Dezynfekcja furmanki

Dezynfekcja furmanki Radio Zachód - Lubuskie

fot. Pixabay

Przed niedawną sesją nadzwyczajną radny Mejza zeznał do radia, rzekłbym nie bez racji, że rozwój regionu korzysta z furmanki w drodze ku lepszemu. To rzecz jasna nie stoi w sprzeczności z zakupem luksusowych limuzyn dla wożenia marszałkowskich ciał, na chwalebnej trajektorii postępu cywilizacyjnego regionu. Sprzeczność pomiędzy zbożnymi chęciami, symbolizowanymi przez owe czarne wypasione furmanki, a możliwościami objawianymi na przykład przy okazji wspierania gospodarki, dadzą się pogodzić. Ów dysonans łagodzi oczywistość z okolic stodoły, że co innego wozić ciało, a co innego umysł.

A propos furmanek, wyżej wymieniona sesja sprowokowała marszałkowską władzę do zorganizowania szkolenia w zacisznym zakątku, na skraju nadwarciańskich bagien. Szkolenie,jak to zwykle bywa, jest etykietą, zmyłką dla mediów i prokuratury, bo tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego, coś czego się nie da załatwić bez większej ilości płynów, które wśród gremiów jeżdżących furmankami, traktowane są jako dezynfekujące. Płyny te mają także inne właściwości, o których nie wypada tu wspominać, a wśród nich właściwości aktywizujące dobre relacje towarzyskie.

To, że statystyki dziennych zachorowań na nieistniejącą (podobno) chińską epidemię, rączo zbliżają się do 1000 dziennie, nie jest rzecz jasna przeszkodą, aby nie zacieśniać relacji pomiędzy wojewódzkimi radnymi, bez zachowania zalecanego dystansu. Wszak zacieśnianie współpracy wsparte płynem dezynfekującym przy regionalnie napełnionym korytku, musi ostatecznie prowadzić ku lepszego, a nawet świetlanego, fjuczeru regionu. A przy okazji można wymienić poglądy na temat absolutorium, które wisi nad zarządem regionu niczym respirator ratujący życie. I tu pojawia się zonk, bo okazało się, że dezynfekujące właściwości używanego na szkoleniu płynu okazały się fejkiem. Przy okazji wymiany poglądów, radni wymienili się koronawirusami, które, jak donosi FB, przywiózł z szerokiego świata na lubuską prowincję wzmiankowany wyżej radny.

Kiedy zaś głębiej zastanowić się nad transportowymi dylematami lubuskiej władzy, która niby ma limuzyny, ale i tak z racji ograniczeń mentalnych, z konnym napędem, to trzeba zauważyć jej oderwanie od rzeczywistości. Bo to, że władza oderwała się od gospodarki, jest oczywistą wartością poznawczą, jaką każdy postronny widz, wyniósł z nadzwyczajnej sesji. Natomiast inhalowanie się władzy covidowymi wirusami, wbrew logice i prawu, wspierane doustną dezynfekcją, pozwala sformułować tezę, o szerszej, jak się wydaje, szczelinie pomiędzy władzą a rzeczywistością. A tym samym między elektoratem, który nie dosyć, że zmuszany jest do licznych niewygód i ograniczeń, codziennie walony po łbie statystyką i propagandą, że nielzja, to jeszcze jest deprawowany przykładem idącym z góry pod banerem – „nam wolno więcej”. Czysta szydera.

Ja nie mam pojęcia jaki jest wynik liczenia szabel, przed zbliżającą się sesją absolutoryjną, dokonanego podczas owego szkolenia, bo na razie sejmik ogłosił cowidowy lockdown, ale mam wrażenie, że poziom ignorancji obecnej władzy marszałkowskiej, szkolącej się w dezynfekcyjnych oparach, wezbrał grubo ponad stany alarmowe. Zatem czas najwyższy na zmianę, bo ta władza niebezpiecznie zbliża się do zasady, że „po nas choćby potop”.

tekst: Krzysztof Chmielnik

foto: Pixabay

Exit mobile version