„Jest mi dobrze. Dobrze mi tak!” Idiota albo złodziej?

„Jest mi dobrze. Dobrze mi tak!” Idiota albo złodziej? Radio Zachód - Lubuskie

Jako zdeklarowany wielbiciel żydowskiego humoru (przedwojennych szmoncesów w szczególności, ale nie tylko) pozostając jednocześnie z szacunkiem dla metodologicznej dyscypliny, pozwoliłem sobie na część tytułu (w cudzysłowie), która symbolicznie obrazuje mój status wobec smutnej historii Otwartych Funduszy Emerytalnych  w Polsce. Czy zatem głośne już pytanie w tej materii obywatelki do Tuska dotyczące motywów kradzieży 150 mld z kont młodych głównie Polaków, z supozycją ,”z głupoty, chciwości czy bezczelności”, jest jak twierdzi ów „ohydnym kłamstwem”, czy może ma jednak twarde podstawy?

Ale najpierw przypomnę ten żydowski dowcip odnoszący się do powojennej (lata 50. ubw.) sytuacji dwóch braci, z których jeden wylądował w Nowym Jorku, a drugi został w Warszawie. Wobec szalejącej wówczas cenzury ten warszawski brat postanowił napisać do nowojorskiego krótki, a treściwy telegram, który jest częścią tytułu dzisiejszego felietonu. Otóż i ja w sprawie OFE (okradziony w biały dzień) czuję się podobnie jak ów warszawski Żyd. Choćby dlatego, że zapisałem się do funduszu … dobrowolnie, kierując się troską o swoją podstawową emerytalną przyszłość bardziej niż propagandą z emerytalną zamożnością, z podróżami po świecie w tle. I zostałem okradziony przez rząd z połowy moich oszczędności pochodzących z bezpośrednio z moich (!) zarobków. Toteż sofistyczne i bezczelne do granic  tłumaczenie Tuska, że „to nie są pieniądze Polaków”, potwierdzone przez niejakiego Rzeplińskiego (bełkoczącego i mamroczącego prof. prawa, ówczesnego prezesa TK) uważam za hucpę i humbug.

Rzecz więc nie wymaga raczej dalszych tłumaczeń, natomiast dzisiejsza, szersza wiedza na temat OFE dowodzi niechybnie, że  jako całość był to jeden wielki przekręt (jeden z wielu w III RP) i skok na oszczędności Polaków. I tu trzeba wspomnieć o „ojcach” tego genialnego pomysłu m.in. na urynkowienie emerytur (liberalny bełkot) i „wzięci w swoje ręce” finansowej przyszłości. Otóż pewnie nie przypadkiem były to „figury” specyficzne dość. Premier Jerzy Buzek (TW Karol) reprezentował wówczas wielobarwny politycznie AWS, a wicepremier Leszek Balcerowicz zwany „profesorem”, reprezentujący Unię Wolności (partię o wyższościowym urojeniu) był „przechrztą” z marksizmu na liberalizm, a właściwie monetaryzm i dorobił się z czasem uroczego, ocennego pseudonimu („Mengele gospodarki”). Rzecz w tym, że wpuszczając na polski rynek wytrawnych zachodnich graczy z ową cudowną receptą na wysokie emerytury

Polaków i odciążenie „kulejącego” wciąż ZUS-u , należało wiedzieć, że  eksperyment takowy np. w Ameryce Południowej zakończył się kompromitacją. Tam już wypłacano pierwsze „cudowne” emerytury po ok. 100 dolarów, a krociowe zyski zgarniali zarządzający. Zatem czas na  ulubioną przez mego przyjaciela alternatywę wyłączjącą (tertium non datur) dotyczącą „sterników nawy państwowej”, która w brutalnej wersji brzmi: „Idiota czy złodziej?” Wiedzieli czy nie jakie będą skutki? I nie wiadomo co gorsze. Zaś kradzież 150 mld przez Tuskową ekipę była już tylko … konsekwencją lub jak kto woli epizodem. Dobrze mi tak ?

 

fot.Pixabay

Exit mobile version