Widziane z prowincji – Racjonalnością w hucpę, chamstwo, nieuctwo i brak sensu

fot. Pixabay

fot. Pixabay

Istnieje od dawien dawna taka pełna prostoty i pragmatycznego uroku, ale jednak teoretyczna dość konstrukcja przyczynowo-skutkowa dotycząca kradzieży lub też lepiej złodziejstwa jako takiego. Otóż w/g niej podstawą istnienia zjawiska złodziejstwa jest… „popyt na kradzione towary” (sic!). Z niej też wyziera poniekąd pewna oldschoolowa już tęsknota za racjonalnością świata w ogóle. Tęsknota, która nota bene dotyczy zarówno ustroju państwa jak obywatelskości jako takiej, porządku i przejrzystości przepisów prawnych z konstytucją na czele, racjonalności w gospodarce, sprawach społecznych, mediach, kulturze, a osobliwie w bezpieczeństwie w najszerszym tego słowa znaczeniu.

Dziś wszak dotykającego obszarów do tej pory dla wielu niewyobrażalnych. Taką swoistą listę oczywistości dotyczących naszego bytowania „tu i teraz” oraz w przyszłości bliższej i dalszej, można dziś dowolnie rozszerzać i mnożyć zależnie os społecznej i co by nie rzec obywatelskiej świadomości. Natomiast demokracja przedstawicielska, której doświadczamy od ponad trzydziestu lat ma tę niezbywalną wadę, że o skutkach naszych wyborów wszelakich, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, dowiadujemy się z niejakim opóźnieniem (kadencja!). I w gruncie rzeczy wszystko jedno czy od razu czy z czasem, czy też pod koniec owych kadencji. To swoiste ryzyko w polityce porównywalne jest wszak do ryzyka w biznesie, z tą jednak różnicą, że w wyborach politycznych ryzykujemy wszyscy (obywatele!) i wszyscy płacimy za błędne decyzje naszych wybrańców. Natomiast dziwnym trafem mechanizmy odwoławcze (cóż za eufemizm!) są tu niezwykle skomplikowane i pokrętne, a np. posła czy senatora w trakcie kadencji praktycznie odwołać nie można wcale.

Obywatelom zaś (Wam Drodzy Czytelnicy również) pozostaje w ramach owej racjonalności choćby „nauka na błędach”  poczynań naszych wybrańców na wszystkich szczeblach władzy w kontekście „naszych interesów” i… wyciąganie wniosków, również personalnych na przyszłość. Oby! Zostawiając dziś zatem na boku, choć niechętnie, sprawy fundamentalne ustrojowo i obywatelsko jako się rzekło czyli „kulawą” i „zużytą” Konstytucję RP (pełną martwych zapisów i wielorakich możliwości interpretacyjnych), dziwaczny kodeks wyborczy, ale i bieżące globalnie problemy z geopolityką w tle, warto jednakowoż pochylić się nad ostatnimi „sukcesami” naszej wojewódzkiej, samorządowej władzy. Dostarczającej nam wszak od dawna „ciekawych

Exit mobile version