Żan Tabak: Każda wygrana Stelmetu w VTB to cud!

Żan Tabak: Każda wygrana Stelmetu w VTB to cud! Radio Zachód - Lubuskie

fot. mundodeportivo

Koszykarze Stelmetu ENEI BC Zielona Góra zagrają w środę w Stargardzie ze Spójnią kolejny mecz w PLK. Nasz zespół wrócił z meczu z Unicsem Kazań, po całodniowej podróży, w niedzielę. W poniedziałek wieczorem wrócił do treningów i jutro jedzie do Stargardu. Nam udało się tymczasem porozmawiać z trenerem Stelmetu Żanem Tabakiem. Miała to być rozmowa o meczu z Unicsem – Tabak jednak powiedział trochę więcej…

RZG: Panie trenerze, co się stało ze Stelmetem w I połowie mecz z Unicsem Kazań? Wyglądaliście trochę, jak Stelmet z zeszłego sezonu…

Wiesz co…Kiedy zaczynał się sezon zapytałeś mnie – trenerze, czy nie ma pan obaw, czy się pan nie boi o to, czy tamto. Nagle tydzień temu mówisz: trenerze, jesteście faworytem! Teraz pytasz, czemu tak wypadliśmy w Kazaniu!

Jak to się stało, że od pytania o obawy nagle doszliśmy do pytania o bycie faworytem? Zawsze ci mówiłem – nie chcę tak pracować i rozmawiać: raz na górze raz na dole.

Dlaczego nagle oczekujesz, że w Kazaniu będzie świetnie, jeśli na początku sezonu wszystko było w ciemnych barwach?

RZG: Jak to dlaczego? Bo wygraliście 8 meczów z rzędu w PLK, bo wygraliście 3 mecze w VTB!

My jesteśmy cały czas tym samym zespołem. Nasz talent jest ciągle taki sam, potencjał taki sam. Wyciskamy z zespołu niemal maksimum. Ci sami trenerzy, ci sami zawodnicy. Te same dobre strony, te gorsze też. Nic się nie zmieniło. Nie chcę, żeby chodziły takie wieści o nas – raz jest spektakularnie, świetnie, euforia, a za 2 dni ciemność i katastrofa!

Druga sprawa – za każdym razem, kiedy gramy w VTB, nasza wygrana to cud! Jeśli wygrywamy na wyjeździe w lidze VTB to jest to podwójny cud!!! Takie jest moje spojrzenie!

Jeśli grasz przeciwko zespołowi, w którym jeden zawodnik kosztuje tyle ile wynosi nasz cały budżet to tak, możemy go zaskoczyć. Ale w większości przypadków mecze z takimi ekipami będą wyglądały tak, jak ten mecz. Taka jest rzeczywistość! I nie chcę się porównywać do zespołu z zeszłego roku, sprzed 2 czy 5 lat. A w ogóle nie było tak w Kazaniu, że nie było w nas energii. Bez energii to my graliśmy ostatnio w PLK z Polfarmą.

RZG: To inaczej – jaka była różnica między pierwszą, a drugą połową? Mówię o Waszej grze.

Tak naprawdę drugą połowę też zaczęliśmy źle. Spudłowaliśmy chyba pierwszych osiem rzutów. Nadal mieliśmy problemy, ale udało nam się je ukryć i wróciliśmy w końcu do gry i wydawało się, że możemy powalczyć o zwycięstwo.

Natomiast jeśli chcemy takie mecze wygrywać w przyszłości, musimy popełniać mniej błędów. Poza tym, żeby wygrywać mecze w VTB, to nie tylko trzeba mieć umiejętności koszykarskie. W tej lidze nie chodzi tylko o to. Tu musisz mieć bardzo fizyczny zespół. Nie jesteśmy na takim poziomie fizycznym, jak zespoły z topu ligi VTB. Jeśli w przyszłości Zielona Góra chce rywalizować z zespołami czołówki, wygrywać więcej meczów w VTB, musi być mocniejsza fizycznie.

I jeszcze jedna sprawa – szacunek. Stelmet jest dopiero 2 sezon w VTB. Musisz być dłużej w rozgrywkach, żeby wobec ciebie nabrano szacunku – mówię tu o sędziach i w ogóle o całości tej organizacji. I wtedy możemy rozmawiać o wygraniu większej ilości meczów. Teraz mamy, co mamy i każda wygrana będzie niespodzianką.

RZG: Ale jak zeszliście na ten 1 punkt straty to według Pana była realna szansa na zwycięstwo? Wygrana była blisko?

Szczerze mówiąc – nie sądzę. Kiedy trzeba było – nie potrafiliśmy zareagować odpowiednio fizycznie na ich napór. To jest sytuacja podobna do naszej sytuacji w lidze polskiej. Kiedy do nasz przyjeżdżają zespoły w PLK to my mamy z kolei nad nimi taką przewagę fizyczną, jak nad nami mają zespoły w lidze VTB. Musimy być realistami – nie chcę dawać ludziom nadziei tylko realistycznie patrzeć na sprawy.

