Towarzysz Mikołaj

Towarzysz Mikołaj Radio Zachód - Lubuskie

fot.Pixabay

Mikołajów dwóch

Z dziecięcych marzeń, w których świecie Mikołaj przynosił prezenty, z tej wyjątkowej aury tajemniczości jak żadna inna, że jest ktoś tak dobry, kto z siebie samego dla nas chce i dobra i wyjątkowości przypominając nam co rok, że bezinteresowne dobro istnieje, że każdą wszechogarniającą ciemność mroku nocy zawsze blaskiem błysku rozproszyć mogą pogodnym dźwiękiem dzwonki Mikołaja, w rytm pędzących sań w zaprzęgu reniferów… 

Tylko kiedy ten Mikołaj przychodzi? 6 grudnia? Czy 24 grudnia? Tradycje są różne. Jedni upierają się, że Mikołaj przychodzi 6 grudnia, bo to patronalne święto Świętego i kropka. Inni dowodzą, że prezenty przynosi pod choinkę w Noc Wigilijną, bo przecież nie Dziadek Mróz (дед мороз) nas w Święta Bożego Narodzenia odwiedza.  Wszelako kompromisowym rozwiązaniem niedoli nadmiaru Mikołajów może być, że przynosi szóstego grudnia słodycze i drobny prezent, przychodzi by osobiście odebrać listy dziecięcych marzeń, które spełni w Noc Wigilijną. 

W sporze o to, a znam takie rodziny, kiedy przychodzi Mikołaj, który z nich jest większy, czy przynosi prezenty do buta, pod choinkę czy pod poduszkę wobec tego, że w ogóle przychodzi wszystko inne traci znaczenie. O tym warto pamiętać… by tradycja dobra, które trwa bez względu na okoliczności świata w pędzie nie ustała, dawała radość i nadzieję, bo dobroć Mikołaja, Świętego Mikołaja może i nam z pędzących sań podarek upuścić.

 

Wesołych Świąt?

Kto dziś jeszcze pamięta przedzierając się przez gąszcz przenajróżniejszych w wyborze świątecznych kartek z szopką, z królami, z dzieciątkiem, z tłem zimowym, betlejemskim, na regionalną modłę, że w czasach PRLu tradycja wysyłania Bożonarodzeniowych życzeń została okrojona do kartki bez wyrazu, bez symboliki, bez tradycji… Wesołych Świąt – tyle… ale jakich? Wesołych Świąt – co to za tekst???

„Pan mówi o tekście, ale pan ma na myśli treści, których tu nie ma. Aha… Jeśli to jest forma bez treści, to nie ma to waloru obiektywności, no więc jest to formalizm. I to jest groźne, ale formalizm jest jeszcze groźny dlatego, że jak nie ma tam treści, to można sobie podkładać tam różne treści, może nawet takie, które by nam tu nie odpowiadały.” (Rejs)

I taki formalizm bez treści, do którego można sobie różne treści podkładać komuna oferowała nam we wszystkim, szczególnie w sferze religijnej, by zniszczyć kościół, tę ostatnią instancję niepodległości Polaków. I tak mieliśmy całą plejadę formalizmu nękającego katolicyzm, która niestety pokutuje do dziś i jest trudna do wyplenienia. Zamiast Świętego Mikołaja mieliśmy Mikołajki, zamiast Bożego Narodzenie i Wielkanocy Wesołe Święta (coż za sprytna tautologia, przecież święta zawsze są wesołe, ale w PRLu nie musiały takie być), zamiast Wszystkich Świętych Dzień Zmarłych itd.

Bożonarodzeniowe kartki nie miały nic poza bombką, albo świeczką i hasłem Wesołych Świąt. Taka bieda, ale przetrwaliśmy ten programowy proces próby zubożenia i odreligijnienia. Tyle, że wpadliśmy w pułapkę marketingu… wystawy przypominają o Świętach Bożego Narodzenia już pod koniec września, prezenty kupione w październiku, choinka ubrana w listopadzie, a Boże Narodzenie zamiast rozpoczynać okres świętowania, to właściwie je kończy. Niedobrze.

 

na pierwszy piorun

To Boże Narodzenie będzie wyjątkowe w sferze prawdy. Identyfikacja ze strajkiem kobiet i hasłami przez Panią Lempart, lewicę i ruchy lesbijsko-gejowskie promowanymi jest jednoznaczna z wykluczeniem się ze wspólnoty chrześcijańskiej. Kto ma piorun na profilu niech nie czeka na piewszą gwiazdkę. Odrzucenie chrześcijańskich wartości jest odrzuceniem chrześcijańskiej tradycji. W konsekwencji wyboru pioruna zamiast Boga te osoby rozumiem nie będą obchodzić Wigilii, ani Świąt Bożego Narodzenia w tradycyjnej (chrześcijańskiej) formule. Nie powinni obchodzić w ogóle, ale nauczeni komunistycznym doświadczeniem wiemy, że można sobie założyć protezę w postaci „Wesołych Świąt”. To może być kaktus zamiast choinki, na tęczowym miast białym obrusie pizza w miejsce opłatka, hamburgery a nie karp, o północy jakaś burda w zastępstwie pasterki i zarażanie policjantów wirusem zamiast życzenia sobie wzajem dobroci. Kolędowanie można zamienić na wycie jak to w Polsce jest nie po naszemu i jakoś te święta przetrwacie. 

W felietonie „Kto jest kto? (…i rzuciliby nas lwom)” pisałem jak bardzo ten „pioruński protest” odsłoni nam realność postaw, kto tylko udaje, a kto jest człowiekiem swoich słów. Ania Wyszkoni jest dobrym przykładem złego przykładu. Mamy teraz dużo czasu, by przyjrzeć się wśród aktorów, piosenkarzy, celebrytów, dziennikarzy… kto jest kto? W życiu każdy wybór niesie ze sobą pulę konsekwencji. Protest środowisk antypolskich, której pani Lempart przewodzi z przypadku, odsłania nam prawdę o wielu ludziach. Dziś jeszcze zbyt dużo emocji, ale przyjdzie czas na zimną analizę. Maski opadają, ujawniają się prawdziwe zamiary, wychodzą na jaw skrywane intencje… bo władzy na horyzoncie nie widać. 

Na nawrócenie miotających plugastwa ludzi o barbarzyńskich zachowaniach nie liczę. Obawiam się bardzo, że zechcą zepsuć nam Bożonarodzeniowy nastrój. I nawet się nie będę dziwił, bo czyż można w Wigilię usiedzieć przy kaktusie, jedząc mcżarcie na tęczowym obrusku i wyjąc wyglądać pioruna? 

tekst: Simon White
foto: Pixabay

Exit mobile version