Raport Rzymski, czyli optymizm XXI. wieku

Raport Rzymski, czyli optymizm XXI. wieku Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 10.10.19

Oto pod koniec kampanii wyborczej, którą określając i podsumowując spiesznie (kuriozalna cisza ante portas) można z powodzeniem wyczerpać cały rezerwuar najgorszych przymiotników, dopadły mnie refleksje optymistyczne zgoła. Współczując, a może nawet zazdroszcząc tzw. komentatorom ostatnich dni wobec pewnych wyborczych oczywistości, potwierdzonych jedynie przez pojedynczo niewiarygodne sondaże, a napędzanych przez „myślenie życzeniowe” najbardziej podziwiam tych, którzy spekulują frekwencją wyborczą od 30 lat u nas…  fatalną. Przypomnę zatem, że większości naszych Rodaków (w porywach grubo ponad 50%) nie obchodzi, kto, jak, dlaczego i po co, nami rządzi. I  nawet jeśli 13. przekroczy ona (frekwencja) ów magiczny próg, to i tak będzie relatywnie niska. A już dywagacje wszelkiej maści ekspertów i komentatorów na temat poglądów tych, którzy do tej pory nie głosowali, pozostawiam… bez komentarza.

Jednocześnie intencjonalnie wszak jak zwykle, namawiam do uczestnictwa w wyborach mając świadomość, że o poglądach, preferencjach i sympatiach tej ogromnej wciąż masy (?) niebiorących w nich udziału  nie wiemy zbyt wiele z prostej socjologicznej przyczyny. Tych ludzi wszak ani wyodrębnić, ani zbadać się po prostu nie da. Taki urok głosowań tajnych. Pozostają więc nieweryfikowalne spekulacje, czyli „hulaj dusza…”? Stop.

Miało być optymistycznie. Otóż, chcę Państwu przypomnieć, że o przyszłości politycznej takoż, należy mówić niezwykle ostrożnie, lub wcale. Na przykład tytułowy Raport Rzymski, o którym warto poczytać (zachęcam) więcej, ale najkrócej rzecz ujmując to cywilizacyjna i spektakularna porażka „mędrców” (pod egidą samego Rockefellera). Otóż ok. 1970. roku zgromadzono w Rzymie wybitnych naukowców, polityków i biznesmenów, żeby opracowali perspektywy rozwojowe naszego świata. Dziś czyta się to jak utwór… satyryczny zgoła, tyle tam bzdur i nietrafionych prognoz. Albo bliższy nam czasowo „koniec historii” z 1989 roku powszechnie dziś wyśmiewany. Zachęcam zatem do lektur i ostrożności w prognozowaniu.

Na koniec zaś (a jakże) refleksja wyborcza i to regionalna. W lubuskiem, bowiem „nihil novi sub sole” chciałoby się rzec, czyli nuda. Jedyną sensacją jest (nomen omen) zielona „1” na liście PO-KO, znacząca wielce wbrew temu co mówi (politolog!) jej regionalny szef, a „młodość” reprezentuje np. ostatni na liście PiS 46-latek. Nuda, powtórzę pomijając (może niesłusznie) radiowy spadek słuchalności dzięki darmowym spotom wyborczym, w szczególności tym zapętlonym. Bo to już „masakra”! Spotkajmy się zatem w niedzielę przy urnach, cokolwiek miałoby to znaczyć.

fot. Pixabay

 

Exit mobile version