Patiomkinowska wioska elektromobilności.

Patiomkinowska wioska elektromobilności. Radio Zachód - Lubuskie

Elon Musk, uchodzący za geniusza, stosując nadzwyczajne, nawet jak na Niemcy, środki motywujące urzędników indywidualnymi grantami bezpośrednimi, błyskawicznie wybudował gigantyczną fabrykę samochodów elektrycznych od Berlinem. 

Miało być przepięknie, a Polacy w koncepcji tej mieli pod nadzorem niemieckich majstrów nabijać miliarderowi kabzę. Motoryzacyjny rynek niemiecki wzmocniony elektro-ekologiczną głupawką wydał się chłonny. Wszak „patriotyczny”, niemiecki klient wierzy święcie o technologicznej wyjątkowości produktów niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Musk planując biznes żył przekonaniu, że bezrobocie w Brandenburgii i sąsiednim Lubuskiem zawsze będzie w okolicy 10-12%. Zatem Polacy mieszkający 150 km od Berlina gromadnie rzucą się na pracę.

Tymczasem w połowie 2022 roku, fabryka ma ledwie 50% obsady kadrowej. Nadto z powodu kłopotów logistycznych na trasie Chiny-Europa osiągnęła 10% zdolności produkcyjnych, a na domiar złego część wyprodukowanych aut ma fabryczne wady. Fabryka musiała zwiesić produkcję. Okazało się, że obecnie bezrobocie tak w Brandenburgii jak i Lubuskiem to ok 5%. Niemiecka organizacja przedsiębiorców szacuje brak kilku tysięcy rąk do pracy, aby gospodarka Brandenburgii mogła się nadal rozwijać. Równolegle znany spekulant Buffet „kupił” sobie jako kolejną zabawkę chińskiego giganta, producenta „elektryków”. Pstryknął palcami, szufelką podsypał Chińczykom kasę, i teraz on i Chińczycy są liderami w tej elektrycznej branży motoryzacyjnej. 

Obecnie samochody elektryczne kosztowo jeżeli idzie o eksploatację są co prawda nieco tańsze, ale póki co nie ma ich gdzie załadować prądem, a kwestia stworzenia zupełnie nowej infrastruktury ładowania akumulatorów nie prędko zostanie rozwiązana. Koszty samego pojazdu i koszt utylizacji zużywających się akumulatorów zostawmy na razie na boku. Tym samym horyzont czasowy wymyślony przez unijnych ideologów, czyli 2035 rok, wydaje się równie pięknym złudzeniem, jak produkcja setek tysięcy Tesli pod Berlinem. 

W tle tych problemów z elektromobilnością, są i owszem kolejne, jak choćby sprawa przydomowego ładowania akumulatorów. Obecnie jedno gospodarstwo domowe ma zapotrzebowanie na moc (co wynika z bezpieczników) na ok 3,5-5 kW. Tymczasem ładowanie standardowego akumulatora samochodowego o pojemności ok 100kWh, w 10 godzin, wymaga mocy 10kW, czyli 3-4 krotnie więcej na gospodarstwo i co za tym idzie kosztownej wymiany sieci energetycznej w miastach.

Rozwój technologiczny ma swoje prawa i nie ma niczego bardziej durnego od prób politycznego lub ideologicznego zarządzania nim. Dlatego świat, a konkretnie Europa potrzebuje otrzeźwienia, a Unia Europejska musi zaprzestać aplikowania gospodarce ideologicznych pigułek gwałtu. Gospodarka jako patiominowskie wioski wymyślone swego czasu w Rosji, a które stały się niezbędnym dla dobrego samopoczucia unijnych komisarzy, krajobrazem, nie są, jak bardzo by ich nie wychwalać, realne. UE, „rozwijająca się” metodą patiomkinowskich wiosek musi zniknąć. I znika.

fot.Pixabay

Exit mobile version