Widziane z prowincji | Die Mutter Angela. Danke

Fot. Pixabay

Fot. Pixabay

Kiedy Państwo czytają ten felieton „trwa” właśnie 10. dzień inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Prawdopodobnie! Wszelkie niuanse dotyczące medialnych form przekazu (m.in. też cykl produkcyjny „Gazety Lubuskiej”), a jest ich sporo, również w kwestii rzetelności, prawdziwości, ale też wolności, a nawet dowolności mediów wszelakich, a osobliwie dziennikarstwa w sensie najszerszym pokazują dziś w dobie wojny informacyjnej, wszystkie swoje najgorsze oblicza. Oblicza, na które usiłuję zwrócić Państwa uwagę od dłuższego czasu, dalece wyprzedzającego wszak ów „stan wojny”.

Np. absolutna dowolność w gospodarowaniu prawdą tzw. „mediów społecznościowych” może dziś przynieść skutki niewyobrażalne. Jeśli do tego dołożyć np. brak wyobraźni „powielaczy” (vide sprawa polskich lotnisk), którą trudno odróżnić od trollingu, a nawet intencjonalnej prowokacji („studenci” z Ukrainy na granicy z Polską), to mamy medialny chaos w pełnej krasie.

Warto przytoczyć, na szczęście nieudaną, prowokację pewnego politycznego chłystka, który usiłował zdestabilizować polski rynek paliw, choć tu i ówdzie się mu powiodło. Tak czy owak, ciągle poruszamy się po grząskim gruncie, wolności, dowolności, odpowiedzialności i roztropności oraz kompetencyjności (pro domo sua) świata medialnego, ale też politycznego będącego z tym pierwszym w szczególnej symbiozie. W Polsce wciąż dziwacznej.

Mój profesor politologii zwykł mawiać, że kiedy nie mamy kilku chociażby niezależnych i wiarygodnych źródeł informacji popartych kompetentnymi autorytetami, to powinniśmy zrezygnować raczej z komentowania bieżącej rzeczywistości politycznej, w szczególności zaś geopolitycznej. Toteż idąc tym tropem zabrałem się za stosowne lektury m.in. „Wojnę w Kosmosie. Przewrót w geopolityce”*, którą obiecuję omówić szerzej za czas jakiś, a dziś tylko gratulacje dla wydawnictwa za wyczucie chwili. Tym bardziej, że współautorem książki (obok Jacka Bartosiaka) jest słynny amerykański politolog George Friedman, o którym głośno aktualnie ze względu na jego analizę (z 2012), w której przewidział rosyjską inwazję (!).

Nota bene, ci którzy dysponują nieco lepszą pamięcią, wspominają gruzińskie przemówienie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z sierpnia 2008 r. Nie będę przypominał tu całej kampanii ośmieszania i wykpiwania tego przemówienia przez krajowych przeciwników politycznych z premierem z PO i marszałkiem sejmu na czele, ale wstyd pozostał, pod warunkiem, że owi politycy wiedzą co to wstyd. Zatem konstatacja, że pamięć (również zbiorowa) jest największym wrogiem wszelkiej maści politykierów wydaje się tu na miejscu.

Wszelako ujmując kontekstowo i perspektywicznie dzisiejszą wojnę Putina warto wspomnieć działania polityczne osoby, której żadną miarą nie można nazwać politykierem, a której wieloletnie, konsekwentne działania (16 lat kanclerz Niemiec) w Unii Europejskiej i polityce światowej już można bez ryzyka jakoś podsumować ze sławetną już „hodowlą” (jak pisały niemieckie media o Donaldzie Tusku) na czele. I nie chodzi wyłącznie o skandaliczną politykę migracyjną znaną pod hasłem „Willkommen”, która wielu Europejczykom przyniosła nie tylko kłopoty społeczne, ale też tragedie.

Na szczęście Opatrzność czuwała nad Polską i zdecydowana postawa w tej materii prawicowego rządu, atakowana bezpardonowo przez totalną opozycję i „króla Europy” uchroniła nas od tego sławetnego „ubogacenia”, skutkującego realnym terroryzmem.

Rzecz w tym bowiem, że „Mutter Angela” również „wyhodowała” Putina takiego jakim jest obecnie. Bez żadnych wszak konsekwencji, nawet symbolicznych. Sic!

*Jacek Bartosiak, George Friedman, Wojna w Kosmosie. Przewrót w geopolityce, Wydawnictwo Zysk i ska, Poznań 2022r. 

 

Felieton ukazał się na łamach „Gazety Lubuskiej”

Exit mobile version