Grilowanie balonika

Grilowanie balonika Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Kolejna strategia rozwoju Lubuskiego smaży się na ruszcie wstępnego projektu podlewana obficie konsultacjami społecznymi i uwagami pitraszonymi w podzespołach tematycznych. Uczestnicy tej radosnej twórczości niestety nie zostali poinformowani ani o celu, ani o sensie ich wysiłku. Zatem przybliżę te kwestie, w krótkim, z musu, felietonie.
Celem opracowania strategii w założeniu jest rozwój, ale prawda jest taka, że w Urzędzie Marszałkowskim powstaje jedynie papier potrzebny do dysponowania środkami od rządu. Rodzaj formalnej podkładki dla rządowych biurokratów. Szablon nakładany na tak zwany samorząd, aby wydawał zgodnie z dyrektywami z Brukseli i pomysłami rządu.
Rytualne obrzędy wokół strategicznego grilla dotyczą, statystycznie rzecz biorąc, ułamka łącznego budżetu wszystkich lubuskich samorządów. Urząd Marszałkowski mimo przekonania o swojej niezbędności, nie decyduje o większości spraw wpływających na to co nazywa się rozwojem. To prawda, że zarządza zgodnie z podziałem kompetencyjnym wybranymi obszarami życia, ale warto zauważyć, że ścieżki rowerowe, drogi gminne, kanalizacja, wodociągi, ważne z punktu widzenia codziennych potrzeb mieszkańców nie należą do sfery zarządzania strategicznego, a jedynie administrowania powierzonym mieniem.

Bo tak po prawdzie Urząd Marszałkowski nie zarządza ani gospodarką, ani środowiskiem, nie zarządza służbą zdrowia, nie zarządza demografią, nie zarządza edukacją. Wytwarza co prawda złudzenie, że zarządza, ale po prawdzie jedynie administruje w ramach zadań zleconych przez rząd. Prowadzi rzecz jasna inwestycje, ale za pieniądze jakie otrzymuje od rządu. Włada 49% szpitala uniwersyteckiego, którego resztę ma rząd. Urząd Marszałkowski nawet szpital rozbudowuje, ale w takim zakresie w jakim zezwala jego główny właściciel, czyli rząd.

Dochody województwa to 575 mln zł w 2019, czyli nieco więcej jak połowa tego czym dysponuje miasto Zielona Góra. Większość tych dochodów opatrzono w budżecie informacją, że to subwencje lub dotacje celowe. Te 575 mln, to około 3 razy mniej jak przychody Biedronki ze sklepów w Lubuskiem (przypomnę, że sieć ta ma siedzibę w naszym regionie). Zatem nikt w pełni władz umysłowych nie może przypuszczać, że środki jakimi dysponuje Lubuski Urząd Marszałkowski pozwalają na poważnie mówić o istotnym wpływie na tak zwany rozwój. Bo miarą rozwojowych możliwości nie jest średnica balonika nadętego wyobrażeniami o rozwoju, ale pieniądze jakimi się dysponuje. Weryfikacją tych możliwości jest rządowy program 100 obwodnic, w którym Lubuski Urząd Marszałkowski jest w roli petenta. Może jedynie zebrać i wysłać do rządu petycje gmin, które program ów pominął.

Urząd Marszałkowski może oczywiście wspierać, gospodarkę, która jest najlepszym silnikiem rozwoju. Lecz jedynym możliwym sposobem uruchomienia tego silnika jest dobra współpraca z rządem i istniejącym w regionie biznesem. Tu zaś, jak wiadomo, Pani Marszałek Polak, z racji cech charakteru oraz partyjnego kagańca nie ma woli współpracy. Ale grillowanie fajne jest.

fot.Pixabay

Exit mobile version