Kryształowy wazon

Kryształowy wazon Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Cowid 19, idąc tropem noblisty, ma wbrew pozorom swoje plusy dodatnie, a nie tylko ujemne. Aby to dostrzec należy nabrać nieco dystansu do rzeczywistości i pokapować, że każdy kryzys weryfikuje władzę, społeczeństwo i ludzi. Jest niczym uderzenie w wazon udający kryształ.

To, że rząd sobie nie radzi z epidemią, jest oczywistością. Ale to nie jest specyfika polska. Żadna demokracja liberalna sobie z tym nie radzi. Urzędnicze tłuste koty, upasione dzięki układom, a nie kompetencjom, nadają się jedynie do piastowania, przecinania wstęg i jako wieszak na medale. W działaniu ujawnia się ich indolencja, co także jest oczywistością. Z tym, że w Polsce ta indolencja ujawnia się paradoksalnie, znacznie bardziej, nie po stronie rządu, bo ten zwija się jak w ukropie, splątany tajemniczą siecią sprzecznych interesów, aby sobie z epidemią poradzić, ale po stronie opozycji. Opozycja zwietrzywszy swoje szanse na podniesienie słupków, siadła sobie niczym wiejskie głupki na płocie i szydzi ze wszystkiego co robi rząd, ujawniając kolejną oczywistość, że są antypaństwową agenturą.

Koronawirus objawił skutki 30 letniego demontażu państwa. Kiepską jakość służby zdrowia, edukacji i mediów. Lista blamażu długa. Szczególnie fatalnie wypada samorząd regionalny. Szczególnie tam, gdzie postanowił dołączyć do opozycji. Lubuskie jest znakomitym przykładem destrukcji jaką do epidemicznych zmagań wnosi polityczna zapiekłość i sprowadzanie polityki do prywatnych wojenek. To dziedzictwo postkomuny. Strategii, że jakoś to będzie, a w razie czego Unia nam pomoże.
Sprawa DPS’u w Zielonej Górze stała się pretekstem do przygnębiającego etycznie widowiska. Zamiast refleksji nad tym co i dlaczego nie zadziałało, obrzucanie się błotem i medialny hejt. Podgrzewanie emocji, zamiast analizy służącej naprawie. Szukanie na siłę winnych, zamiast rozważnego namysłu prowadzącego do zwiększenia sprawności działania i poprawy komfortu seniorów. To potwierdzenie tego, że samorząd to propagandowa bańka o małym wpływie na lokalny rozwój i żadnym na poważne wyzwania.

Personalizowanie sytuacji w DPS’ie w Zielonej Górze jest dlatego kompletnie nonsensowne. Bo winy, jeśli już, szukać trzeba w wadliwym systemie. Bo całe państwo jest dysfunkcyjne, a samorząd działa jako jego część . Samorządy w Polsce działają fatalnie. Im większa jednostka samorządu terytorialnego, tym więcej synekur do rozdzielenia pomiędzy swoich. Im mniejsza, tym kontrola społeczna większa. W dużych, stopień upartyjnienia i stopień sprywatyzowania, sprawia, że obywatele przestają mieć realny wpływ na to co się w takich samorządach dzieje. Władza uwolniona od społecznej kontroli, odrywa się od rzeczywistości. Tak się dzieje w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Łodzi. W miastach, które sobie słabo radzą w samozarządzaniu. Czy tak jest w Zielonej Górze, chyba jeszcze nie, ale bez wątpienia samorząd województwa sprawia wrażenie czyjegoś prywatnego folwarku. Bicie piany, życie w urojeniach, w opozycji wobec państwa. Nie jest to jednak, jakby się wydawało, folwark Elżbiety Polak, ona jedynie firmuje, decyzje kogoś innego i ponosi za nie odpowiedzialność. A w razie potrzeby stanie się kozłem ofiarnym.

System państwa, rozdział kompetencji, liczne branżowe kasty, w czas epidemii, okazały się niesprawne. Może demokracja jaką Polsce zafundował Okrągły Stół, tak natarczywie promowana przez brukselskie elity, okazała się ślepa uliczką? Może czas na głębszą refleksję, a nie kamieniowanie Janusza Kubickiego i Elżbiety Polak?

 

Autor: Krzysztof Chmielnik

Fot. Pixabay

 

 

Exit mobile version