak w Lubuskiem, o czym zresztą doniosła niemiecka prasa. Tym samym minister, z którym Elżbieta Polak rozmawiała, miał wiedzę o tym co w Odrze się dzieje. 

Dlaczego nie powiedział? To dobre pytanie. Wytłumaczenie jest jednak proste – im większa zadyma w Polsce tym dla naszych zachodnich sąsiadów lepiej. Niech się Polaczkowie żrą. Może wreszcie uda się ten cholerny PiS odsunąć od władzy i mieć w Warszawie rząd, który zapewni Niemcom zyski z Polski jak poprzednio. Szczególnie że pod rządem PiS’u Polska ma niezgodne z niemieckim interesem sukcesy gospodarcze. Osłabianie Polski to stała zasada relacji polsko-niemieckich. Stałe osłabianie rządu i stałe podsycanie konfliktu w Polsce. Dwa strategiczne priorytety. To tak oczywiste jak wąsik i grzywka Hitlera. Zaś Campus Polska powinien nosić nazwę, choćby z racji finansowania,Campus Deutschland.

Jednak jest w tej odrzańskiej rtęci coś jeszcze. Wielce znamienne konteksty. Mianowicie spór o pogłębianie Odry i niemiecka chęć zablokowania na niej transportu rzecznego i rysująca się z wolna awantura o port kontenerowy w Świnoujściu. Także ciągła dywersja w sprawie pogłębiania toru wodnego na dojściu do Świnoujścia, a przy okazji warto wspomnieć, że w poprzek tej drogi leży na dnie Bałtyku rurociąg NS I i NS II.

Narracja o nieradzącym sobie z Odrą nieudolnym rządzie polskim, mantry wymyślone w Niemczech, a powtarzane przez agenturę w Polsce, to woda na niemiecki młyn i szkoda, że Elżbieta Polak mimo niewątpliwej inteligencji tego nie rozumie. Choć może jednak rozumie i z rozmysłem polskiej racji stanu szkodzi. Bo tak chce Donald Tusk, którego misję jasno określiła Ursula von der Leyen. Ma odsunąć PiS d władzy. Za wszelka cenę. Dobrze w ten zamysł wpisuje się oskarżanie rządu o każdą klęskę żywiołową. Dlatego łyknął tak skwapliwie fejk o rtęci, której nie ma. I o truciznach wypuszczonych, a to przez KGHM, potentata miedziowego, a to BUMAR, bo to firma zbrojeniowa. Nic tu nie jest przypadkowe, w tych fejkach. Marszałek Elżbieta Polak, albo robi to celowo, albo jest jedynie leninowskim pożytecznym idiotą. 

Lista korzyści jakie Niemcy mogą odnieść na skutek siania dezinformacji jest zresztą znacznie dłuższa. Strategia niemiecka wobec Polski nie zmienia się od czasów krzyżackich, a potem kontynuowana przez Fryderyka II Hohenzollerna, który szydził sobie z „polnisches wirtschaft”. Bo on zresztą ten termin ukuł na potrzeby propagandy uzasadniającej rozbiór Polski. Jednocześnie niszczył polską gospodarkę, masowo fałszując polską walutę, napadał na przygraniczne tereny wielkopolski dla rabowania żywności, niszczenia plonów i łapania żołnierzy dla swojej armii. Szkoda, że te sprawy znane historykom, nie są obecne w publicznej debacie i podręcznikach szkolnych, a Niemcy nie widzieć czemu nadal są przedstawiani jako nasi przyjaciele. 

Na szczęście ani Ursula von der Leyen, ani Olaf Scholz, ani nawet słynąca z inteligencji Elżbieta Polak, nie dorównują intelektem tamtemu Hohenzollernowi. Także armię ma obecnie nasz zachodni sąsiad raczej kiepską, po części dzięki Frau Ursula, byłej minister obrony RFN. 

Wroga wobec polskiego państwa opozycja to stara polska tradycja. Marszałek Elżbieta Polak świadomie lub nie jest wrogiem Polski i trzeba jej to uzmysłowić. Dlatego zamiast popisywać się inteligencją w mediach, skorzysta z niej i lepiej niech milczy.

fot.Pixabay

Exit mobile version