Ale też przyznam, że gramy teraz lepiej – to fakt. Mamy świetną grupę ludzi i to jest nasza wielka wartość. I powiem jedno – przegraliśmy tam, ale nie poddaliśmy się, walczyliśmy!

RZG: Na ile ważny był brak Hakanssona(nie zagrał z powodu bólu pleców) i czy zastępujący go Koszarek zagrał dobrze?

Tak naprawdę to nie ma co mówić o braku Hakansona – w moim zespole brak każdego pojedynczego gracza to problem.

Jeśli masz 10 równych zawodników to brak każdego z nich boli ten zespół. Nie ma co mówić, że to był tym razem Hakanson. Czy to byłby on, czy Zyskowski, czy Radić – któregokolwiek zabraknie masz krótszą rotację i masz problem. Czy Koszarek grał dobrze za Ludde? Tak, ale oczywiście wiesz, że nie rozmawiam o indywidualnych występach moich graczy.

I powtarzam też – my tu nie mamy pierwszego rozgrywającego, czy pierwszej i drugiej dwójki. Nieważne czy ktoś gra na początku od pierwszej minuty czy od 3 kwarty – każdy jest po prostu ważny.

RZG: Wszyscy mówią dobre rzeczy o Stelmecie, o Pana pracy. Jak Pan na to patrzy?

Pewien GM powiedział mi – pewnie znasz to – jesteś dobry tak jak dobry był twój ostatni mecz….

Wiesz jak jest – przegrasz 3 mecze na wyjeździe i zaraz jesteś nikim, nic nie potrafisz – takie rzeczy mi się już zdarzały. A jak jesteś w finale, to nagle jesteś Bogiem – też tego doświadczyłem. Nie bawię się więc w takie oceny i robię swoje – dla mnie linia jest cały czas równa. Nie sinusoida. Po każdej wygranej lub po każdej porażce zachowuję się tak samo, pracuję tak samo! Nie szaleję jak wygram, uśmiech zostawiam dla ludzi, z którymi jestem blisko.

Wiem, że jedna wygrana to jest nic w koszykówce. Nie patrzę na jeden mecz, ale na cały sezon. Nie oceniam miesiąca, czy dwóch, ale cały sezon. Jeśli wtedy będzie sukces – możemy się cieszyć. Patrząc na początek sezonu możemy powiedzieć, czy dobrze pracujemy czy nie. I do tej pory uważam, że dobrze. Ale jak już mówiłem – nogi zostają na ziemi, nie fruwamy za wysoko tylko dobrze wykonujemy swoją robotę. I próbujemy wycisnąć z tego zespołu maksimum, na jakie go stać.

RZG: Ale słyszał Pan, że kibice nazywają Pana papieżem koszykówki?

Słuchaj – nie mam facebooka, nie mam instagramu; żeby podejmować decyzje odcinam się od tego wszystkiego, co jest na zewnątrz. Nie chcę, żeby to miało jakikolwiek wpływ na moją głowę. Nie czytam też gazet – jeśli coś czytam to jest to tylko to, co pomoże przygotować zespół do meczu.

A co do tego papieża…Jestem wdzięczny, że ludzie nas oglądają, że cieszą się naszą dobrą pracą, bo kibice są bardzo ważną częścią sportu – my przecież gramy dla nich! Więc świetnie, że oni są zadowoleni.

Ale wiem też, że ci, którzy teraz nazywają mnie papieżem, kiedy przydarzy nam się zły okres, nazwą mnie antychrystem!!! Więc stopy na ziemi, skupienie na robocie i izolacja od wszystkich szmerów dochodzących z zewnątrz.

RZG: Na koniec kilka słów o środowym rywalu. Co wiemy o Spójni Stargard?

Prawda jest taka, że każdy mecz, który gramy w PLK na wyjeździe jest dla nas bardzo trudny zwłaszcza, że jesteśmy po podróży z Rosji, a tu znów jest wyjazd.

Ten mecz będzie też trudny, bo oni zmienili 4 obcokrajowców, zmienili trenera i to się zrobił kompletnie nowy zespół. Oni się zrobili naprawdę bardzo groźnym zespołem!

Pytanie podstawowe brzmi: jak poważnie zespół podejdzie do meczu, czy zawodnicy potraktują rywala tak, jak najpoważniejszych przeciwników.

Moja praca polega teraz na tym, żeby zawodnicy zapomnieli teraz o VTB i do chwili, kiedy mecz w Stargardzie się rozpocznie będę wbijał im do głowy, jak ważny jest to pojedynek. Jak poważny to przeciwnik. Jeśli grasz z Anwilem czy Toruniem sprawa jest prosta – same nazwy już mobilizują zespół. Ale jeśli grasz z zespołem, który ma dobrego trenera, gra dobrze, ale nazwa nie powala to przygotowanie mentalne zespołu jest trudniejsze. To jest moje zadanie!

Exit mobile version