Nauczycielka

fot. Pixabay

fot. Pixabay

Historia jest nauczycielką życia. To powiedzenie, a może nawet mądrość w nim zawartą, przypisuje się Cyceronowi. Ma ono zatem ponad 2000 lat. A skoro tak, to warto się zastanowić, dlaczego mimo tylu lat i tylu pokoleń, którym owa maksyma towarzyszy, nadal jesteśmy życiowo głupi. Wbrew pozorom odpowiedź jest bardzo prosta. Mamy dowiem z cybernetycznego punktu widzenia alternatywę, albo zły jest historyczny przekaz, czyli zamiast prawdy zawiera dezinformację, albo to my źle reagujemy na prawdę. Idąc tym logicznym tropem, trudno jednak przyjąć, że wszyscy latami wyciągamy nieprawidłowe wnioski z historii. Pozostaje zatem tylko stwierdzić, że historia nas okłamuje. A precyzyjniej kłamią ci którzy historię piszą i ci, którzy ją nam przypominają.

Wiemy, że był taki król zwący się Jagiełło. Na chrzcie przyjął imię Władysław. Na Litwie skąd pochodził zwali go Jogajło. Kiedy zwyciężał Krzyżaków na polach Grunwaldu jego brat był księciem litewskim, władcą tego kraju. Na mocy unii pomiędzy tymi państwami z czasem król Polski był także Wielkim Księciem Litewskim, a zatem uznaje się, że skoro oba te kraje miały jednego władcę, to Polska przyłączyła Litwę, co politycznie potwierdziła Unia Lubelska, tworząca Rzeczpospolitą Obojga Narodów, jako jedno państwo. Tymczasem z mapy i personaliów wynika, że to Wielkie Księstwo Litewskie raczej przyłączyło do siebie Polskę.

Geneza powstania sojuszu, a z czasem unii personalnej, a na końcu wspólnego państwa, ma początek w wojnie z Zakonem Krzyżackim, który miał zamiar podbić i Polskę, i Litwę – mieczem. Litwa jako państwo silne i wojownicze toczyła walki i z Polską i Krzyżakami. I wtedy w Krakowie zrodziła się myśl, że zamiast walczyć z Litwinami, lepiej skłonić ich do współpracy. Zgodnie z tą myślą księcia litewskiego obrano na polskiego króla i ochrzczono. Przy okazji ochrzczono Litwę, by ta stała się chrześcijańska. Zatem w sensie terytorialnym i personalnym Litwa przyłączyła Polskę. Ale w sensie cywilizacyjnym i kulturowym, to Polska przyłączyła Litwę. I ta więź okazała się nadzwyczaj silna. Dzięki niej powstała największa wówczas potęga europejska.

Polskie elity realizujące ideę wspólnego państwa, miały w głowach okrutne litewskie najazdy. Mogły jak Krzyżacy myśleć o odwetowych wyprawach na Litwę. Ale uznały, że dla wspólnego dobra warto zapomnieć historyczne urazy i stworzyć siłę, która może stawić czoła Zakonowi. I stworzyły. A Polska podporządkowała sobie Zakon. Rzeczypospolita Obojga Narodów, to był mądry projekt, który sprawdzał się ponad 200 lat. Miał jedną słabość, był nadmiernie demokratyczny, co wykorzystali wewnętrzni i zewnętrzni wrogowie.

Dzisiaj część tak zwanych narodowców, straszy nas ukraińską imigracją, widząc w mieszkających i pracujących w Polsce Ukraińcach oraz w uciekinierach z Ukrainy, zagrożenie. Tumanią nas obawami przed wynarodowieniem, przed powtórzeniem się historii z Kresów. To z jednej strony historyczna ignorancja, a z drugiej kompleks niższości zaszczepiony nam przez wrogów obawiających się, że razem będziemy zbyt silni. Uczmy się historii, ona podsuwa rozwiązania. Skoro udało się Polsce Jagiellońskiej, może się udać nam współcześnie. W innym nieco układzie. Tym bardziej, że mamy wspólnego wroga. A nawet dwóch.

Exit mobile version